Rozdział 4

28 7 0
                                    

Z pamiętnika Sally Jensen :

Od tego czasu Shane stał się dla mnie kimś ważnym , był jak brat , był moim obrońcą . Poza tym Davis mnie przeprosił i teraz ciągle mnie pyta jak może mi pomóc , we wszystkim chce mnie wyręczać , strasznie mnie to wkurza , bo pomimo że mu wybaczyłam , nie zapomniałam . Przez niego miałam parę blizn , na ciele i na serce i wiedziałam że one nigdy się nie zagoją , że pozostaną na zawsze . Shane był zły na niego jeszcze bardziej niż ja i mówił że bym uważała . To bzdura jeśli ktoś zna choć odrobinę Davisa , to wie że trzeba być przy nim ostrożnym , tylko głupi albo jakaś zaślepiona miłością nie zauważyliby . Niestety kiedyś na mnie padło i dla tego miałam kłopoty , ale nie żałuje bo poznałam Shane'a , mojego pierwszego prawdziwego przyjaciela .
- Sally , ktoś do ciebie przyszedł , zejdź proszę na dół - Ktoś - czyli Shane , bo nikt inny do mnie nie przychodzi . Zamknęłam pamiętnik , włożyłam za stertę książek by nikt go nie znalazł i pobiegłam po schodach w dół . Gdy zeszłam na dół mamy już nie było , pewnie chciała nam dać
,, prywatność '' , ostatnio ubzdurała sobie że Shane to mój chłopak , oczywiście to nieprawda i próbowałam wypriwadzić ją z błędu , ale ona uznała , że się wstydzę przyznać . Nie myliłam się i faktycznie moim gościem był właśnie Shane , natychmiast do niego podbiegłam i do niego podbiegłam i mocno przytuliłam . Przy nim nie musiałam się krępować .
- Sally , coś się stało z twoją mamą ? Była dziwna .
- O nie ! Co ci powiedziała ?
- Stwierdziła że jestem lepszym kandydatem niż ten poprzedni i nazwała mnie ,,synem '' .
- Och , o to chodzi bałam się , że powiedziała ci coś żenującego o mnie.
Oj , przepraszam , nie stój tak w drzwiach , wchodź do środka , to ci opowiem , uśmiejesz się . - Poszliśmy na stryszek , to był kolejny powód dla którego uwielbiałam Shane'a , on również kochał to miejsce i deszcz , kładliśmy się zawsze na puszystym dywanie i rozmawialiśmy . Mówiłam mu wszystko , był przecież moim Aniołem Stróżem , nigdy mnie nie zawiódł , nie miałam powodu , by mu nie ufać . Dzisiaj było słonecznie , ale i tak poszliśmy na stryszek . Opowiedziałam mu jak to mama uznała że Shane jest moim wybrankiem i jak nie chciała mi uwierzyć , że prawda jest inna . Aż się zwijaliśmy ze śmiechu , my parą ?
Przecież to niedorzeczne . Potem przeszliśmy na poważniejsze tematy , zaczęliśmy rozmawiać o naszych rodzinach i problemach , gdy Shane zaczął opowiadać o swojej siostrze , nie wytrzymałam i zalałam się łzami , od małego nauczyłam się cicho płakać, a że mój przyjaciel miał zamknięte oczy , nic nie zauważył , chiałam być twarda , ale to była taka smutna historia , czułam jak ciepłe łzy obmywają moją twarz , czułam jak rzeźbią malunki na mojej twarzy . Jeszcze na długo po tym jak zamilkł nie mogłam się uspokoić , wyglądało jakby Shane zasnął , co odpowiadało mi , nie chciałam by widział jak płaczę . Po chwili choć nie do końca zdawałam sobie z tego sprawę , odpłynęłam , byłam jakby w stanie zawieszenia , patrzyłam w nieokreślony punkt przed sobą , patrzyłam , ale nie widziałam . Myśli wokół mnie dryfowały , pojawiały się przede mną , a gdy chciałam je złapać odpływały bezpowrotnie , w końcu i ja znużona poddałam się i pozwoliłam by mnie uniosły , odpłynęłam wraz z nimi ...

Przepraszam , że tak dawno nic nie napisałam , dziękuję za każdy komentarz i gwiazdkę , to cudowne uczucie myśląc , że ktoś przeczytał to co napisałam , że komuś się spodobało , że ktoś odnalazł tu cząstkę siebie , bo przecież to jeden z wielu powodów dla których czytamy , dziękuję i chcę powiedzieć/napisać , że nie poddaję się i że będę pisać ! Życzcie mi weny i trzymajcie kciuki , hahaha wiem te ckliwe teksty są żenujące . Miłych wakacji , już ponad połowa za nami :(

Kim jestem ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz