Max coraz bardziej przyzwyczajał się, że mieszka u nas, że teraz to my jesteśmy jego rodzicami. Co prawda, nie mówił do nas jeszcze tato, ale myślę, że niedługo się to zmieni. Następnego dnia, musiałem wstać o piątej, zrobiłem mi oraz Luke kanapki, po czym zjadłem jedną, i pobiegłem do łazienki, spakowałem do kosmetyczki, tak dobrze widzicie, mam z Lukiem kosmetyczkę, w której chowamy szampony, mydło czy żele, dlatego już po chwili, to wszystko znalazło się w naszej torbie. W między czasie Ashton z Calumem, wstali i zrobili kawę, a ja spakowałem nas do końca.
Podszedłem do Caluma, i zabrałem jeden kubek, upiłem łyk, po czym odetchnąłem. Cały czas, myślałem, że czegoś nie wzięliśmy, ale Max jeszcze nie zdążył się cały rozpakować, więc musimy spakować jego walizkę. Nasze postawiliśmy przy drzwiach wyjściowych. Była już siódma, dlatego postanowiłem iść po małego, obudziłem go, i zniosłem jego walizkę na dół, jako, że jego była najmniejsza, poszła na samą górę, spakowałem już ostatnie walizki, i wtedy Max wybiegł z domu, łapiąc się moich nóg, i krzycząc, że nie chciał nic złego zrobić, że nie chce tam wracać, i co najważniejsze, że nas kocha.
Zaśmiałem się, i kucnąłem przez synkiem, otarłem jego łezki, i przytuliłem. Musiał na prawdę wiele przejść, skoro boi się tam wracać. Spojrzałem w jego oczy.
- kochanie, my cię nie odwozimy, ja z tatą i wujkami, mamy trasę koncertową, i musimy jechać naszym busem, a ty jako nasz synek jedziesz z nami, nie bój się - powiedziałem, po czym pocałowałem małego w głowę. Po jakiś 20 minutach, razem z Lukiem i resztą, weszliśmy do autobusu, by po chwili odjechać. Pierwszy przystanek mieliśmy w Melbourne, aby zjeść porządny obiad. Ja zamówiłem frytki, hamburgera oraz cole, Luke i chłopaki, to samo a małemu zamówiłem zestaw z niespodzianką. Przyniosłem im zamówienia, i sam usiadłem, po czym skonsumowałem jedzenie, z - co dziwne - naszymi podobiznami.
Zapłaciłem ekspedientce, i już po chwili mogliśmy wrócić do trasy. Jechaliśmy przez pół dnia, a w tym czasie zdążyliśmy zagrać po dwa razy, nasze piosenki, przygotowane na nasz koncert.
Max zdążył się już ze dwa razy przespać, zabrać mi gitarę, biegając po całym autobusie z nią, i upuścić ją, tak że gryf się złamał. Mały, rozpłakał się, jak zobaczył, że idę w jego stronę. Schowałem instrument do futerału, natomiast Luke, podszedł do płaczącego Maxa.
- Teraz nie płacz skarbie, tylko idź, i przeproś tatę, hm? - pocałował małego w głowę. Uśmiechnąłem się do siebie, widząc, jak Luke wczuwa się w rolę ojca. To było takie słodkie, widząc dwa moje szczęścia razem. Max, odsunął się po chwili, kiedy chowałem futerał pod łóżko Caluma, mieliśmy łóżka z zasłonkami, ja i Luke, swoje mieliśmy na górze, a Calum z Ashtonem, na dole. U Asha, nie zmieściło by się nic więcej, więc moje rzeczy szły pod Caluma. I tak gorzej, z tą gitarą nie będzie.
- Chłopaki, musimy się zatrzymać po nową gitarę - spojrzałem na Maxa, który stał przede mną, zapłakany, a w jego oczach, było widać smutek, i żal. Kucnąłem obok niego, a on tylko złapał się mojej szyi, wtulając się we mnie.
- przepraszam TATO nie tak miało być - szepnął, a ja objąłem go w pasie, wtulając w siebie mocno.
- już w porządku - pocałowałem małego w głowę, z szerokim uśmiechem, że powiedział do mnie tato.
Po nie całej godzinie, stanęliśmy przy sklepie z gitarami, weszliśmy do środka, a ja zacząłem przymierzać gitary, uderzając w struny, oraz sprawdzając, czy da się je stroić, i czy szybko się nie rozstraja. Tak więc, po około dziesięciu gitarach, znalazłem tą dobrą, i mogliśmy ruszyć dalej. Podałem małemu lizaka, widząc, że ślinił się na ich widok. Zaśmiałem się, widząc jego oczy jak pięc złoty, po tym co zobaczył.
- Luke skarbie! - krzyknąłem, jak to miałem w zwyczaju, i usiadłem Calumowi na kolanach, bo nie było już nigdzie miejsca. Luke przyszedł, stanął w drzwiach, i pokręcił głową.
- a więc to prawda, że masz romans z Calumem. Azjata, odp...odwal się od mojego męża, jeśli ci zęby miłe. - powiedział, udając poważnego, a ja położyłem się na Calu, i wybuchnąłem niepohamowanym śmiechem.
- Oah Majki - usłyszałem, i wybuchnąłem jeszcze głośniej, po czym spadłem z kolan mojego kolegi. Luke pomógł mi wstać, a ja poszedłem pod prysznic, szybko się umyłem, i wróciłem do chłopaków w samych bokserkach. Byliśmy już przyzwyczajeni do nagości, i codziennie widzieliśmy, któregoś z nas nago.
- ej, to co my jutro mamy? - zapytał po chwili Ashton.
- wywiad i koncert - odpowiedziałem, i ziewnąłem. Było mi zimno, więc ubrałem pierwszą lepszą bluzę, którą znalazłem obok, okazała się to być bluza Asha, ale nie przeszkadzało mi to. Zaśmiałem się, i poszedłem do swojej kanciapy, po czym zasnąłem szybko wtulając się w poduszkę.
Zanim zasnąłem, usłyszałem, jak Luke opowiada coś chłopakom, ale nie mogłem zrozumieć, za bardzo, o czym oni mówią, więc po chwili już zasnąłem.
_______________________________________________________________
no no, nie zasłużyliście na rozdział, ale i tak nie mam co robić, więc piszę.
CZYTASZ
Voices in my head lll (Zawieszone)
Randomtrzecia już cześć voices in my head. zapraszam na 1 i 2 cześć