Rozdział 25:

4.1K 277 1
                                    

+18


*oczami Molly*

Chyba nikogo nie było w w mieszkaniu, bo cisza nastała jakąś godzinę temu.. Starałam się wyszarpywać z mocnych węzłów. Kiedy moja ręka lekko wysunęłam się z sznura podparłam się mocno i wyciągnęłam ją.... a wolną starałam się wyciągnąć drugą. 

- O ty suko! - wzdrygnęłam się mocno kiedy usłyszałam głos. Ivan  podbiegł do mnie i mocno uderzył w twarz. Wyszarpywałam się rękami, ale to nic nie pomagało. Po chwili do pokoju weszło jeszcze 2 jego pomocników i znów mnie uwięzili tylko, że jeszcze mocnej. - Sama tego chciałaś.. - warknął i podszedł do mnie z drugiej strony, a tamci faceci stanęli w drzwiach patrząc co robi.. 

Rozdarł moją bluzkę na pół, a ja krzyczałam coraz głośniej... Jeny!! Ratunku!!! Ściskał moje piersi i całował brzuch.... Wyrywałam się w każde strony, ale to na nic.. Kiedy poczułam, że chłodne powietrze dostaje się w moje podbrzusze nie potrafiłam się opanować i jeszcze głośniej się wydzierałam.....

- O jaki piękny tatuaż. - zaśmiał się, polizał go i zrobił zdjęcie telefonem..... Moje spodnie po chwili zostały tak samo przedarte jak bluzka.. Leżałam tak w bieliźnie widząc jak podchodzi do szafy.... Wyjmuje coś.... O kurwa.... Niee....  Czarny długi bat...  - Oj należy Ci się... - podszedł do mnie i mocno trafił w brzuch. Czułam mocne pieczenie i coraz większy ból.... nie wiedziałam co jeszcze mam robić... uderzył jeszcze kilka razy, ale ja już się nie wyrywałam... zabrakło mi siły... 

* oczami Nate*

Wzięliśmy towar od Roba oczywiście obiecując, że oddamy jak najszybciej i ruszyliśmy w trasę....

Jechaliśmy tak jakieś siedem godzin kiedy poczułem wibrację w telefonie. Alex wyrwał mi go i pierwszy popatrzył na wyświetlacz.. Widziałem, że oczy jakie zrobił.. nie wróżyły nic dobrego.. Przełknął głośno ślinę i podał mi telefon.. 

Nie.... to nie może być prawdą.... Na ekranie było zdjęcie Molly leżącej chyba w samej bieliźnie i zbliżenie na jej tatuaż. ,, Niezła dziara... Przypominam, że macie jeszcze 13 godzin na dowiezienie towaru pod stary budynek w Bedhoow inaczej ... jest moja ". Rzuciłem telefon do schowka i przyspieszyłem. ,, Wszystko moja wina" 

- Kurwa. - pisnąłem z bólem w sercu..

- Nate co jest? - złapał mnie za bark.

- Kurwa to jest wszystko moja cholerna wina! - krzyczałem i waliłem w kierownice. Zjechałem na zajazd w pobliżu i zatrzymałem się. ,, Oddychaj! " - powtarzałem sobie. Wyjąłem z kieszeni tabletki i połknąłem 2. 

- Nathan wszystko w porządku?  - popatrzyliśmy na siebie.

- Nic kurwa nie jest w porządku wy tego nie rozumiecie.... Molly jest jedyną kobietą jaką pokochałem kurwa, a teraz mogę ją stracić.. Co jak nie będzie chciała mnie już znać? Przecież to przez nas teraz cierpi.?! - krzyczałem i łzy leciały mi po policzkach.

- Kurwa tobie naprawdę na niej zależy. - powiedział jak do siebie. - Słuchaj zrobimy wszystko, żeby tylko nic się jej nie stało... - rzucił i popatrzył na mnie,  a ja otarłem bluzą łzy. - Przesiądźmy się. Ja poprowadzę. - rozpiął pas.

- Nie.. Już jest okej.. Jedziemy. - poprawiłem się i odpaliłem samochód. 



Błękit jego oczuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz