- To dla niego się tak stroisz?
Przewróciłam oczami, nie przerywając malowania rzęs tuszem. Cole stał w progu sypialni i obserwował mnie uważnie, a ręce splótł na piersi. Na twarzy wypisane miał niezadowolenie, a to z każdą sekundą denerwowało mnie coraz bardziej. Rzuciłam mu ostrzegawcze spojrzenie, ale je zignorował i ponownie zacząłem mówić.
- Dla mnie nigdy się tak nie odwaliłaś - mruknął. - A z tego co pamiętam, to ja jestem twoim chłopakiem, Ronnie. Właśnie dlatego nienawidzę tego, w czym tkwimy. Musisz się teraz wypinać dla jakiegoś frajera, ale tobie to się najwidoczniej podoba...
- Zamknij się. Sam nie jesteś lepszy - splunęłam. Uniósł brwi czekając na ciąg dalszy. - Sam posuwasz te wszystkie panienki, które dostajesz w zleceniach. To nienormalne, że jeszcze masz czelność mi coś takiego wypominać.Właściwie to nie zarejestrowałam momentu, w którym mój głos przerodził się w krzyk. Nerwowo przesunęłam różową szminką po ustach, po czym z impetem podniosłam się z taboretu dostawionego do toaletki. Gdy stałam przy drzwiach szafy i wybierałam odpowiedni strój na wieczór, Cole zaszedł mnie od tyłu i objął ramionami w pasie. Złożył delikatny pocałunek na moim ramieniu, ale szybko go odepchnęłam.
- Mam dość tego, że tak się we wszystko wpieprzasz - warknęłam i ściągnęłam z wieszaka czarną sukienkę.
Przeszłam z powrotem do lustra i przyłożyłam materiał do ciała, po czym rozzłoszczona rzuciłam je na podłogę. Miałam ochotę wrzeszczeć, a moja frustracja z każdą chwilą przybierała na sile.
- Ubierz to.
Ze zmarszczonymi brwiami spojrzałam na wepchnięty mi do rąk komplet ubrań. Ciemna spódniczka, czarny krótki top i jasnobrązowa narzutka wydawały się idealne do okazji. Uniosłam wzrok na Cole'a, na ustach którego igrał cwaniacki uśmieszek.
- Od zawsze byłem w tym lepszy - rzucił jakby od niechcenia i zniknął za drewnianą powłoką.
▪▪▪
Domówki nie były moim ulubionym typem imprez. Jako zwolenniczka nocnych klubów raczej omijałam tego typu zabawy, ale cóż, czasem byłam po prostu zmuszona do uchylenia swoich standardów. Jak się okazało, Justin Bieber był na tego typu zgromadzeniach częściej, niż ktokolwiek inny, jako iż posiadał pełen wachlarz znajomych. Dzisiaj zachaczył o imprezę chłopaka o imieniu Trevor w jednej z najdroższych dzielnic w mieście.
Wraz z Devon stałyśmy aktualnie przed jednym z największych domów, jakie kiedykolwiek widziałam, a widziałam ich naprawdę wiele. Gwizdnęłam z podziwem i pociągnęłam przyjaciółkę za dłoń, aż w końcu zaczęłyśmy przepychać się do wejścia. Jeszcze nie wiedziałam jak dostaniemy się do środka, bo, patrząc po gromadzącym się przed frontowymi drzwiami tłumie, pewnie trzeba było znać właściciela albo mieć specjalne zaproszenia. Nie martwiłam się tym jednak jakoś specjalnie, bo ja i Dev od zawsze słynęłyśmy ze świetnych pomysłów i niepojętego sprytu. Cóż, ja raczej zwalałam to na wrodzony urok osobisty.
- Jaki jest plan? - zapytała blondynka, a ja wzruszyłam ramionami.
- Działać, nie ma czasu na plany - mruknęłam jej do ucha, a na twarz przybrałam najbardziej oszałamiający uśmiech, jaki miałam w zanadrzu.Przycisnęłam klamkę, a drzwi ustąpiły bez zarzutu. Posłałam Dev triumfujące spojrzenie, bo naprawdę nie było w tym żadnej filozofii, ale już od progu zostałyśmy zatrzymane. Przeskakiwałam wzrokiem od jednego chłopaka do drugiego, a jako, iż byli bliźniakami już po chwili miałam dość i wzięłam na celownik jednego z nich, niemo przekazując dziewczynie, by zabrała się za drugiego.
- Hej, jak leci? - powiedziałam podniesionym głosem, bo docierała do nas muzyka z innej części domu.
- Macie zaproszenie? - mruknął unosząc brew, a ja zachichotałam.
![](https://img.wattpad.com/cover/48045406-288-k313013.jpg)