Biegnę. Powoli zaczyna brakować mi tchu. Obracam głowę i przyspieszam. Wciąż mnie goni. Mam już dość kropka. Potykam się o korzeń i boleśnie upadam. Próbuję się podnieść, jednak wtedy to coś mnie łapie. Obracanie się gwałtownie i jestem sparaliżowana że strachu. Oto stanęłam oko w oko z potworem z moich koszmarów. Świdrował mnie swoim wzrokiem. Nie widziałam jego twarzy czy tam mordy (nie wiem co tam ma) jednak z pod wielkiego, czarnego kaptura widziało spojrzenie, którego nigdy nie zapomnę Jego oczy były wielkie w kolorze głębokiej czerwieni. Przebijała się z nich jakąś złowieszcza siła, którą mnie przerażała. Mój towarzysz zaś miał się złośliwości i zaczął dopatrywać się we mnie jeszcze bardziej swoimi paciorkowatymi oczami. Nie potrafiłam oderwać wzroku od jego oczu. Nagle gwałtownie ogarnął mnie wielki strach i nie mogłam złapać oddechu. To koniec. Ma mnie - Myślałam i niespodziewanie wokół rozległ się głośny dźwięk. To budzik - pomyślałam zdziwiona i się obudziłam. A więc to był kolejny koszmar. Ten sam śni mi się już od kilku miesięcy. Zaczekałam aż mój oddech się uspokoi i wstałam z łóżka. Założyłam szybko szkolny mundurów i zaplotłam moje długie, czarne włosy w wąski warkocz. Podeszłam do szafki i szukałam małego, srebrnego naszyjnika z breloczki w kształcie kluczyka. Jest on dla mnie bardzo ważny, gdyż dostałam go od mojej starszej siostry Viany, którą zaginęła kilka lat temu w niewyjaśnionych okolicznościach. To jedna z niewielu rzeczy, którą mi po niej została. Spojrzałam z czułością na łańcuszek. Założyłam go i przeszłam na śniadanie. Na dole przywitała mnie moją mamą, którą właśnie patrzyła herbatę:
-Dzień dobry Anabel! Znowu śnił ci się ten koszmar? - Zapytała
-Tak. Skąd to wiedziałeś?
-Krzyczałaś przez sen. - Oznajmiła. Poczułam się głupio.
-Obudziłam cię tymi krzykami -Spytałam.
-Nie kochanie, gdyż i tak nie spałam.
Od dnia kiedy zniknęła Viana, moja mama ma kłopoty ze spadkiem, a Tata prawie w ogóle nic nie mówi. W naszym domu nie tylko zabrakło jej, ale także czuję się jakby odebrano mu całe szczęście. Podeszłam do lodówki i otworzyłam ją. W środku było zaledwie kilka jajek, mały, kiszony ogórek i karton mleka. Wyjęłam jajka, zrobiłam jajecznicę i pomyślałam, że po południu będę musiała wybrać się na większe zakupy. Kiedy usiadłam przy stole usłyszałam odgłos zamykanych drzwi. To Tata znowu wychodzi do pracy bez pożegnania. Mama również przestała toczyć rozmowę i tylko wpatrywała się w filiżankę herbaty, jakby tam miała znaleźć odpowiedzi na wszystkie nasze problemy. Zjadłam szybko śniadanie, pożegnała się z mamą i poszłam na przystanek autobusowy. Czekała tam na mnie moją koleżanka Lara. Ubrana była w taki sam mundurem jak ja, włosy miała wplecione w niechlubny kucyk i uśmiechała się do mnie promiennie. Podeszłam do niej i przywitałam się z nią:
-Cześć - Powiedziałam-O lekką - Odpowiedziała - co tam u ciebie?
- Niezadobrze. Niepokoi mnie znów ten koszmar.
- Może powinnaś pójść z tym do jakiegoś lekarza - Zaproponowała
Tak, jeszcze wyślą mnie do jakiegoś psychiatryka - Pomyślałam sobie. Zaczekałyśmy wspólnie na autobus i wsiadłyśmy do niego. Usiadłam obok Lary i pozwoliłam myślą ,,płynąć" w mojej głowie. Większość moich przemyśleń dotyczyła Viany i mojego koszmaru. Zastanawiałam się co przydarzyło się tego dnia, kiedy zaginęła i gdzie teraz może być. Śledztwo policji nie przyniosło skutków i sprawę umorzono. To dziwne, że jednego dnia wygrałam sobie z Vianą z karty, a następnego ślad po niej zaginął. Myślałam sobie również na temat tajemniczej zjawy ze snu: Co ona ode mnie chcę? Czemu mnie goni? Dlaczego śni mi się od tak długiego czasu? Moje rozmyślania zostały przerwane przez to, że autobus dojechał na stację i musiałam wysiąść. Razem z Larą poszłyśmy do budynku, w którym mieści się szkoła. Był on już stary i przydał by mu się remont. Zbudowany został z cegły, a jego okna były ogromne i lekko zniszczone. Poszłyśmy do środka. Korytarz był pomalowany na biało i wyglądał w miarę schludnie. Chodzą tam same dziewczyny i muszą nosić mundurki. Strasznie Togo nie lubię, gdyż mój jest na mnie o wiele za duży i wyglądam w nim jakbym założyła na siebie worek na śmieci. Wstawiłam się pod klasą, a Lara poszła do swojej. Lara jest ode mnie o rok starsza, dlatego nie chodzę z nią do tej samej klasy. Czekając na dzwonek oglądałam kolorową wystawę na temat zdrowego odżywiania. Tak na prawdę mnie nie zaciekawiła jednak chciałam się czymś zająć, żeby nie myśleć o Vianie. Wkrótce zadzwonił dzwonek zwiastujący początek lekcji, więc udałam się do klasy.***
Hejka!To jest moje pierwsze opowiadanie na Wattpadzie i mam nadzieję, że wam się spodoba. Rozdziały będą dodawane kiedy będę miała czas.
Bardzo dziękuję Suzi1R za użyczenie sprzętu i przepisanie rozdziału na Wattpad. Bez twojej pomocy bym tego nie wstawiła.
Do następnego rozdziału :>
Ps. Polecam książkę I Lived (Ryan Tedder FanFiction)