Rozdział 9

53 2 0
                                    

Kiran kładąc dłonie na dole moich pleców przyciągnął mnie bliżej siebie, pchając delikatnie w stronę łóżka. Nie odrywając od siebie naszych ust zaczęłam powoli odpinać guziki jego koszuli, którą po chwili zrzuciłam z jego dobrze zbudowanych barków na podłogę. Poczułam pod bosymi stopami delikatny dywan, zapominając nawet kiedy ściągnęłam buty. Czułam, że pierwszy raz od tak dawna w mojej głowie jest tylko on. Jego zapach, jego dotyk, jego szybko bijące serce, które czułam pod dłonią opartą o jego klatkę piersiową. Moich myśli nie naruszało rozmyślanie o firmie, bezpieczeństwie, czy nawet naszym synu, jak źle by to nie brzmiało. Liczyło się tylko tu i teraz. Nasz nowy piękny dom. Nasze małe niebo, daleko od wszystkich. I on mój narzeczony, najwspanialszy mężczyzna na świecie. 

,,Jesteś cudowna" wyszeptał Kiran, zrzucając czarny sweterek z moich ramion. 

Uśmiechnęłam się, czując za nogami brzeg łóżka i upadłam na niego. Kiran uśmiechnął się do mnie szeroko rozpinając pasek, ale powstrzymałam go. 

,,Pozwól mi" poprosiłam wstając i pchnęłam go na łóżko. 

Odpięłam jego spodnie, a on skopał je na ziemie obserwując mnie. Usiadłam na jego biodrach opierając dłonie o jego idealnie rozbudowaną klatkę piersiową. Kiran położył ręce na moje uda zaciskając je. Nachyliłam się łącząc nasze usta, a on westchnął gdy otarłam się o niego. Kiran podniósł się, odwracając mnie na plecy. Opadłam na miękką pościel, czując jego usta błądzące po mojej szyi. 

,,Kiran" westchnęłam gdy jego usta trafiły w idealne miejsce, najczulsze na mojej szyi.

Czułam jak raz za razem ociera się o mnie, a mój oddech przyspiesza. Jego usta powędrowały na moje piersi, wciąż zakryte koronkową bielizną. Kiran podniósł mnie delikatnie i już po chwili materiał wylądował gdzieś na ziemi sypialni. 

,,Nie dam rady dłużej" wyszeptałam, czując jego usta na moich sutkach.

Kiran pozbył się szybko reszty naszej bielizny i wszedł we mnie wzdychając. Poruszał się powoli, a sypialnie wypełniały tylko nasze szybkie i głośne westchnięcia oraz jęki wydobywające się raz na jakiś czas z moich ust. 

,,Dove" westchnął Kiran dochodząc, a ja zaraz po nim. 

Kiran opadł na plecy, przyciągając mnie do siebie. Oparłam głowę o jego pierś, wsłuchując się w szybko bijące serce. Mężczyzna objął mnie ramieniem, przyciągając bliżej siebie. Uspakajając oddech spoglądałam na szczyty gór, widoczne przez okno. Kiran co jakiś czas składał pocałunek na mojej głowie. 

,,Nie musimy zrobić jakiś zakupów? Zapewne nie mamy nic w kuchni" spytałam, podnosząc się na łokciu i zerknęłam na mężczyznę.  

,,Jak rano przebierałaś Nathana zamówiłem zakupy z dowozem. Myślę, że ktoś zapewne już je rozłożył" uśmiechnął się. 

,,Ktoś jest tutaj poza nami?" zdziwiłam się, naciągając na nas kołdrę. 

,,Dwóch ochroniarzy, trzeci który pilnuje bramy i jeszcze jakieś 10 minut przed naszym przyjazdem była sprzątaczka. I to zapewne ona poukładała zakupy. Oczywiście będziemy musieli jeszcze zapełnić spiżarnie, lodówkę, zamrażarkę i półki" 

,,Co byś powiedział, gdybyśmy przenieśli się tutaj na jakiś czas? Mam dość miasta, ciągłego biegu, aut jeżdżących za bramą całą dobę. Jeden z naszych zastępców mógłby pilnować wszystkiego na miejscu, a my zdalnie. Wrócilibyśmy po nowym roku. Wiem, że jest dopiero połowa listopada, ale czuje, że właśnie tego potrzebujemy. Twoja mama oczywiście może się też tutaj zatrzymać, ale sądzę, że Twój tata chciałby ją w końcu obok siebie" 

My boss, my lover, my worldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz