Rozdział 26

3.4K 257 20
                                    

~*~

Katie


   Otarłam łzy, które nadal cisnęły się do moich powiek i spływały po mojej twarzy. James siedział obok mnie, przytulając do swojej klatki piersiowej. Między nami panowała długotrwała cisza. Byłam przerażona tym, że to mogło dziać się naprawdę, ale nie działo się w rzeczywistości. Luke po tym, jak wyszedł, nie wrócił, nie został zastrzelony, a Taila tu nie było. W takim razie, gdzie jest?

James odsunął mnie od siebie i spojrzał mi w oczy, podnosząc dłonią mój podbródek. Uśmiechnął się i przetarł dłonią moje plecy.

-Odwołam tą jutrzejszą imprezę, dobrze? - spytał spokojnym głosem.

-Nie. Nie psuj sobie planów przeze mnie.

-Kat... przecież nic nie psujesz.

-Powiedziałam coś. Pomogę jutro w przygotowaniach, a teraz pójdę już spać - powiedziałam, wstając z miejsca, wzięłam dwa kubki po herbacie ze stolika i odniosłam do kuchni. Dziwne, że brat nie pytał mnie, czy ktoś tu był. Najwidoczniej się domyślił.

Nie mogłam zasnąć. Myślałam jednocześnie o Tail'u i o Luke'u. Nie dawał mi spokoju ten sen. "Mogło to coś znaczyć"- James ma rację, tylko co? Może to, że Tail niedługo wróci. Po co ja głupia robię sobie nadzieję? On mnie zostawił, ale nie zmienia to moich uczuć do niego. Ja go za bardzo kochałam, żeby od tak o nim zapomnieć. Nie potrafię, znaczył dla mnie zbyt dużo, żebym teraz go tak nagle skreśliła. Wciąż mam taką skrytą nadzieję, że pewnego dnia zapuka do moich drzwi i będzie przepraszał i powie mi to, że kocha i nigdy więcej nie zostawi. Niestety nie mogę tak myśleć, nie wiem jak będzie naprawdę. Niestety w moim życiu pojawiła się pewna przeszkoda, która jest jednocześnie moim jedynym wsparciem. Zabawne, jedno wyklucza drugie. Tą osobą jest Luke. Nie będę tego ukrywała, czuję coś do niego, dopiero teraz to zauważyłam, ale czy da się kochać dwie osoby równocześnie? Najgorsza jest świadomość, że chcę coś zrobić, ale nie mogę. Co by było, gdyby teraz nagle pojawił się Tail, a ja będę z Lukiem? Nie przestałam kochać i nie wiedziałabym co począć.

~*~

James


Czas do pracy. Wczoraj Katie naprawdę była załamana, wolałbym nie wiedzieć, co jej się śniło. Byłem też przekonany, że mi o tym nie powie. Dzisiaj u mnie w mieszkaniu odbywa się impreza, na którą Daniels się uparł. Trochę głupio mi będzie bawić się w czasie, gdy porażką są teraźniejsze śledztwa, a do tego mój przyjaciel zapadł się pod ziemię. No ale cóż, jak to Daniels powiedział, ta impreza jest po to, bym się odstresował i wyluzował. Fakt, faktem - przyda mi się odreagować.

Nie chciałem budzić Katie. Po odświeżeniu się, zjadłem coś na szybko, Katie ostatnio się martwi, że nic nie jem, to prawda, ale nic mi się nie dzieje. Ubrałem spodnie, koszulkę i kurtkę, przeczesałem włosy i zacząłem przeszukiwać kieszenie, by odnaleźć klucze. Przy samochodzie zapaliłem papierosa i myślałem nad sprawą. Mam dużo czasu, chłopaki na komendzie poradzą sobie sami. Powoli dochodziłem do rozwiązania zagadki, teraz pozostaje mi omówienie jej z moim zespołem. Dzisiaj również spotykam się z Tony'm - wcześniej wspomnianym przeze mnie szefie głównej komendy. Chciałem z nim pogadać na temat nowego pracownika. Wypaliłem już całego papierosa, była godzina dziewiąta.

Wkroczyłem na komendę, przywitałem się z Hansy'm, który poinformował mnie, że w moim gabinecie czeka na mnie szef. Mam nadzieję, że nie zdenerwuje się tym, że jestem dziś później. Schowałem klucze do kieszeni i nacisnąłem klamkę. Tony siedział na biurku przeglądając dokumenty. Chyba nawet nie zauważył, że wszedłem do pomieszczenia.

Porwanie: Spisek (cz. II) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz