rozdział 10

89 13 1
                                    

Przez chwilę wszyscy staliśmy w ciszy,oraz niepewności jaką wywierała obecna sytuacja,dodając do tego dreszczyk na naszej skórze i lekki wietrzyk oraz zimne powietrze.
Poczułam kapanie z mojego nosa,przecierając delikatnie górą wargę spostrzegłam krew,która nadal intensywniej ciekła z mojego nosa niczym niedokręcony kran.
Następnie poczułam jak moje nogi uginając się podemną straciły kontrolę.
Potem widziałam tylko za mgłą niecierpliwe kroki w moją strone oraz słyszałam krzyki paniki.

Parę godzin pózniej obudziłam się w naszym nowym schronieniu na podłodze owinięta kilkoma kocami przy rozpalonym kominku,który znajdował się w rogu pokoju.
Otwierając powoli oczy ujrzałam Ricka,Natalie oraz Sare.
-Wszystko dobrze?-zapytał zmieszany Rick oczekując szybkiej odpowiedzi.
-Tak...Boli mnie lekko głowa,ale to nic...-odparłam łapiąc się za nią.-co się stało?
-Juz spokojnie Lily,odpoczywaj.-powiedziała Sara poprawiając mój koc.
-Chcę wiedzieć co się z nimi stało?-zapytałam stanowczo,dając im do zrozumienia że łatwo nie odpuszczę.
-Odeszli...-odparł Rick,patrząc mi się prosto w oczy.

Nie oglądaj się za siebie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz