- Ale jak... cholipcia! Przecież dopiero co byłeś tam.. tak daleko od domu... czemu przyjechałeś? A co z kontraktem?! - zostałem zasypany pytaniami, dobrze skarbie, odpowiem jak dasz mi dojść do głosu. Zaśmiałem się, i cmoknąłem jego czoło, wiedząc, że tak lubi. Tylko wtedy czuje się bezpieczny.
- kochanie, żaden kontrakt nie jest wart tego, żeby ciebie opuścić. Nie chciałem ci nic mówić, że wracamy, bo... bo miała to być niespodzianka. A teraz się ubierz, i złaź na śniadanie. - zaśmiałem się, i zbiegłem na dół. Calum razem z Maxem robił naleśniki, podszedłem do nich cicho, na palcach żeby żaden mnie nie słyszał, i porwałem synka, który wydał z siebie pisk, ale kiedy spojrzał na mnie, przytulił się do mnie.
- co tutaj robisz? - szepnął, przewróciłem oczami, śmiejąc się z jego pytania. Dlaczego nikt nie powie "wow, jak dobrze że jesteś" tylko "co ty tu robisz?!" Postawiłem więc spokojnie Maxa, i wyjąłem sok z lodówki, nalewając zawartość kartonu do szklanki. Kiedy chciałem już upić łyk, ktoś zabrał mi szklankę sprzed nosa. Zrobiłem naburmuszoną minę, z której wszyscy się śmieją, lecz tym razem tak nie było.
- to... kto chce jechać do disneylandu?! - krzyknąłem, wiedząc, że Max będzie chciał jechać, już dawno chciał, żebym go tam zabrał. Wszyscy, poza Michaelem podnieśli ręce, a ja parsknąłem śmiechem. - przegrałeś skarbie. Zbierajcie się.
Złapałem Mikeya za rękę, i pocałowałem go, splatając nasze palce. Uśmiechnąłem się, kiedy odwzajemnił pocałunek, złapałem go mocno w pasie, i przyciągnąłem go jeszcze bardziej do siebie, minimalizując przestrzeń między nami. Jego delikatne, ciepłe usta, dotykające moje wargi, a jego dłonie, błądzące po moich nagich plecach pod koszulką, jego oddech, uświadamiający mnie, że żyje. Jego oczy, błądzące po moim ciele, pełne pożądania.
- eghem - usłyszałem chrząknięcie, Ashtona, więc przerwaliśmy pocałunek, i ruszyliśmy objęci w pasie do samochodu. Cała droga minęła nam dość szybko, i w miłej atmosferze. Irwin zaparkował pod disneylandem, więc spokojnie wyszliśmy z auta, wziąłem Maxa na "barana", żeby więcej widział, a on obejmując się mojej szyi, rozglądał się wszędzie. W końcu wskazał na kolejkę górską, krzycząc, że chce tam iść. Zaśmialiśmy się wszyscy, pamiętając jak Calum, kiedyś z entuzjazmem mówił, że pójdzie na rollercoaster, a później, wrócił z załzawionymi oczami do nas, przytulając się do mnie. To było słodkie. Tym razem, również powiedział, że pójdzie z Maxem. Poprosiłem żeby Ash poszedł z nimi, bo chcę spokojnie pobyć z Michaelem.
Usiedliśmy spokojnie na jednej z ławek, obejmując się, i nic nie mówiąc, w ciszy podziwialiśmy widoki. Mike oparł głowę o moje ramie, i wpatrywał się w przestrzeń. Cały dzień, praktycznie się do siebie nie odzywaliśmy, zależało nam jedynie na swojej obecności. Na tym, żeby uczuć się bezpiecznie, bez zbędnych dziennikarzy, czy tłumu fanów. Tylko ja, on, Max i zespół, spędzający czas razem, w disneylandzie.
Wróciliśmy dość późno, i zmęczeni po całym dniu zasnęliśmy na kanapie, ja, Mike i Calum, leżeliśmy prawie na sobie, natomiast Irwin z Maxem położyli się w poprzek, więc żadne z nas im nie przeszkadzało...
__________________________________________________________________________
lel przepraszam za tak długą przerwe ;/

CZYTASZ
Voices in my head lll (Zawieszone)
Randomtrzecia już cześć voices in my head. zapraszam na 1 i 2 cześć