*4*

165 9 1
                                    

był piatek 13. odliczałam juz powoli godziny do koncertu. była 10.38 wiec od tamtej pory zostało jeszcze 32 godziny i 22 minuty. postanowiłam pójść na plaże a potem cos zjeść bo byłam troszke zmęczona i nie chciałam sobie gotowac. był słoneczny dzien, jak to w czerwcu. zadzwoniła do mnie mama.
- halo?
- LAURA NARESZCZIE!!! CZEMU NIE ODBIERALAS CAŁY DZIEN?
- mamo leciałam prawie cały dzien samolotem, napisałam ci smsa ze wylądowałam. nie wiem z czego robisz problem.
- masz racje. jak ci sie zyje? wszystko ok, potrzebujesz czegoś?
- nie. wszystko jest super.
- dobrze kochanie. baw sie dobrze nie bede sie juz męczyła.
- papa.
spacer po plazy trwał jakieś 3 godziny nie wiem czemu. byłam juz głodna wiec poszłam do restauracji. nie wiedziałam ze to jest eksluzywna restauracja. widziałam tutaj Care Delavigne i Nata Wolffa. i inne jakieś telewizyjne gowna. zamówiłam juz jedzenie, gdy nagle wszedł on.
znowu on.
Martin.
kurna.
- stolik dla jednej osoby prosze... albo nie.
słyszałam ta cała rozmowę. poszłam do toalety zostawiajac rzeczy.
- nie denerwuj sie, bedzie dobrze. to tylko twój idol od dłuższego czasu... - mowilam jak idiotka do siebie.
wróciła do stolika a Martin... siedział przy nim. przy moim stoliku.
- przepraszam, znamy sie? - troche głupie pytania zadaje.
- nie ale z chęcią cie poznam. zamówiłas sobie juz cos? zapłacę za ciebie.
- jestem Laura. - uśmiechnęłam sie a on to odwzajemnił. gadaliśmy cały czas. opowiedział ze przeprowadził sie na stałe do miami ( mieszka w apartamentach na przeciwko mojego mieszkania ) i wiele innych rzeczy.
- chcesz isc na moj koncert jutro?
- mam juz bilet dziekuje.
- a masz vipa?
- nie. ale skoro cie znam to po co?😂
- Polki jednak maja poczucie humoru. dam ci moj numer. badz półtorej godziny przed koncertem i do mnie zadzwon. poznasz ten cały świat.
gdyby nie fakt ze cara sie na mnie patrzyła to bym chyba nie wiem co zrobiła. jest to chore i chore i jeszcze raz chore.
jak obiecał: zapłacił i wyszliśmy z restauracji.
- podwieźć cie? - spytał sie.
- nie, wezmę taksówkę dziekuje.
- nalegam. mieszkamy koło siebie.
- no ok...
nie był to czarny land rover jakim jechał wczesniej, ale było to bugatti. wyglądało jak nowe prosto z salonu.
- powiedz mi... co robi taka śliczna dziewczyna w takim mieście?  - poczułam jaka robie sie czerwona na twarzy.
- postanowiłam wyjechać, zobaczyć jakby mi sie żyło. bede mieszkać tu dwa lata.
- a jakbyśmy sie poznali bliżej i wziąłbym cie na randkę i mielibyśmy dziecko o imieniu Bob albo...
- Bob? serio? Bob?
- tak.
- to moze zamieszkałabym z toba, urodzilabym ci Boba i... - jezu co ja mowie.
- ok. chcesz wejść? - oczywiście ze chciałam i podświadomość mi mówiła: tak wejdź, taka okazja sie moze nie powtórzyć idz juz teraz.
- nie moge przepraszam. jak mnie zaprosisz innym razem.. - było to wpychanie sie do czyjegoś domu czego nie nawidze.
- dobrze. czekaj na mnie pod scena jutro po koncercie. i przed pamiętaj żebyś zadzwoniła.
- ok. dziekuje za dzisiaj.
- ja tez śliczna. - wyszłam z auta i kodem otworzyłam drzwi do mojego bloku.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 22, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

inny światOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz