2

13 1 0
                                    

Po pierwszym dniu nauki w liceum Rozalia zdecydowała się wrócić do domu odrobinę później. Poszła razem ze znajomymi do knajpy a następnie na koncert. W klubie do którego zawitali było mnóstwo napitych i nieprzewidywalnych osób zaczepiających każdego kto akurat przechodził obok. Dziewczyna za bardzo się tym nie przejmowała, była pod wrażeniem dekoracji, dźwięku oraz wszystkich efektów specjalnych takich jak mgła czy deszcz. Czuła się jak w transie mimo że nic nie piła a tym bardziej nie ćpała. Po kilkunastu minutach zgubiła swoje towarzystwo i była kompletnie sama. Basy zrównały się z biciem jej serca a muzyka wypełniała całe jej wnętrze. Pogrążona w tym stanie nie zorientowała się nawet kiedy niechcący upadła na pewnego mężczyznę dwa razy większego od niej. Jak większość osób w tamtym miejscu nieznajomy również był mocno wstawiony i nabuzowany, najpierw podniósł Rozalie za szyje na kilkadziesiąt centymetrów a później gwałtownie upuścił i zaczął z całych sił ją kopać. Na szczęście po zaledwie kilku celnych uderzeniach dziewczyna kompletnie straciła przytomność. Tłum gapiów nie zareagował na cala sytuacje a ochrona udawała że nie widziała nic nadzwyczajnego. Na szczęście wśród ponad tysiąca osób znalazła się jedna która nie zważając na niebezpieczeństwo zadecydowała wymierzyć sprawiedliwość. Chłopak o imieniu Igor podszedł do agresora i bez zbędnych słów przystąpił do czynów. O dziwo na takiego osiłka wystarczył jedynie jeden cios w głowę aby natychmiast runął na podłogę.
Wybawiciel bez zastanowienia delikatnie podniósł Rozalie i wyszedł z pomieszczenia. Pierwszym co ujrzała po odzyskaniu świadomości była twarz pełna blizn o lekkim zaroście oraz błękitnymi jak letnie niebo oczami.
- Nazywam się Igor, nie musisz się mnie bać, nie zrobię ci krzywdy.
- Co się ze mną stało?
- Straciłas przytomność, zaprowadze cie w bezpiecznie miejsce ale wolałbym abyś narazie odzyskiwala siły dlatego jeżeli nie masz nic przeciwko zaraz cie podniose i posadze na barana. Zaufaj mi, nie pozwolę ci spaść - powiedział z lekkim uśmiechem.
Ten scenariusz był całkowicie możliwy bo Igor na pewno miał ponad dwa metry wysokości. Miasto zazwyczaj tętniące życiem wydawało się istnym pustkowiem a jedynym żywym elementem były świecące latarnie; niektóre na wpół zepsute nadawały całej podróży specyficzny nastrój. Rozalia przez pół godziny obserwowała świat z wysokości 3,5 metra ale ani przez chwilę nie czuła się zagrożona upadkiem. Coś podpowiadalo jej że człowiek który ją niesie prędzej zginie niż pozwoli aby stała się jej krzywda. Rozmawiali ze sobą na różne tematy począwszy od tego co najchętniej by zjedli poprzez sytuacje w klubie a nawet przegadali kwestie polityczno-gospodarcze kraju. Potoku słów nie było końca.

DarnokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz