Tytuł: Pomaluj mój świat
Ilość słów: 4346
Stan: opowiadanie zakończone
Opis: Louis jest jedyną osobą, która uważa, że ślub jego mamy z Markiem jest złym pomysłem. Nie widzi żadnych pozytywów, dopóki Jay nie zatrudnia Harry'ego Złotej Rączki, który przed uroczystością musi uporządkować ogród i dokonać kilku napraw w domu.
Ilość słów ↓ 1452
W naszym domu panowało takie zamieszanie, że nawet obecność Harry'ego mnie już nie cieszyła. Lubiłem przygotowania do wielkich imprez, ale tym razem matka przesadziła. Czułem, że nie ma jednego kąta w domu, gdzie nie krążyłyby tłumy ludzi przestawiających meble, wynosząc je i wstawiając nowe, specjalnie wypożyczone. W ostatniej chwili odskoczyłem na bok, unikając zderzenia z kanapą, którą wnosiło dwóch mężczyzn.
- Co tu się właściwie dzieje? - zapytałem matkę wściekłym głosem.
- Trzeba zrobić miejsce dla stołów - odpowiedziała Jay, sprawdzając coś na liście, którą stałe nosiła przy sobie.
- Myślałem, że całe przyjęcie odbędzie się w ogrodzie.
- Zaczniemy od drinków w salonie, a potem przeniesiemy się na werandę.
- Werandę? Nie wiedziałem, że mamy werandę - zdziwiłem się.
W tym momencie pojawił się Harry. Oznajmił, że zrobił już wszystko, co poleciła mu moja mama i chciałby się ostatecznie rozliczyć.
Ostatecznie... "To znaczy, że odchodzi na zawsze" - pomyślałem z rozpaczą.
Nic gorszego nie mogło mnie spotkać. Obecność Harry'ego była dla mnie jedynym oparciem w tym szalonym domu. Bezsilnie patrzyłem, jak Jay znika w pokoju, by wziąć pieniądze.
Kiedy moja matka wyszła, Harry uniósł mój podbródek i zmusił, bym popatrzył mu w oczy.
- Hej, to że przestałem pracować dla twojej mamy, nie znaczy, że znikam z twojego życia - powiedział z uśmiechem.
Przytaknąłem z niechęcią. Takie pocieszanie w stylu starszego brata nie pasowało do niego. Ale miałem teraz ostatnią okazję, by wystąpić z propozycją, o której myślałem od czterech dni.
- Chciałbym, żebyś towarzyszył mi na ślubie mamy.
Propozycja najwyraźniej go rozbawiła, ale przecząco pokręcił głową.
- Dlaczego? - zapytałem.
- Jesteś śliczny i słodki, Louis, ale wierz mi, nie jestem chłopakiem, którego synek powinien przedstawić mamusi.
- Nie podoba mi się to, co mówisz - stwierdziłem z irytacją, ale nie zrezygnowałem. Czułem, że w końcu uda mi się przekonać Harry'ego. Niestety, przerwało nam nagle wtargnięcie Jay.
Harry momentalnie stał się konwencjonalnie uprzejmy. Podziękował za pięniądze, grzecznie pożegnał się ze mną oraz moją mamą i wyszedł. Byłem zdruzgotany. Znałem tego człowieka zaledwie od tygodnia, zniknął mi z oczu przed sekundą - a już tęskniłem za nim jak za nikim innym w życiu. Harry wydawał mi się męski, dojrzały i przede wszystkim opiekuńczy. Był to chłopak na pogodę i niepogodę. Takiego towarzysza właśnie było mi trzeba.
*
Przeczesywałem włosy przed lustrem w swoim pokoju. Ślub zbliżał się wielkimi krokami, a mnie ogarniały na zmianę różne emocje. Byłem przeciwny wielu sprawom, ale wiedziałem, że najważniejszą rzeczą jest jednak szczęście matki. A może, kiedyś, sam będę szczęśliwy...
CZYTASZ
Pomaluj mój świat [Larry Stylinson]
FanficPairing: Larry Stylinson, poboczny: Ziall Horalik Louis jest jedyną osobą, która uważa, że ślub jego mamy z Markiem jest złym pomysłem. Nie widzi żadnych pozytywów, dopóki Jay nie zatrudnia Harry'ego Złotej Rączki, który przed uroczystością musi upo...