Rozdział 6

229 20 12
                                    

Justin POV's

Otworzyłem swoje jeszcze zaspane oczy i ujrzałem brunetkę wtuloną w moje ciało. Na ustach mimowolnie pojawił mi się uśmiech. Odgarnąłem włosy z twarzy Melody i poobserwowałem ją trochę. Wysunąłem się z pod kołdry tak delikatnie jak tylko się dało by jej nie obudzić. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał godzinę szóstą. Otuliłem ją szczelniej kołdrą aby było jej cieplutko i wyszedłem cicho z jej pokoju w celu zrobienia nam jakiegoś śniadania. Uchyliłem drzwi od lodówki, która niestety świeciła pustkami. Wróciłem na górę, wziąłem szybki prysznic i ubrałem wczorajsze ubrania. Napisałem jeszcze karteczkę i zostawiłem ją na blacie w kuchni na wypadek jakby moja księżniczka się obudziła. Zwinąłem kluczyki od samochodu i ruszyłem na podbój sklepów spożywczych.

***

Postawiłem siatkę z jedzeniem na blacie po czym ją rozpakowałem, pozostawiając tylko składniki na nasze śniadanie. Zwróciłem się przodem do szafek kuchennych w poszukiwaniu miski, patelni oraz trzepaczki. Otworzyłem jedną z nich na szczęście okazała się trafna. Wyjąłem z niej potrzebne rzeczy i zabrałem się do zrobienia naleśników. Po wykonaniu tych wszystkich czynności wreszcie mogłem pozwolić sobie na najlepszy moment w ich przygotowywaniu. Degustację. Rozłożyłem przy barku dwa puste talerze i jeden pełen naleśników. Na środku dałem jeszcze syrop klonowy i owoce. Mniam. Naleśniki bez syropu to nie naleśniki. Spojrzałem na swoje dzieło i udałem się na górę do mojego śpiocha. Wchodząc usłyszałem lekkie pochrapywanie, spała tak spokojnie i wyglądała tak cholernie niewinnie. Położyłem się obok i złożyłem kilka pocałunków na jej szyi na co spotkałem się z cichym pomrukiem niezadowolenia z jej strony.

- Wstawaj śpiochu - mruknąłem zmysłowo do jej ucha na co ta przykryła się bardziej kołdrą. Odkryłem kawałek jej twarzy i przejechałem palcami po linki jej szczęki następnie składając tam małe pocałunki.

- Mmmm... - machnęła ręką i akurat pech chciał, że dostałem po mordzie.

- O nie tak to się bawić nie będziemy! - powiedziałem podniesionym głosem i siłą wyrwałem jej kołdrę, odrzucając ją na bok. Od razu zaczęła jej szukać, gdy jej nie znalazła bąknęła i wtuliła się bardziej w poduszkę. Powoli zacząłem tracić już siły, więc moje obie ręce usadowiłem pomiędzy jej głową. Wyglądało to trochę jakbym ustawił się do robienia pompek. Nachyliłem się po czym musnąłem lekko jej usta. Smakowały tak dobrze. Gdy miałem się nachylić ponownie to spotkałem się z lekkim uśmiechem pojawiającym się na jej pięknej twarzy. Wreszcie zaczęła otwierać swoje idealne brązowe oczy. Spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem po czym przejechała oczami po całym pomieszczeniu względnie skupiając się na mnie. - Dzień dobry - powiedziałem z uśmiechem na ustach. Nie mogłem się na nią napatrzeć była taka cudowna. - Dzień dobry - wyszeptała jeszcze zaspana. Wstałem i wyciągnąłem rękę w jej kierunku. Wiedząc, że raczej jeszcze nie kontaktuje, uświadomiłem ją o bardzo poważnej rzeczy, która czeka na nas na dole.

- Czas najwyższy. Śniadanie nam wystygnie. - powiedziałem i chwyciłem ją na tak zwaną pannę młodą, a ona wtuliła się w moją klatkę trzymając się kurczowo mojej koszulki. Uśmiechnąłem się w duchu bo wiedziałem, że kiedyś ten widok Mel rano tulącej się do mojego ciała stanie się codziennością. Posadziłem ją na krześle barowym, a sam zająłem miejsce naprzeciwko.

Nałożyliśmy sobie po naleśniku i zaczęliśmy jeść.

- Mmmm, ale to jest pyszne ! - pisnęła z radości, a pokój wypełnił się moim śmiechem.

- Cieszę się, że Ci smakuje. - odpowiedziałem po czym wróciłem do jedzenia. Spojrzała na zegarek, który znajdował się na lodówce i wytrzeszczyła oczy.

Don't run away from love [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz