Rozdział 21

4.7K 301 1
                                    


- Nie. Nate. Powiedziałam, że jeśli będę tam mogła pracować to nie będziesz płacił.... - powiedziałam wysiadając pod domem.

- Dziękuje. Jesteś wspaniała i nie będzie to mój biznes, ale nasz...- pocałował mnie w czoło. Weszliśmy do domu gdzie chłopacy szybko zerwali się z kanapy i zadawali tysiące pytań..

- No jak stary.. Za drogo... -nie czekał za odpowiedzią. - Wiedziałem, lipa...

Nate pociągnął mnie do góry za rękę ignorując pytania chłopaków. Weszliśmy do pokoju i Nate wyciągnął z szafki małe pudełeczko.. Co to mogło być? Otworzył je przede mną... a ja zesztywniałam...

Piękny srebrny wisiorek z czarną nutką.

- O jeny... Nate to dla mnie.. - popatrzyłam na niego.

- Tak. Miałem ci go dać wcześniej, ale byłem zbyt pochłonięty tymi rysunkami... - zaśmiał się. - Dzięki, za tę działkę... i oczywiście odwdzięczę się jakoś. - złapał się za kark..

- Dziękuje. - pociągnęłam go za koszulę i przyciągnęłam do siebie. Całowaliśmy się coraz szybciej i namiętniej. Nate rzucił mnie na łóżko i znów zaczął całować.... Przygniatał mnie lekko swoim ciałem, a ręką jeździł po odkrytym udzie. Oderwała się szybko i zdjął marynarkę... całował mnie najpierw po szczęce, szyi i dekolcie.. Kiedy zjeżdżał coraz niżej wydałam z siebie cichy jęk zadowolenia.

Nagle drzwi pokoju otworzyły się....

-Ugm... - odchrząknął w drzwiach Alex i Paul...

Nie wiedziałam jak mam się zachować. Szybko poprawiłam sukienkę i usiadłam na łóżku.

- A pukać nie umiecie? - Nate zapiął koszulę, jakby w ogóle nic nie było.

- No sorry.. ale nawet nie potrafiłeś nam odpowiedzieć... co z tą działką.. kupujesz ją czy nie? - zapytał Alex.

- Już ją kupiłem. - zaświecił swoimi zębami.

- Jak? To? Miałeś tyle? Skąd? - chłopacy pytali na zmianę.

- Dostałem ją prawie darmo... właśnie miałem za nią zapłacić.. - spojrzał na mnie. - Ale mi przeszkodziliście...

- Ale o co... Jak ... to kogo jest ta działka.? - śmiesznie wyglądali tacy zakłopotani.

- Moja, a teraz już Nate.. - odezwałam się.

- NASZA, maleńka. -poprawił mnie, a ja się zaśmiałam.

- Widzę, że bardzo dużo się zmieniło jak nas nie było.. - popatrzyli na siebie.

- Oj bardzo dużo.... - zaśmiał się Nate. - A teraz może wyjdziecie, na chwilę... - wstał i zamknął drzwi..

Wywrócił oczami i wrócił do całowania. Kiedy rozpinałam jego koszulę, zaburczało mi w brzuchu...

- Och ty głodomorze.... - popatrzył na brzuch. - Musiałeś w tym momencie. - położył na nim głowę. - Dobra idę Cię nakarmić... - zaśmiał się i wstał.. - No choć, w sumie ja też nic nie jadłem. - pociągnął mnie za rękę i zeszliśmy na dół...

- Co robicie?.. - zapytałam chłopaków siedzących na kanapie, którzy nie źle się zdziwili jak już zeszliśmy.

- Oglądamy jakiś horror, a wy nie mieliście zamiar czegoś robić? - zaśmiał się Alex.

- Co? Nie.. idioto.. - szturchnęłam go w ramię, choć nie wiem jak by się to skończyło.

- Ta jasne... - burknął Paul. Kiedy zobaczył, że nie skaczemy sobie do gardeł z Nathanem, był strasznie jakiś smutny...

- Możemy porozmawiać? - zapytałam Paula.

- Jak chcesz. - westchnął i wstał. Poszliśmy do niego do pokoju. - O czym chcesz rozmawiać? - usiadł.

- Dlaczego jesteś taki smutny? Coś się stało? - zapytałam siadając obok.

- Nie... wszystko jest okej. - rzucił.

- UHM.... jeśli myślisz, że Ci uwierzę.... - zatrzymałam się i popatrzyłam na niego. - O co chodzi? Mów! - szturchnęłam.

- O Nathana.... i Ciebie.. - spojrzał na mnie. - Molly nie chcę, żebyś cierpiała...on nie jest chyba... - przerwałam mu.

-On jest dorosły i ma prawo decydować o swoim życiu. Z tego co wiem, bierze tabletki uspokajające i wreszcie chce otworzyć własny tor... Nie zauważyłeś, że pierwszy raz od naprawdę dawna się uśmiecha... nie krzyczy... - zatrzymała się. - Wiem, o mamie i o tym jak uciekliście z domu. Jak Nate został zgwałcony przez porywaczy i o obietnicy składanej twojej mamie, że będzie się tobą opiekować... jak tylko potrafi.. . -westchnęłam. - Powiem Ci, ale... - położyłam palec na ustach.... - Nic nie wiesz... Jak was nie było znów mnie uderzył parę razy.. strach i nerwy spowodowały, że wylądowałam w szpitalu... ale teraz jest już okej. Tylko wiesz co on chciał zrobić? - pokręcił przecząco głową. - Powiedział, że jak mnie wtedy uderzył to zabolało go serce i że tylko przy mnie coś takiego poczuł, że śmieje się jak śpię... i oznajmił mi że on nie chce mi już zadawać bólu, krzywdy... i się wyprowadzi.. - opowiadałam.

- Co? - szepnął.

- No właśnie.. Ale kurna ja też się w nim zakochałam.. i powiedziałam mu o tym.. Kiedy rozmawialiśmy powiedział mi jeszcze, że zawsze chciał zbudować własny tor i to jest jego marzenie.... To mnie oświeciło.... - zatrzymałam się. - Przypomniałam sobie o zapisie wujka w testamencie, że jak będę mieć 18 lat to działka jest moja i postanowiłam sprawdzić, czy rzeczywiście bardzo zależy mu na niej i na mnie... - zaśmiałam się.

- No to nie źle... - przetarł twarz.. - Wiesz parę dziewczyn leciało na Nate... ale one były zwykłymi dziwkami... Nie związywał się z nimi na długo, ale ja nawet nie przypuszczałem, że on.... z Tobą? - prawie pisnął.

- Ja przepraszam, jeśli Cię jakoś tym uraziłam... - zaczęłam..

- Nie! Absolutnie! Od samego początku traktuję Cię jak siostrę... - zaśmiał się.

- Uf.. to dobrze... - odetchnęłam.

- Tylko właśnie bałem się, że on Cię po prostu chce skrzywdzić... Wiesz jedna noc i... no i w dodatku twoja pierwsza - poklepał mnie, a ja rzuciłam mu mordercze spojrzenie. - To nie chciałem, żebyś wiesz... no cierpiała, bo on nigdy w nic więcej z dziewczynami nie wchodził... - oznajmił.

- Zobaczymy. - westchnęłam i przytuliłam się do niego... - Dobra choć idziemy. - odkleiłam się.



Błękit jego oczuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz