1

253 16 0
                                    

Piątek. Piąteczek. Piatunio.
Ach jak ja kocham ten dzień kiedy posrani nauczyciele, puszczają nas- dojrzewajacych nastolatków pragnących imprez, alkoholu i wolności -do domu, gdzie wogule nie wiedzą co tam się dzieje i niech tak zostanie.

Ostatni dzwonek zapowiadający koniec lekcji za 20 minut dłużyl się niemiłosiernie a ja chciałam już z stąd uciec od natarczywego nauczyciela chemi.

On po prostu mnie nienawidzi i to nie dlatego że mój straszy brat miał z nim na pienku tylko dlatego że mój najstarszy brat przeleciał jego córkę na jego biurku w szkole. Taa.
Wiedziałam że mnie uważa taką jak moje rodzeństwo, ale to nie powód by mi stawiać pałę za powiedzenie swojego zdania.

- Johnson!- krzyknął nauczyciel.

- Wiem że Pan zwala sobie pod ławką krzycząc moje imię, ale prosze Pana jesteśmy w szkole.-powiedziałam uśmiechając się złośliwie, klasa wybuchła śmiechem, patrząc na nauczyciela, który momentalnie zrobił się cały czerwony na moja odpowiedz.

- Do dyrektora! W tej chwili!- krzyknął podnosząc się gwałtownie pokazując swój sporawy brzuch.

- Dobrze, dobrze tylko niech Pan to schowa.- wskazałam na jego obwisły "problem". Klasa ponownie wybuchła śmiechem, a Tonny- klasowy błazen przybił mi piątkę, gdy kierowałam się w stronę drzwi.
Wyszłam na korytasz, kierując się już dobrze znanym kierunku.

Bez pukania weszłam do gabinetu, dyrektor przyzwyczaił się do tego że wchodze bez powiadomienia, wtedy wie ze to ja.

- Witam Cię,Marshall.-zaśmiałam się, gdy spojrzał na mnie krzywo.
- Camillo co tym razem?-usiadł za swoim machoniowym biurkiem poprawiając zdjęcie w ramce. Marshall jest wysokim mężczyzną nie specjalnie chudym ale nie grubym o postawnej figurze ciała. Ma zielone oczy i siwe włosy, wygląda na około 50 lat.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu, całość była w ciemnym, przytulnym drewnie, duże okno, będące za biurkiem, siegało od podłogi do sufitu dając przyjemne ciepło, po obu jego stronach stały dwie wysokie komody z książkami i różnymi danymi. Po prawej stronie na ścianie wisiały szafki i różne dyplomy szkoły, uczniów za osiągnięcia. Po lewej stronie były kolejne biblioteczki i jedno biurko z zieloną lampką. Zwróciłam się w stronę mężczyzny.

- Nie mogę odwiedzić mojego ulubionego nauczyciela ?- usmiechnelam się chytrze.

- W końcu to przyznałaś.-zasmiał się, co odwzajemniłam.- Widzę że dalej ciężko się z tobą dogadać. Kto Cię tym razem wysłał w moje skromne progi?-uśmiechnął się wesoło. Lubiłam bardzo Pana Marshalla i jako z nielicznych nauczycieli miał do mnie cierpliwość a ja do niego szacunek.

- Czy to ważne ?- mruknełam.

- Jeśli chcemy rozwiązać ten problem to tak.

- Pan Ron się czepia.

- Pewnie ma powód.-westchnął wstajac i podchodząc do mnie, po czym usiadł na biurku uważnie na mnie patrząc.-Camilla zrób coś dla mnie i choć przez jeden dzień się w nic się nie pakuj. Zgoda?

Westchnełam, przeczesujac swoje brązowe włosy, wstałam i pokiwalam głową co sprawiło szeroki uśmiech dyrektora.

- Pozniej wymysle Ci jakąś karę z panem Ronem....

- Pasi brzuchem. -przerwalam mężczyźnie uśmiechając się chytrze.

- Tak, masz rację.- wybuchnelam śmiechem wychodząc na korytarz.

Dzwonek zadzwonił wypełniając korytasz nastolatkami, przybralam obojętna minę i skierowałam się w stronę mojej szafki. Gdy doszłam do wyznaczonego miejsca, wyjęłam wszystkie książki, wrzuciłam do plecaka i zamknęłam szafkę odchodząc w stronę wyjścia.

Moja Mała DiablicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz