* Hope *
- Nawet nie wiesz jak sie cieszę ze przez następne dwa miesiące nie bede musiała chodzić do szkoły ... - westchnęła Ally, moja najlepsza przyjaciółka.
- Proszę cie ! Mi to mówisz ?? Bede miała tyle czasu dla siebie. Bede mogła w spokoju zając sie blogiem, siedzieć do 6 nad ranem i oglądać głupie filmy, a potem spać do 13 ... I tak w kółko. A co najważniejsze bede miała na prawdę dużo czasu na jazdę konną !!! - krzyknełam podekscytowana
- Ehh... Ty i ten twój koń .. Chyba zapomniałaś o mnie ?!
Zaczęliśmy sie śmiać. Co prawda nie było ku temu specjalnego powodu, ale byłyśmy w doskonałym chumorze.
- Ale ci zazdroszczę ... - jej głos wyrwał mnie z zamyśleń
- Czego ??
- Jak to czego ?! Jutro w tym domu będzie nikt inny jak Justin Bieber !! - ona, ja i moi rodzice. Nikt więcej nie mógł sie dowiedzieć ze Justin będzie mieszkał u mnie.
- Taaak... To jak spełnienie marzeń... Ale pamiętaj. Nikomu, ale to nikomu nie możesz tego powiedzieć. - spojrzałam na nią poważnie.
- Przecież wiem. Obicalam ci. Dotrzymam obietnicy, z reszta zdaje sobie sprawę z tego w jak dużym niebezpieczeństwie jest teraz Justin.. - powiedziała ściszając trochę głos
- Niestety ja muszę juz iść. Masakra. Zobaczymy sie któregoś dnia.
Ally wzięła swoje rzeczy i poszła do wyjścia, wcześniej sie ze mną żegnając.Była godzina 23 w nocy. Ja siedziałam w swoim pokoju j czytałam książkę, kiedy nagle zadzwonił telefon.
Wzięłam urządzenie do ręki zeby sprawdzić kto dzwoni. Rodzice.
- No cześć - powiedziałam niepewnie do słuchawki
- Cześć mam nadzieje ze cie nie obudziliśmy. Dzwonimy zeby sprawdzić czy wszystko gra.
- Tak .. Wszystko jest ok.
- Jestes gotowa na jutrzejszy dzień ?? - zapytała znienacka
- Tak, z reszta.. Jak niby mam sie przygotowywać ??
- Nie wiem, tak tylko pytam
- Aha
- No dobrze córuś, to my juz kończymy. Papa dobranoc. Kochamy cie !!! - powiedziała mama do słuchawki, słychać było w tle ze jedzie samochodem.
- A ... No dobra pa. Tez was kocham. - powiedziałam. Jedyne co potem usłyszałam byc dźwięk zakończenia rozmowy.
Praca moich rodziców zmusza ich do ciągłych wyjazdów, dlatego mieszkam praktycznie sama. Niby cieszę sie z tego, bo dzięki temu sie mniej kłóćmy a ja moge robic ci tylko chce, ale czasem za nimi tęsknię ...Była godzina 23.45, stwierdziłam ze to dobra pora by powoli iść spać . Co prawda przeważnie chodzę spać koło 3 - 4 nad ranem, ale jutro o 10 w domu będzie moj długo wyczekiwany gość.
Wzięłam swoją prowizoryczną piżamę, składająca sie z luźniej bokserki i dolnej bielizny i udałam sie z tym do łazienki. Nalałam do wanny ciepłej, wręcz gorącej wody i sie w niej zanurzyłam. Rozluźniłam sie i posiedzialam tak chwile. Następnie wzięłam moj czekoladowy żel do ciała i sie nim dokładnie umyłam. Gdy ciało było juz czyste wzięłam kokosowy szampon do włosów i dokładnie je umyłam. Wyszłam z wanny, przebralam sie w piżamę, rozczesalam włosy i wróciłam do pokoju. Zgasilam wszystkie światła i położyłam sie spać, po krótkiej chwili zasnęłam.* Justin *
- Daleko jeszcze ? - zapytałem zniecierpliwiony Scootera
- Zachowujesz sie jak dzieciak.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie - powiedziałem zirytowany.
- Nie juz nie daleko jeszcze tylko jakies nie całe dwie godziny drogi.
Po nocy spędzonej w 4 gwiazdkowym hotelu i zjedzonym skromnym śniadaniu, wsiadlismy do auta i ruszyliśmy w dalszą drogę. Jedziemy juz 2 godziny. Wyrószyliśmy o 5 zeby o 10 byc juz na miejscu. Teraz jesteśmy juz blisko. Jeszcze tylko dwie godziny i będziemy w domu. Czyimś domu i to niestety tylko na miesiąc.* Hope *
Spałam sobie smacznie, kiedy nagle o 7.30 zadzwonił budzik. Był tak denerwujący ze nie mogłam go dłużej znieść, dlatego wstałam i go wyłączyłam. Rozsunelam zasłony i uśmiech sam pojawił sie na mojej twarzy. Była na prawdę piękna pogoda. Wręcz idealna na jazdę konna. Miałam dwie i pół godziny do przyjazdu Justina stwierdziłam ze zdążę przynajmniej nakarmić i wyszczotkować Brooklyna.
Wstałam z łóżka i sie przeciagnelam. Następnie podeszłam do szafy by wyjąc z niej czysta bieliznę , bryczesy i zwykłą bluzke na krótki rękaw w kolorze łososiowym.
Poszłam z tym do łazienki i sie ubrałam następnie splotłam włosy w luźnegi kłosa i udałam sie na dół.
Stwierdziłam że ze śniadaniem poczekam do przyjazdu Justina, z reszta i tak nie byłam głodna. Udałam sie w stronę stajni. Brook aż zarżał ze szczęścia na moj widok. Wzięłam uwiąz i wyprowadziłam go na świeże powietrze, by przywiązać go tam do metalowego pręta i wyczyścić.
- Jak minęła nocka kochany ?? - powiedziałam jakbym oczekiwała odpowiedzi.
- Dzisiaj będziemy mieli gościa.
Patrzyłam mu w oczy jakby chcąc mu w ten sposób przekazać jak bardzo go kocham.
- Zaraz wracam, nigdzie nie uciekaj. - powiedziałam po czym udałam sie do mojej szafki z przyborami dla konia. Wyjęłam komplet szczotek i wróciłam do mojego konia.
- Juz jestem Brooky. - tak wiem ze mówiłam do konia i wiem ze on mnie nie rozumiał, ale mnie słyszał i słuchał a to było dla mnie wazne. Wzięłam jedną ze szczotek i zaczęłam starannie czesać mu karą grzywę i ogon. Juz miałam zmieniać szczotkę i zabierać sie do czyszczenia usłyszałam dźwięk samochodu. Podskoczyłam i szybko wyciągnęłam telefon zeby sprawdzić godzinę. Była 9.56. No pięknie. Justin przyjechał, a ja cała juz brudna i w byle jakich ciuchach wyglądałam jak wieśniara.* Justin *
Samochód zaparkował pod na prawdę okazałym domem. Nie, to nie był dom, to była raczej willa. Juz mi sie tu podobało.
- Jetesmy na miejscu. Wysiadaj - powiedział do mnie Scooter, co wręcz natychmiast wykonałem zaraz po tym jak Scoot wysiadł i sprawdził czy nikt za nami nie jechał.
- No nieźle. - powiedział zaraz po tym jak przyjrzał sie budowli.
Sam dom był na prawdę ładny i widać ze z bogatej rodziny, ale najbardziej podobało mi sie to ze wszędzie w koło była zieleń. Idealne miejsce na schronienie, a ja bede mógł odpocząć. Nagle usłyszałem rżenie konia.
- Nie gadaj ze konia tez maja! - powiedziałem podekscytowany. Uwielbiam jeździć konno.
- Dobra Bieber słuchaj. Mieszka tu 16 letnia dziewczyna. Jej rodzice są poza krajem praktycznie cały czas, wiec mieszka sama. Nazywa sie Hope Collins. To tyle, reszty dowiesz sie sam. - powiedział Kenny na co pokiwalem głową.
Hope. Ładne imię.
Cieszę sie tez ze trafiłem do szesnastolatki a nie do jakichś emerytów.
Podeszliśmy z bagazami do furtki Scooter juz miał nacisnąć przycisk domofonu, kiedy zza domu wybiegła dziewczyna. I to ładna dziewczyna.
- Dzień dobry ! - powiedział przyjaźnie Scooter kiedy dziewczyna dobiegła do furtki.
- Dzień dobry ! Bardzo mi miło. Przepraszam za to jak wyglądam ale nie zdążyłam sie przebrać... - nic nie szkodzi powiedział Scoot, po czym przeszedł przez otworzoną wcześniej przez dziewczynę furtkę. Zaraz do niego dołączył Kenny.
- Cześć - powiedziałem do dziewczyn kiedy wchodziłem przez furtkę.
- Jestem Justin. A ty Hope z tego co słyszałem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej wszystkim !!! Widziałam ze pare osób przeczytało pierwszy rozdział i prolog co mnie bardzo cieszy. Oto drugi rozdział. Co o nim sądzicie ?? Zapraszam do komentowania!! I dziękuje wszystkim czytelnikom. Do następnego 😘😘😘
CZYTASZ
I need you
Fiksi RemajaJustin Bieber światowej sławy piosenkarz, mający miliony fanek na całym świecie, zaczyna dostawać groźby. Jak sie okazuje groźby te są od mafii, która chce porwać Justina dla okupu. Dlatego musi on sie ukrywać. Nie chcąc by go złapano zmienia kryjów...