Notatka pod rozdziałem
Z laptopem na kolanach opadłam na miękką sofę i sięgnęłam do stolika po lampkę wypełnioną winem. Upiłam łyk trunku i wygodniej umościłam się na siedzeniu, a mój wzrok przesuwał się po ekranie śledząc tekst wyświetlony na nim. Uśmiechnęłam się półgębkiem na widok chłopaka, który stojąc przy basenie pozował do zdjęcia, a jego nagi tors zwilżony był kroplami wody.
- To ten koleś? - zerknęłam przez ramię na Cole'a, którego twarz wykrzywiał grymas.
Szturchnęłam go w dłoń, przewracając przy tym oczami i pociągnęłam go w dół, na chwilę łącząc nasze usta w pocałunku. Czasem bywał tak nieznośnie zazdrosny, że miałam go dość, ale prawda była taka, że on był jedyną bliską mi osobą. Cóż, być może nie poznaliśmy się w najlepszych okolicznościach i oboje robimy coś, czego zdecydowanie nie powinniśmy, ale ze swoim wzajemnym towarzystwem oboje jakoś dawaliśmy radę mierzyć się z codziennością. Cole mruknął w zagłębienie mojej szyi, a ja odepchnęłam jego głowę i pokręciłam przecząco głową.
- Pracuję - wskazałam na laptop, a brunet przewrócił oczami. - Tak, właśnie tak, dla twoiej wiadomości to jest moja pieprzona praca - warknęłam nieprzyjemnym głosem.
Powróciłam do poprzedniej czynności, z całej siły starając się ignorować obecność bruneta, który wlepiał we mnie swoje czekoladowe oczy. Wpisałam hasło w wyszukiwarkę i zmrużyłam oczy na widok jednego z linków. Przeniósł mnie on na YouTube, a z głośników zaczęła sączyć się cicha, delikatna melodia. Obserwowałam szarpiącego struny blondyna, który nachylał się nad instrumentem, a jego twarz wykrzywiał grymas. Chwilę później zaczął poruszać ustami, aż do moich uszu dotarły pierwsze słowa piosenki. Wstrzymałam oddech i oczarowana słuchałam głosu mojej ofiary, gdy śpiewał jedną z najpiękniejszych piosenek, z jaką kiedykolwiek się spotkałam. Dopiero, gdy zaprzestał grania, a filmik się urwał, mój oddech wrócił do normy. Włosami spróbowałam zakryć twarz, która na pewno wyrażała więcej niż tysiąc słów, ale pod uważnym wzrokiem Colina nie dało rady się ukryć. Westchnęłam głośno i zatrzasnęłam urządzenie, szybko wstajac i przechodząc do kuchni. Marzyłam o tym, by chociaż chwilę pobyć sama.
Od zawsze zdarzały mi się chwilę takiej dziwnej nostalgii, gdy melancholia ogarniała moje cialo i jedyne czego potrzebowałam to święty spokój i kubek herbaty. Nie lubiłam tego stanu, bo wtedy byłam tak otwarta na całe zło, że nawet najłagodniejszy krzyk mógł doprowadzić mnie do ataku histerii. Dlatego starałam się w takich momentach izolować, uciekać od ludzi i uspokajać w samotności. Wszyscy myśleli, że jestem silna i twarda, ale nawet mnie zdarzały się chwile słabości. I były one częstsze, niż bym tego chciała.
Przecież byłam okrutna. Zimna, bezduszna. Już całe życie taka będę. Do końca, do ostatniego dnia, a potem spłonę w piekle. Tylko i wyłącznie na to zasługiwałam. Na karę, a nie na odkupienie grzechów.
▪▪▪
Wsiadłam z samochodu i nasunęłam na nos okulary korekcyjne, pomimo, że mój wzrok od zawsze był bez zarzutu. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i wsunęłam kluczyki i telefon do małej torebki. Rozejrzałam się po otoczeniu, w końcu zatrzymując wzrok w jednym miejscu i z trudem powstrzymałam uśmiech na widok zaparkowanego przy wejściu maserati. Zerknęłam w boczne lusterko i jeszcze przeczesałam włosy palcami, zanim ruszyłam prosto do drogiej kawiarni, do której wszedł mój cel.
Od wejścia uderzył mnie zapach świeżo parzonej kawy i ciasta, co uświadomiło mi tylko, że rano zapomniałam o śniadaniu. Obrzuciłam wnętrze lokalu szybkim spojrzeniem, aż dotarłam do tej jednej szczególnej osoby, ale, zamiast ruszyć w jego stronę, usiadłam bliżej drzwi. Zerknęłam na młodą dziewczynę, która położyła przede mną kartę i posłałm jej delikatny uśmiech.
- Czarną z mlekiem - powiedziałam, zanim zdążyła odejść, a ona pośpiesznie zapisała to w swoim notesie.
Gdy odeszła przewróciłam oczami i spojrzałam na tyły pomieszczenia, gdzie siedział blondyn. Z niechęcią zauważyłam, że ma towarzystwo w postaci jakiejś brunetki, która chichotała zdecydowanie głośniej, niż to wypada w takim miejscu. Wyjęłam z torebki telefon, by zająć czymś ręce i skrzywiłam się na widok swojego odbicia w ekranie.
Niestety nie mogłam zostać przy image'u niegrzecznej dziewczynki, co więcej, musiałam kompletnie go porzucić i zmienić się nie do poznania. Zwykle rozwiane, rozczochrane włosy musiałam częściowo spiąć na czubku głowy w mały koczek, a zamiast obcisłych jeansów i ramoneski zmuszona byłam wybrać zwiewną, białą sukienkę do połowy uda. Ze starej mnie pozostały jedynie czarne buty z grubą podeszwą i obcasem. Całość nie prezentowała się źle, ale problem był w tym, że to była kolejna rola, którą zmuszona byłam zagrać.
Przed moim nosem została postawiona filiżanka, a kelnerka po randomowym pytaniu "czy podać coś jeszcze" odeszła w stronę zaplecza. W środku nie było zbyt wielu ludzi, jedynie pojedyńczy biznesmeni wpatrzeni w ekrany laptopów, dwie zakochane pary, stolik ofiary i ja. Justin chyba nie był specjalnie zainteresowany swoją towarzyszką, bo jego wzrok błądził po pomieszczeniu, aż nasze spojrzenia na chwilę się skrzyżowały. Na moje usta wstąpił delikatny uśmiech i założyłam włosy za ucho, ale już na mnie nie patrzył. Uniosłam filiżankę i upiłam łyk gorącego płynu, wzdychając z ulgą, gdy dotarł do mojego przełyku. Zwilżyłam językiem wargi i ponownie sięgnęłam po telefon, ale powstrzymał mnie przed tym gwałtowny ruch chłopaka, który podniósł się z miejsca. Gdy przeszedł obok mnie poczułam intensywną woń jego perfum, która jeszcze chwilę otulała mnie szczelnie. Przymknęłam powieki i zaczęłam wystukiwać paznokciami rytm na blacie. Musiałam uczynić jakiś krok, chociaż jeden, by zbliżyć się do celu.
Wstałam z miejsca w momencie, w którym wyłonił się zza drzwi łazienki i położyłam na blacie dziesięciodolarówkę. Przeczekałam moment i odwróciłam się w momencie, w którym chłopak przechodził obok mnie powodując, że nasze ciała zderzyły się ze sobą. Blondyn, by nie zatoczyć się do tyłu złapał za moje ramiona. Rozchyliłam nieco wargi, jak gdybym była w szoku i by się nie potknąć objęłam go w pasie.
- Przepraszam bardzo - wydusiłam.
Jeśli z daleka był przystojny, to z bliska zapierał dech w piersiach. Oczami skanowałam każdy fragment jego idealnej twarzy, aż spłonęłam rumieńcem, gdy zorientowałam się, że robię to o chwilę za długo. Spuściłam wzrok na swoje stopy i w końcu zrobiłam krok do tyłu.
- Przepraszam.
- Już to mówiłaś - przewrócił oczami, a jego twarz rozjaśnił uśmiech. - Masz jakieś imię?Odchrząknęłam i przesunęłam palcami po włosach, aż w końcu wyciągnęłam w stronę chłopaka dłoń.
- Daisy - poczekałam, aż ją uściśnie, a moje ciało przeszył dreszcz.
- Justin - mruknął, ale w tym momencie obok niego miejsce zajęła brunetka.
- Co ty wyprawiasz? - uniosła głos i pociągnęła go za ramię, a ja z trudem powstrzymałam śmiech.Zgarnęłam z krzesła torebkę i rzuciłam ostatnie spojrzenie parze, zanim nie opuściłam lokalu. Przez cały czas na moich ustach igrał cwaniacki uśmieszek. Wskoczyłam na siedzenie i zerknęłam we wsteczne lusterko, szybko włączając silnik. Wychyliłam się do przodu i z błyszczącymi oczami obserwowałam Justina i brunetkę, która niespecjalnie zadowolona wsiadała do jego samochodu. Dopiero, gdy wyjechali z parkingu sama pognałam za nimi.
Cóż, Ronnie, dobry początek.
▪▪▪
Bardzo chciałabym prosić każdego kto przeczytał o komentarz, dla Was to naprawdę chwilka.
I jak? Czuję się jakoś optymistycznie nastawiona do tego pomysłu, napisałam dwa rozdziały zapasu, dziś zabiorę się za kolejny. Chciałabym mieć dużo czytelników, więc jeśli ktoś z Was może polecić mnie gdziekolwiek - tu albo na Twitterze - będę Was na rękach nosić. Piszcie też na Twitterze swoje odczucia co do fanfiction, uwielbiam to czytać.
W razie pytań zapraszam na mój tt: bizzlepads
Trzymajcie się, baeblues