rozdział 8

128 13 0
                                    

Tym czasem w Neverlandzie Hak starał się zrozumieć pewną rzecz która trapiła go od początku narodzin Michaela. Nie mógł zrozumieć w jaki sposób ten człowiek bierze tyle miłości do wszystkich i nie miał pomysłu jak by go jej pozbawić. 

-Tom...możesz chwilę ze mną porozmawiać?- głos Haka zabrzmiał jak za dawnych pamiętnych czasów gdy był jeszcze małym Andrew. 

-o co chodzi?-spytał chłopiec niepewnie siadając obok Kapitana, który spojrzał na niego a jego oczy zmieniły kolor na brązowy...taki jak wcześniej.

-Piotruś przyszedł do Neverland od tamtego czasu?- Tom nie wyczuł żadnego podstępu. Widział w teraz brązowych oczach Kapitana smutek i samotność. Szkoda mu było swojego brata, który niegdyś opowiadał mu bajki o piratach na dobranoc. Tęsknił za starymi czasami gdzie było ich dwunastu. Gdy bawili się beztrosko bez problemów, zagrożeń a w ich sercach gościła miłość i gdy niepokój czuli tylko wtedy gdy nie mogli znaleźć swoich ulubionych ciastek. Jednak teraz nikt z Neverlandu nie potrafi wybaczyć Hakowi tego co robi Michaelowi. Bali się o niego. Nie wiedzieli czemu miał problemy z lataniem.

-nie.  Ale wiesz co? my chodzimy do niego. Pocieszamy go, jesteśmy przy nim. Bo w życiu nie chodzi tylko o to żeby mieć za co jeść i gdzie mieszkać. Chodzi o to że gdy będziesz potrzebował pomocy nie dusił tego w sobie tylko żebyś miał z kim porozmawiać. Trzeba kochać ludzi i wierzyć w siebie- zapadła cisza. Patrzyli na siebie. Tom miał nadzieje, że kamienne serce wroga pęknie i wyrośnie to prawdziwe, pełne miłości.- przegrywasz

-przegrywam?

-przegrywasz. Wszystko tracisz a Michael zmierza do celu. Idzie przez trud, który ty mu stwarzasz.  Tylko jedna osoba wygra tą wojnę. I to na pewno nie będziesz ty.- powiedział i zostawił Haka. Oczy Kapitana z koloru brązowego zaczęły się ściemniać aż do czarnego. Jego serce skamieniało jeszcze bardziej.

- to teraz patrzcie jak Michael kocha wszystkich. - powiedział do siebie po czym zaczął wdrażać plany w życie Michaela.

W ziemskim Neverland Michael spędzał wczesne popołudnie z mężczyzną, którego poznał wczoraj na rynku. Rozmawiali ze sobą na różne tematy. Mike czuł, że naprawdę ludzie są mu coraz bliżsi. Nagle przypomniały mu się słowa matki wypowiedziane wczoraj podczas spotkania rodzinnego.

"kochanie masz Bielactwo" Michael spojrzał na swoje dłonie i zaraz potem je ukrył.

-masz bielactwo nabyte?. Nie martw się to nie jest śmiertelna choroba.- pocieszył go mężczyzna

-boję się, że... że media zrobią z tego aferę.

-jeżeli chcesz możesz to leczyć. Są specjalne zabiegi.

Mike zgodził się na zabiegi u chirurga plastycznego. Wyrównał sobie kolor na twarzy, klatce piersiowej i rękach. nóg nie dało się wyleczyć więc nie chodził w krótkich spodenkach. I teraz zaczęło się prawdziwe piekło dla Mika. Foto reporterzy mówili, że się wybielał, gazety zaczęły wtrącać się w jego życie za bardzo. W skrócie mówiąc...zaczęli go niszczyć a najgorsze jest to, że niektóre osoby zaczęły wierzyć w te bzdury. I to go najbardziej bolało.

Piotruś Pan chłopiec z NeverlanduOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz