Rozdział 6

365 20 3
                                    

*Hope*
Następnego dnia rano obudziłam sie w zdecydowanie dobrym chumorze. Z reszta trudno sie dziwić, w koncu w pokoju na przeciwko spał moj obiekt wieloletnich westchnień.
Wstałam z łóżka szybkim krokiem i udałam sie do szafy, następnie z przygotowanymi ubraniami weszłam do łazienki. Po drodze upewnilam sie jeszcze ze noga mnie nie boli, co sprawiło ze moj chumor stał sie jeszcze lepszy ( o ile to było wogóle możliwe ).
Wzięłam gorąca kąpiel, którą tak bardzo kochałam. Umyłam sie dokładnie, ubrałam po czym doprowadzilam sie do stanu użytecznego i wyszłam z łazienki.
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 7.00. Bosko. Co robi Hope kiedy moze sie w spokoju wyspać, nie martwiac sie o nic ? Budzi sie o 7.
Jedyna pozytywna strona tej sytuacji to fakt ze prawie na 100% obudziłam sie wcześniej niż Justin. Stwierdzialam ze bedzie mu miło jeżeli przygotuje dla niego śniadanie.
Wychodząc z pokoju zajrzałam do jego pokoju zeby upewnić sie ze Justin jeszcze śpi.. Pfff... Co ja wygaduje ? Po prostu chciałam na niego spojrzeć.
Wyglądał tak słodko i niewinnie kiedy spał ... Mogłabym zrobic zdjecie i powiesić sobie na ścianie. Ale to nie był by najlepszy pomysł.
Bezszelestnie zamknęłam drzwi od pokoju śpiącego ideału i zeszłam na dół do kuchni.
Zajrzałam do lodówki... Własnie tego sie obawiałam. Lodówka była pusta. Wyglada na to ze bede musiała udać sie na małą przejażdżkę rowerowa po jedzenie...

*Justin*
Obudziłem sie i wiedziałem ze ten dzien bedzie chujowy. Wczorajsza wiadomość zdecydowanie zepsuła mi chumor na conajmniej najbliższe 24 godziny.
Spojrzałem na zegarek, który wskazywał 7.24. Po prostu zajebiscie.
Przekrecilem sie na drugi bok i ze wszystkich sił próbowałem jeszcze zasnąć. Niestety bezskutecznie. Najlepiej leżałbym cały dzien w łóżku jednak stwierdziłem ze muszę wstać i zająć czymś myśli.
Leniwie zwlokłem sie z łóżka i udałem do łazienki. Zastanawiając sie przy okazji co robi teraz Hope. Śpi ? Ćwiczy ? Jeździ konno ? A moze robi sobie dobrze przy moim zdjęciu ? Zaśmiałem sie. Fajnie by było ją na czymś takim przyłapać..

*Hope*
Założyłam czarne Conversy za kostkę, wzięłam rower i plecak, następnie opuściłam dom. Zwinnym krokiem, prowadząc rower, przeszłam podwórko, następnie wyszłam poza teren domu i zamknęłam bramę. Na wszelki wypadek przed wyjściem włączyłam alarm antywłamaniowy. Kto wie co sie moze wydarzyć podczas mojej nieobecności.
W ciagu 15 minut znalazłam sie w osiedlowym sklepiku. Był mały ale zawsze było tam wszystko czego szukałam. Zrobiłam szybkie zakupy kupując jedzenie na najbliższe dwa dni. I juz miałam płacić kiedy cos przykuło moja uwagę. Za kasjerką była duża szklana szyba, po jej drugiej stronie był wielki, gesty las. Przyjrzalam sie uważniej..
Cholera.
Ktoś tam stał.
I mnie obserwował.
Wsród gęstych krzaków stała jakaś postać, sądząc po posturze był to mężczyzna. Miał na głowie kaptur, a na twarzy cos w rodzaju chustki było widać tylko jego oczy, które były skierowane na mnie.
Zapłaciłam szybko schowałam kupione rzeczy i wręcz wybiegłam ze sklepu. Szybko wsiadłam na rower.
Pedałowałam tak szybko jak tylko sie da. Wszystko zeby tylko uciec przed tajemniczym mężczyzną.
Kiedy juz byłam prawie pewna ze jestem bezpieczna usłyszałam dźwięk nadjeżdżającego samochodu.
Nim zdążyłam sie zorientować samochód znalazł sie przede mną, zajechał mi drogę i gwałtownie wychamowal. Przez szybę zobaczyłam ta sama postać zakapturzonego mężczyzny. Niewiele myśląc skreciłam w boczną uliczkę prowadzącą do lasu. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, a następnie jakiś dziwny metaliczny dźwięk...
On miał broń.
Zaczęłam pedałować tak szybko ze nie czułam juz nóg. Usłyszałam strzał i poczułam przeszywający ból w ramieniu. Mało brakowało a wjechalabym w drzewo. Ból był potworny, jechałam jednak dalej. Cały czas bałam sie ze napastnik wciąż jest za mną.
Po następnych 10 minutach, kiedy nie słyszałam żadnego podejrzanego dźwięku, zatrzymałam sie i dokładnie rozejrzalam.
Wokół mnie były tylko drzewa, a jedynym dźwiękiem był szum liści.
Spojrzałam na moje ramie. Bolało jak cholera miałam wręcz rozprute przedramie, na szczęście kula tylko przeleciała przez moją rękę nie zatrzymując sie w środku.
Krew sączyła sie coraz intensywniej, a ból nie ustawał.
Zaczęłam jechać dalej, najbardziej okrężną droga do domu jak tylko mogłam. Nie moge pozwolić zeby osoba która do mnie strzelała dowiedziała sie o kryjówce Justina. Bo zakładam ze to własnie o niego chodziło.
Nie mogąc znieść juz bólu przyspieszylam jeszcze bardziej.
Gdy juz byłam praktycznie przed domem rozejrzalam sie dookoła.
Pusto.
Nikt za mną nie jechał.
Chwile potem znalazłam sie przed domem. Stwierdzialam ze nie wejdę głównym wyjściem. Justin nie moze sie o niczym dowiedzieć.
Z niewyobrażalnym trudem wspiełam sie na drzewo i przedostałam do mojego pokoju przez okno.
Rzuciłam plecak z zakupami i najszybciej jak to było możliwe przedostałam sie do drzwi, by od razu je zamknąć.
Następnie resztkami sił wpadłam do łazienki.
Opadlam na podłogę.
W życiu nie czułam takiego bólu.
Zdjelam bluzke i rzuciłam ją w kat.
Zaczęłam przeszukiwać szafki, by w koncu wyjąc apteczke.
Jak najlepiej umiałam zaopatrzylam ranę. Na ramie założyłam opaskę uciskową. Wzięłam igle i nić.
Teraz najgorsze.
***
Kiedy juz zaszylam ranę, zdezynfekowalam i zabandandazowalam założyłam cienką bluzę z długimi rękawami. Nikt nie mógł sie dowiedzieć o mojej przygodzie. Przynajmniej nie teraz.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
- Hope ?! Gdzie ty bylas ?! Szukałem cie. Wpusc mnie prosze.
Cholera.
Wstałam starając sie nie upaść. Straciłam duzo krwi.
Otworzyłam drzwi.
- Justin... Cześć... Ja..byłam na zakupach.
- Czemu nie weszłaś głównym wejściem? Martwiłem sie
Z jednej strony nie chciałam go okłamywać. Z drugiej jednak, nie mogłam powiedzieć prawdy.
- Aaa... Wiesz tak jakoś z przyzwyczajenia. - usmiechnelam sie, starając sie nie wyglądać sztucznie.
- Nie patrz tak na mnie często wchodzę do domu oknem.... Tooo co ty na to żebym zrobiła jakies śniadanie ?
Wyglądał na przekonanego.
- Tak, to dobry pomysł.
Najgorsze ze nami.
Chyba.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W koncu dodałam rozdział ! Miał wyglądać trochę inaczej, ale tak jest chyba okey. Z reszta, sami oceńcie ☺️
Czekam na wasze opinie w komach. Dziękuje za prawie 2 k wejść ❤️ Do następnego !!!

I need youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz