Rozdział 5

31 6 4
                                    


Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę że Shane ociera moje policzki wierzchem dłoni . Strzepnęłam więc jego rękę , byłam tak żałosna , zaryczana jak małe dziecko , nie chciałam przecież by brał mnie na litość , to było głupie . Wyglądał na naprawdę zatroskanego . Przerażało mnie to , siedział tak blisko , a ja po raz pierwszy poczułam się przy nim nie swojo .

- Shane , ja ... - Odsunęłam się od niego .

- Sally , przecież ja nic ... znaczy ... Och , o to ci chodzi - Zaśmiał się . 

- Nie musisz się martwić , jesteś dla mnie jak siostra , a byłoby dziwne gdybym zakochał się w siostrze, nie ? - Mrugnął do mnie okiem , od razu zrobiło mi się lżej na duszy , całe szczęście że nic do mnie nie czuje , mogłabym stracić jedynego przyjaciela .  Po chwili rozmawialiśmy jakby nic się nie stało , ale ja widziałam to , widziałam to w jego oczach , był spięty . Coś mi nie pasowało . Wierzyłam mu i nie miałam wątpliwości że mówi prawdę , ale coś było nie tak . To było dziwne , tak jakby zamknął się za murem , tak jakby chciał się ode mnie odgrodzić . Stop. Chyba przesadziłam , nigdy by tego nie zrobił . Chyba . 

                                                                                                       ***

- Hej , Sally ! Miło cię widzieć !

- Hej Dave ? - Odpowiedziałam nieco zażenowana .

- Nie masz ochoty wpaść dziś do mnie ?

- Tak sam na sam , czy to randka ? - Prawie zakrztusiłam się sokiem jabłkowym .

- Nie bądź głupia robię imprezę , zresztą nie wszystko kręci się wokół ciebie - Rozpromienił się w uśmiechu , ale to było denerwujące , jeszcze bardziej niż Shane wczoraj .

- To co przyjdziesz ? - Dopytywał się .

- To chyba nie moje klimaty , ale dzięki - próbuje przejść do klasy od biologii.

- To może inaczej , bardzo bym chciał żebyś przyszła - Zagrodził mi drogę , ale nikt nie zwracał na nas uwagi ,no i co ja mam zrobić ?

- Nie mam ochoty , nie rozumiesz ?

- Proszę , cała szkoła będzie , nie możesz tego przegapić .

- A jednak ... Nie , nie , nie , a jeśli jeszcze nie dotarło to NIE ! -

- Hej Davis , pozwolisz że ja i Sally pójdziemy do klasy , zaraz się spóźnimy - Syknął Shane , który nie wiem w jaki sposób się tu pojawił , w tej chwili byłam mu wdzięczna . Pociągnął mnie za rękę i w ten sposób zostawiliśmy skołowanego Dave'a samego .

- o co mu chodziło ?

- Och Shane nie zaczynaj , to nic takiego . 

- Taa... Nic takiego... A wyglądałaś jak spłoszony zając 

- Eej , no weź - uderzyłam go tors - To nie jest śmieszne - Wygięłam usta w podkówkę . Ale Shane wcale się nie śmiał .

- No właśnie , to nie było śmieszne .

- Shane , przestań mnie wkurzać , zachowujesz się gorzej niż Davis - Ups , chyba przesadziła, , to go zabolało , ugodziłam go w czuły punkt .

- Przepraszam , ja nie chciałam , po prostu strasznie mnie ograniczasz . - Jestem naprawdę głupia , pogrążyłam się do końca . Czemu ja to powiedziałam ?  Mój przyjaciel nic nie odpowiedział , ale patrzył na mnie jak zranione zwierzę , on cierpiał przeze mnie . To takie okropne , on zawsze mi pomaga , a ja  ? Spojrzał na mnie po raz ostatni i odszedł  bez słowa . Świetnie brawa dla mnie , właśnie wszystko schrzaniłam . Jak ja siebie nienawidzę .

Witajcie  ! O to ja po dużej przerwie . Aha , na razie jest mega nudno i typowo , ale im bardziej będzie typowo , tym bliżej będzie do prawdziwego zwrotu akcji , domyślajcie się  :) Dobranoc ! 

P.S. Dziękuję wszystkim czytającym , jesteś kochani ^w^





To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 24, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Kim jestem ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz