Macie za pewne w rodzinie taką osobe, która nie akceptuje tego jacy jesteście. Kogoś kto zawsze wychwala wasze rodzeństwo, a was krytykuje. Kogoś kto stara się was na siłe zmienić. Taką osobą była Daniella Think. Mojej mamy mama czyli moja babka.
Nie tolerowała nigdy tego, że mama wyszła za rockmena.* dziewięć godzin później *
Złapałam rączki od swoich czarnych walizek i spojrzałam na siostre, która trzymała swoje, różowe, walizki. Kiwnęła delikatnie głową i weszłyśmy pewnym siebie krokiem na główną sale lotniska. Babcie nie trudno było znaleźć, a gdy tylko do niej podeszłyśmy od razu zaczęła ściskać moją bliźniaczkę.
Usiadłam na jednej z walizek i czekałam aż ich powitanie się skończy. Wyjęłam telefon i weszłam na twittera.@EBrown: Witaj Londyn! Żegnajcie imprezy i rock! *
- Elinor.
Podniosłam, niemal natychmiast, wzrok z telefony gdy tylko usłyszałam lodowaty głos kobiety, która przez dwa tygodnie miała się nami opiekować.
- Babciu - powiedziałam chowając telefon i patrząc jej w oczy.
- nic się nie zmieniłaś - słchać było w jej głosie zawiedzenie.No ale co ja mogłam zrobić? Nic. Nie będę się zmieniała bo tej kobiecie coś nie pasuje.
Siedząc na łóżku z laptopem na kolanach starałam się ignorować śmiech jakie dochodziły z salonu. Zawsze wyglądało to tak samo. Avery siedziała z babcią, a ja sama. Nienawidziłam tego, ale niestety nie dało się tego zmienić. Zamknęłam laptopa i wstałam z łóżka. Z walizki wyjęłam czarne obszarpane rurki, za dużą bluzkę z The Roling Stons, ciemną bandamkę, którą miałam na nadgarstku oraz znoszoną torbę z naszywkami różnych zespołów. Do torby wrzuciłam kilka kosmetyków, porfel, telefon i słuchawki. Wyszłam z pokoju, ruszyłam do drzwi po drodze zachaczając o salon i oznajmiłam, że wychodze. Ubrałam glany i wyszłam z domu.
Z torby wyjęłam słuchawki i IPhona. Wszystko podłączyłam i włączyłam playliste "Red Hot Chili Peppers". Skręciłam w lewo i szłam w nieznanym mi kierunku. Jedyne o czym myślałam to by jak najszybciej oddalić się od tego miesmjsca. Bardzo dobrze wiedziałam, że jestem niechciana w domu babci więc po jakiego wała miałam tam siedzieć?
Ulice Londynu były pełne. Każdy się gdzieś śpieszył, ale każdemu posyłał uśmiech oraz pozdrowienia. Tutaj nie miało znaczenia kto kim jest. Wszyscy i tak szanowali każdego.
Mała kawiarenka w środku miasta. Bardzo przytulna. Prowadzona przez sześćdziesięcioletniego pana Olivera, była moim ulubionym miejscem w Londynie. Zawsze mogłam pomyśleć w spokoju, zastanowić się, odezwać się do kogoś. Wchodząc do środka poczułam bardzo dobrze znany mi zapach świerzej kawy i babeczek. Gdy weszłam do kawiarni od razu zostałam (nie)miło powitana.
- Oliverze możesz wyprosić ją z,kawiarni? Miałeś fanek nie wpuszczać.* niekiedy będą to rozmowy z twittera
CZYTASZ
All you need is love
RandomLong Beach. Wieczne imprezy. Alkohol. Sex. Narkotyki. Szybkie znajomości. Takie życie było rajem, gdy miało się ojca rockmena i zajebistego kumpla. To opowiadanie NIE jest tłumaczeniem! Okładkę wykonała wspaniała @hidden-darling xx