Rozdział 8

216 11 4
                                    

                        *Hope*
Wyszukałam w szafce paczkę popcornu i wrzuciłam ją do mikrofalówki.
Czemu musiał mnie spotkać akurat w tym momencie ? Czemu musiałam sie wyjebać akurat w tym momencie i to na bolacą rękę ? Czemu poszłam tego dnia do tego cholernego sklepu? Czemu dałam sie postrzelic ? I czemu narażam go na niebezpieczeństwo maskując fakt ze jestem ranna i ze ktoś prawdopodobnie wkrótce dowie sie ze Justin tu jest ?
Nie moge
Nie moge dłużej go na to narażać.
Własnie w tym momencie zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo mi na nim zawsze zależało od początku jego kariery aż do dzis. A teraz narażam go na niebezpieczeństwo przez swoją głupotę?
Nie moge dłużej sie ukrywać.
Zapominając juz zupełnie o popcornie, rzuciłam sie biegiem na piętro. W ułamku sekundy znalazłam sie pod drzwiami mojego pokoju i ciagnelam za klamke.
Stanęłam w drzwiach patrząc na przestraszonego Justina.
Trzymał w ręku ręcznik, moj ręcznik ktorym wytarlam wcześniej krew z mojej rany. Zapomniałam go zmienic.
- Co to znaczy? - zapytał Justin zawiedziony, jednak usłyszałam w jego głosie tez ... troskę ?
- Justin ja ci wszystko wytlumacze - powiedziałam błagalnym głosem
- Oczywiście, pewnie wymyślisz na biegu jakąś ciekawą historie. Z chęcią jej posłucham, opowiedz - zadrwił ze mnie, a ja poczułam ukłucie w sercu
- Ja... Ja..
- No dalej słucham oświeć mnie ! - krzyknął a ja aż podskoczyłam.
Nie wiedząc co powiedzieć po prostu zdjełam z siebie bluzke, nie obchodził mnie fakt ze pod spodem miałam tylko stanik.
Zdezorientowany Justin patrzył na mnie chwile po czym przeniósł wzrok na moj opatrunek.
- Co... Co to jest? - podszedł bliżej a w jego głosie słychać było tylko zdezorientowanie i gniew
Nie chcąc nic mowic złapałam za koniec opatrunka i pociagnęłam z całej siły wydając z siebie głośny jęk.
Chwile po tym po mojej ręce zaczęła ciec krew. Ból był niewiarygodny, a krew leciała coraz mocniej, ale nic z tym nie robiłam. Patrzyłam na Justina który zszokowany patrzył na powiększającą sie plamę krwi na posadzce.
- Co ci sie stało? - w jednym momencie znalazł sie przy mnie i chciał mi pomoc, ale bal sie mnie dotknąć.
- Jak wracałam z zakupów zobaczyłam kogoś nie wiedziałam kto to był, zaczął mnie gonić, uciekałam, a on strzelił. Justin przepraszam, musisz uciekać tu nie jest bezpiecznie - mówiłam pospiesznie, a samotna łza spłynęła po moim policzku
- O czym ty mówisz ? - spojrzał mi w oczy przestraszony
- Justin, oni sa niebezpieczni mają broń, postrzelili mnie, nie pozwolę zeby tobie stała sie krzywda, muszisz uciekać.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś ?
- Chciałam żebyś czuł sie bezpiecznie żebyś nie musiał sie przejmować żebyś mógł odpocząć, ale źle zrobiłam przepraszam - słowa same opuszczały moje usta
- Mówisz jakby ci na mnie zależało a przez ostatnie kilka dni unikałas mnie jak tylko mogłas i robiłaś wszystko zeby tylko mnie nie dotknąć. - powiedział beznamiętnie
- Bałam sie o ciebie, bardzo sie bałam. Justin nie ma czasu idz sie pakować, zadzwon do Scootera zeby jak najszybciej cie stad zabrał - wiedziałam ze to koniec jego wizyty u mnie wiedziałam ze teraz mnie znienawidzi
- Czy jest cos jeszcze czego mi nie powiedziałaś ?
- Jestem Belieber od 5 lat - spuscilam wzrok
- Swietnie - powiedział po czym minął mnie i wyszedł z pokoju
Spojrzałam na podłogę która cała pokryta była krwią. Pospiesznie ruszyłam do łazienki i zaczęłam przemywać ranę. Z moich oczu zaczęły płynąć łzy.
Moje marzenie sie spełniło. Spotkałam go. Na dodatek on zamieszkał w moim mieszkaniu, a ja w ciagu paru dni sprawiłam ze najważniejsza osoba w moim świecie mnie znienawidzila.
Założyłam opatrunek i bandaż, krew jednak nie przestawała lecieć.
Mimo wszystko zarzucilam na siebie zwykły T-shirt i ruszyłam do pokoju Justina z bluzą którą w zamieszaniu u mnie zostawił.
Chciałam zapukać, jednak drzwi były uchylone a przez otwór w nich dostrzegłam pakujacego sie Justina.
Weszłam powoli i położyłam bluzę na jego łóżku nie odzywajac sie juz zeby nie pogarszać sytuacji, chciałam juz wyjść kiedy przerwał mi głos chłopaka.
- Twoja rana wciąż krwawi - zauważył
- Wiem, ale to nic.
- Nie nic, od kilku dni krwawisz, na pewno straciłas duzo krwi, moze ci sie cos stać. - powiedział smutno
- Nie przejmuj sie mną Justin, pakuj sie. Jakbyś mnie potrzebował bede w swoim pokoju.  - odparłam i juz miałam wychodzić, kiedy w tym samym momencie odezwał sie telefon i moj i Justina. Spojrzeliśmy na siebie niepewnie po czym każde z nas wzięło urządzenie do ręki i zaczęło czytac
Od:Nieznany
Nikt nie wyjdzie poza teren domu Collinsów. Nie próbujcie do nikogo dzwonić bo gorzko pożałujecie. Chciałbym sie z wami zabawić, co wy na to?
Cóż nie macie wyboru.
Wkrótce dowiecie sie co dalej, a teraz życzę wam słodkich snów.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka, czyta to ktoś jeszcze ? Mam nadzieje ze rozdział was nie zanudzil bo to dopiero początek akcji. Jesli wam sie podobało dawajcie gwiazdki i komy. Do następnego !!💘✨

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 05, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

I need youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz