Patrzyłam się tępo na stary wycinek z lokalnej gazety, który leżał niedbale rzucony na blat stołu. Opowiadał on o wypadku samochodowym. Pamiętam, że miałam wtedy 7 lat. Był to mój pierwszy dzień w podstawówce. Nadal pamiętam to podekscytowanie. Nowa szkoła, nowi znajomi, nowi nauczyciele. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że będzie to najgorszy dzień mojego życia. Dyrektorka wygłaszała przemówienie i wszyscy (łącznie ze mną) z przejęciem i uwagą przyglądali się jej. Nagle zrobiło mi się duszno, a obraz przed oczami rozmazał sie. Kiedy obudziłam się w szpitalu, nie wiedziałam co się stało. Nikogo koło mnie nie było, a ja leżałam na łóżku. Siadłam na brzegu i już chciałam zejść kiedy usłyszałam czyjeś głosy na korytarzu. W jednym z nich rozpoznałam mojego tatę. Zgaduję że tym drugim był lekarz.
- I jak doktorze? Co z nią? - spytał się swojego rozmówcy. W jego głosie słychać było, że jest zdenerwowany.
- Pańska córka czuję się już dobrze. Była tylko niedotleniona. Podaliśmy jej tlen i powinna się niedługo ob... - nie zdążył dokończyć, ponieważ tamten mu przerwał.
- Nie chodziło mi o nią! Elizabeth! Co z moją żoną?
- Proszę Pana, proszę się uspokoic. - powiedzial spokojnie lekarz - Może chciałby pan najpierw usiąść?
- Nie, nie chcę siadać! Niech mi pan odpowie. Co z nią? - słychać już było zdesperowanie w jego głosie.
Po tym pytaniu zapadła cisza. Słyszałam jak moje serce niespokojnie bije, a w głowie kołatają się tysiące myśli. Co się stało? Dlaczego tata jest taki zdenerwowany? Co z mamą? Nagle lekarz westchnął i zaczął mówić.
- Przykro mi. Chirurdzy robili wszystko co w ich mocy, ale nie udało się uratować pańskiej żony.
W tym momencie łzy same popłynęły mi z oczu. Ja sama nie mogłam się ruszyć z miejsca. Mogłam tylko patrzeć się w drzwi. Słyszałam jak mój ojciec krzyczy, a lekarz wzywa ochronę. Na żaluzjach w pokoju widziałam cienie dwóch postaci. Jedna ciągnęła drugą, która próbowała się wyrwać. Po tamtym wydarzeniu już nic nie było takie samo.Nagle usłyszałam krzyk, który wyrwał mnie z tych rozmyślań. " Wyłaź! Wiem, że tam jesteś!". Po moim ciele przeszedł dreszcz. Dobrze wiedziałam co teraz się stanie. Jednak nigdy nie byłam na to tak do końca przygotowana. Wyszłam na korytarz i zauważyłam mojego ojca, zataczającego się od ściany do ściany. Od jej śmierci kompletnie się załamał. Chociaż nikt tego nie widzi. Nadal jest dobrym biznesmenem i dyrektorem na scenie biznesu. Jednak za kulisami dzieje się kompletnie coś innego. Nie było dnia, żeby nie wrócił do domu pijany. Nie było godziny, w której nie krzyczałby o całym źle tego świata. Tylko szkoda, że w jego oczach... to ja byłam tym złem.
- Pomogłabyś mi. - powiedział to w moją stronę z nieukrywaną złością. Chociaż trudno było go zrozumieć przez ten bełkot.
Ruszyłam, by podać mu rękę. W tym momencie poczułam na swoim policzku ostry ból. Jak na pijanego nadal miał zatrważająco dużo siły.
- Nie dotykaj mnie ty podmiocie piekielny! Takie ścierwo jak ty nie powinno się urodzić! Ciesz się, że w ogóle pozwoliłem ci tu zostać. - to ostatnie zdanie zostało już przez niego wysyczane.
- Przepraszam. - to jedyne co mogłam powiedzieć.
- Przepraszam? Ty MNIE przepraszasz?! - zamachnął się z całej siły i zdzielił mnie w głowę. Upadłam przy fali bólu, która mnie zalała. Złapał moje kruczoczarne, długie włosy i zaciągnął do kuchni. Rzucił mną o szafkę, przy okazji wyrywając kilka pasemek. Popatrzył się na nie ze smutkiem, który po chwili przerodził się w złość. Podniósł moją głowę do góry i podstawił zaciśniętą w pięść dłoń do moich oczu.
- Twoja matka też takie miała. Nie jesteś nawet w najmniejszym stopniu godna ich posiadać! - przy ostatnim słowie uderzył moją głową o szafkę.
Obraz rozmazał ł się, a ja poczułam coś ciepłego, spływajacego po moim czole. W powietrzu rozniósł się metaliczny zapach, który po chwili poczułam również w ustach. Mój oprawca wyszedł z pomieszczenia, a ja odetchnęłam z ulgą. Jednak sielanka nie trwała zbyt długo, albowiem za chwilę znowu był przy mnie. W rękach trzymał skórzany pas i kajdanki. Zamknął w nich moje dłonie i zaczepił o ciężką, dębową nogę od stołu. Zamachnął się i w tym momencie zaczęła się moja kara. Smagał mnie raz po raz, nie szczędząc przy tym siły. Krzyczałam z bólu, jednak kto mógł mnie usłyszeć w odosobnionym domku w lesie? Nawet kiedy straciłam siłę, by się wierzgać i zdarłam gardło, nie przestawał. W jego oczach widziałam szaleńczą wściekłość oraz ochydną satysfakcję. Kiedy w końcu przestał, rzucił kluczyki obok moich dłoni i wyszedł, po drodze rzucając swoje narzędzie w kąt. Bez żadnych słów czy gestów. W kompletnej ciszy. Po kilku minutach szarpania się z zamkiem, udało mi się wyswobodzić. Złapałam ręką za mój bolący bok. Chociaż to lekkie niedomówienie, ponieważ bolało mnie dosłownie wszystko. Po kilku upadkach, doszłam do łazienki. Oparłam się o umywalkę i spojrzałam w lustro. Moje włosy, zlepione zastygłą już krwią, dostawały na wszystkie strony. Przecięta brew i dolna warga wyglądały jak zwykle zadrapania, w porównaniu do reszty ciała. Na policzkach smugi krwi zmieszały się ze łzami, przez co wyglądałam, jakbym była głównym świadkiem wojny między ulicznym mafiami. Wzięłam do ręki pierwszy z brzegu recznik, by przemyć nim twarz, lecz po chwili już leżał na ziemi. Ból jaki wywoływałam po każdym dotknięciu ran, był nie do zniesienia. Podeszłam do wanny i zaczęłam nalewać do niej zimnej wody. W międzyczasie zdjęłam z siebie ubranie. Od razu wyrzuciłam je do kosza. Dziur nie dało się zaszyć, a plam z krwi nie doprałby nawet najlepszy płyn na świecie. Kiedy wanna była pełna, powoli się do niej wsunęłam. Zimno było tak kojące w przeciwieństwie do ognia palącego mój organizm. Wstrzymałam oddech i zanurzyłam się pod taflę wody. Otworzyła oczy i leżałam tak, aż nie zaczęło brakować mi powietrza. A co jeśli teraz bym nie wyszła? Czy to wszystko by się skończyło? Czułabym jakiś ból? Jednak pieczenie w płucach i sama myśl o śmierci wywołała we mnie panikę i z głębokim wdechem, gwałtownie wynurzyłam się na powierzchnię.
- Śmierć chyba nie jest dla mnie. - wyszeptałam do siebie.
CZYTASZ
Pusta
HorrorCreepypasta mojego autorstwa. Mam nadzieję, że się spodoba.^.^ Ps. Polecam czytać z ciemnym tłem. Ps.2. Możliwe, że dodam też jakiś mój wierszyk ;)