Dzisiaj jedziemy na wycieczkę po okolicy. Pogoda jest idealna, nie jest ani za ciepło ani za zimno. Ubrałam czarne rurki, białą bokserkę z logiem Avenged Sevenfold i niebiesko czarną koszulę w kratę. Na nogach miałam granatowe trampki za kostkę. Włosy pozostawiłam rozpuszczone.
Pośpiesznie wzięłam torebkę, wybiegłam z domu i zamknęłam drzwi.
Matt już się pewnie denerwuje, nie powinnam mu kazać czekać na siebie w samochodzie.Wyszłam z klatki i skierowałam się do mojego chłopaka który stał oparty o swój samochód.
-Gotowa?- zapytał po czym otworzył drzwi samochodu
-No pewnie - delikatnie go pocałowałam i wsiadłam na miejsce obok kierowcy.
Matt zajął swoje miejsce i zapytał dokąd chcę pojechać. Zdecydowałam, że chcę zobaczyć miejsce gdzie się poznaliśmy. Niestety miejsce koncertu na którym się poznaliśmy nie było w naszym mieście, jednak nic nie stanęło nam na drodze żeby tam pojechać.
Droga była bardzo przyjemna, Matt opowiadał mi różne historie z naszego życia. Nie spodziewałam się jak bardzo moje życie jest ciekawe.
Gdy dotarliśmy na miejsce była godzina 13. Zaparkowaliśmy samochód na strzeżonym parkingu przy urzędzie pracy. Matt znał to miasto bardzo dobrze, podobno się tutaj urodził. Wysiadłam z samochodu i zaczęłam się rozglądać, ładnie tu. Gdy usłyszałam jak brunet wysiada odwróciłam się w jego stronę i szeroko sie uśmiechnęłam. Miałam bardzo dobry humor, chciałam się cały czas uśmiechać.
Podeszłam do mojego chłopaka który odwzajemnił uśmiech i złapał mnie za rękę. Szliśmy w stronę centrum, nie wiem gdzie Matt mnie prowadził, to nie wyglądało na miejsce gdzie mógł odbywać się koncert.
Po ok 10 minutach dotarliśmy do lodziarni, mój ukochany poszedł kupić nam lody po czym wrócił do mnie i prowadził mnie dalej.
-Truskawkowe, bardzo dobre- powiedziałam gdy tylko spróbowałam moich lodów
-Twoje ulubione, kochanie
Na jego "kochanie" od razu sie zarumieniłam. Uwielbialam jak tak do mnie mówił a w ciągu wczorajszego dnia usłyszałam to słowo prawie co drugie zdanie. To miłe, że mimo mojej utraty pamięci Matthew wciąż traktuje mnie jak przed tym wydarzeniem.
Przynajmniej odnoszę takie wrażenie.Byłam tak zamyślona, że nie zauważyłam jak dotarliśmy na miejsce. Znajdowaliśmy się przed ogromną halą. To tam? Chyba tak bo Matt prowadził mnie pod same drzwi. Próbował je otworzyć, jednak na marne. Zamknięte. W sumie czego się spodziewać, kto normalny pozostawiałby taki obiekt otwarty?
-Kurwa-przeklnął pod nosem Matt
Pierwszy raz słyszałam od niego jakieś przekleństwo, wow. Gdy tylko to powiedział puścił moją rękę i skierował się w stronę jakiegoś typa. Znają się? Jednak nie, on tylko poszedł zapytać się czy możemy wejść na halę. Przedstawił całą sytuację i powiedział, że chce mnie oprowadzić żebym coś sobie przypomniała. Typek kategorycznie zabronił tam wchodzić. Co za sztywniak. Brunet podszedł do mnie, złapał moją dłoń i pociągnął mnie za sobą. Obeszliśmy pół hali aż w końcu się zatrzymaliśmy. Matt kazał mi być cicho po czym schowaliśmy się za filarem niedaleko jednych z wielu drzwi. Matt co chwilę obserwował drzwi, gdy tylko jakiś pracownik przez nie wszedł on podbiegł ciągnąc mnie za sobą i szybkim krokiem weszliśmy do środka. Bałam się, że ktoś nas zauważy, ale brunet wyglądał na pewnego siebie i wydawało się, że wie co robi. Szliśmy mały kawałek póki nie dotarliśmy do długiej kurtyny. Ręką Matthew odchylił ją i szedł dalej ciągle trzymając mnie przy sobie. Przed moimi oczami ukazała się ogromna przestrzeń i mnóstwo siedzeń. Hala była okrągła i bardzo wysoka. Matt pociągnął mnie w stronę sektoru H. Tak wyczytałam z tabliczki nas siedzeniami. Zeszliśmy po schodach do konkretnego rzędu. Gdy dotarliśmy na siedzenia których szukał mój chłopak usiedliśmy i obserwowaliśmy się nawzajem.
-Kojarzysz coś?-matt przerwał tą ciszę
-Wiesz, wydaje mi się, że kojarzę te siedzenia. Noo to znaczy ten wzór.
-To świetnie! Chociaż tyle...ale wiesz, to ciągle za mało, mogłaś ten wzór widzieć gdzie indziej...-posmutniał, to było widać. Miał nadzieję, że coś sobie przypomnę a ja nie pamiętałam nic po za wzorem tych siedzeń.
-Czemu siedzimy dokładnie na tych miejscach?-zapytałam żeby znowu nie musieć siedzieć w ciszy
-Siedziałem tutaj bo pilnowałem rzeczy ziomkowi którego poznałem jak szedłem spotkać się z resztą ekipy. Powiedział, że musi znaleźć dziewczynę która niby kręciła się gdzieś pod halą ale nie chciał brać swoich rzeczy ze sobą. Spoko gość, szczególnie jak się nawalił w trzy dupy po koncercie i zabawiał towarzystwo.
-Jak się poznaliśmy? Przez tego typka?
-Nie, jak już mówiłem szedłem spotkać się ze swoją ekipą. Byłaś tam ty razem ze swoimi przyjaciółmi. Ja znałem tam parę osób tylko a było nas sporo. Mieliśmy bilety na płycie. Gdy tańczyliśmy pogo ty się wywaliłaś, podniosłem cię bo byłem najbliżej. Podziękowałaś mi i się uroczo uśmiechnęłaś. Spodobałaś mi się ale nie było czasu na rozmowę w środku pogo. Po koncercie poszliśmy do klubu, cała ekipa a w tym też ty. Siedzieliśmy tam do rana. Nagle zaczęłaś się dziwnie zachowywać. Nie mówiłaś już nic, nie śmiałaś się ani nawet nie patrzałaś na nas. Byłaś jakby myślami gdzie indziej. Wziąłem cię na słówko, chciałem się dowiedzieć co się dzieje. Wyszliśmy na zewnątrz. Mówiłaś, że boli cię głowa ale jak wiedziałem, że kłamiesz. Nie umiesz kłamać i od razu było widać, że to nie żaden ból głowy był powodem twojego zachowania a...
-KIM WY JESTEŚCIE DO CHOLERY?-usłyszeliśmy krzyk za nami, ups chyba daliśmy się nakryć.
No, po ponad tygodniu jest już drugi rozdział. Myślę, że nie był taki zły.
Co sądzicie o historii Raven i Matthew? ^_^