1

725 42 12
                                    

Kocham Cię – wyszeptałam, całując Cię w czoło. – Nie bój się tego powiedzieć. To wcale nie jest takie straszne – dodałam, odgarniając kosmyk czarnych włosów, który spadł Ci na czoło.

Spałeś z roztrzepaną fryzurą z wczoraj, a usta miałeś tak uroczo rozchylone. Dotknęłam Twoich aksamitnych włosów i musnęłam opuszkami palców Twoje policzki.

Wydawałeś mi się taki doskonały. Człowiek pełen energii i humoru, z pięknym głosem i wielkim sercem.

Uwielbiałam patrzeć na Ciebie, gdy spałeś, bo tylko wtedy miałam pewność, że mi w tym nie przeszkodzisz. Nie odwrócisz się w moją stronę ze zmieszaniem, nie zapytasz, co robię, ani mnie nie wyśmiejesz, kiedy przyznam, że trochę się na Ciebie zagapiłam.

Sunęłam palcem wskazującym po Twoim ciepłym ramieniu, aż do łokcia. Twoja ręka przerzucona przez moją talię prawie wypalała mi skórę.

Rzadko zdarzało się, że spaliśmy razem w tym samym łóżku. Dzisiaj wróciłeś pijany i jak tylko otworzyłam drzwi, wpadłeś do środka, przyciskając mnie do siebie. Mimo że nie byłeś świadomy tego, co robisz, czułam się, jakbym wygrała los na loterii. Nie mogłam powstrzymać delikatnego uśmiechu, który leniwie wpłynął na moją twarz, choć jednocześnie odzywała się we mnie ta mądrzejsza „ja”, która mówiła, że nie powinnam się cieszyć z tego, że nie padłeś jak długi na podłogę, tylko się do mnie przytuliłeś. I w jakimś stopniu się z nią zgadzałam, bo tak naprawdę nie miałam pojęcia, czy przed chwilą nie pieprzyłeś jakiejś dziwki w kiblu.

Twój gorący oddech łaskotał mój kark. Nie byłeś ciężki, choć o wiele trudniej było pomóc Ci dojść do sypialni, kiedy byłeś pijany i nie potrafiłeś się ruszać bez kołysania się na boki.

Pomogłam Ci zdjąć koszulkę i odpiąć pasek, żeby ściągnąć spodnie, a potem przykryłam Cię kołdrą pod samą szyję.

Często wychodziłeś do klubu i nie przeszkadzało mi to (bo tak naprawdę nie miałam prawa robić Ci z tego powodu wyrzutów) do czasu, gdy nie przychodziłeś z butelką whisky w ręce z zarzuconym na kark ramieniem jakieś dziewczyny.

Raz się tak zdarzyło, a ja się popłakałam. Następnego dnia nic nie pamiętałeś i zapytałeś, czy coś się stało, bo jestem smutna i nie zachowuję się jak zwykle. Odpowiedziałam, że trochę źle się czuję, bo boli mnie brzuch. Podszedłeś do mnie, objąłeś od tyłu i zacząłeś delikatnie masować to miejsce, wcześniej pytając, gdzie dokładnie mnie boli i składając pocałunek na moim karku.

I nie mogłam Ci nie wybaczyć, nawet jeśli Ty nie pamiętałeś, że zrobiłeś cokolwiek, co by mnie zraniło.

Dzisiaj, kiedy już miałam zgasić światło i pójść spać do drugiego pokoju, usłyszałam Twój zachrypnięty, trochę jakby odległy głos.

– Perrie?

– Tak, Zayn? – Odwróciłam się, patrząc, jak unosisz się, opierając ciężar ciała na łokciu.

– Mogłabyś... ze mną... zostać? Nie chcę być... sam.

– Pewnie – odpowiedziałam, zszokowana Twoim pytaniem i podeszłam do łóżka, siadając na nim.

Odsunąłeś dla mnie kołdrę, a ja szybko się pod nią wślizgnęłam. Moje serce biło szybciej niż przed moim pierwszym występem w X-Factorze.

Przytuliłam się do Twojego nagiego torsu, a Ty objąłeś mnie ramieniem, przyprawiając o przyjemne dreszcze. Czułam, jakby z Twoim dotykiem przechodziły przez moją skórę małe iskierki.

– Dziękuję, Perrie – wyszeptałeś cicho, ziewając.

– Nie ma za co, Zi – odpowiedziałam, czując jak Twoje nogi, splatają się z moimi. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Nigdy dotąd nie czułam się tak dobrze w czyichś ramionach.

– Lubię, jak tak mnie nazywasz. – Uśmiechnąłeś się, przymykając powieki. Ja też się uśmiechnęłam i pocałowałam czubek Twojego nosa.

– Dobranoc. Kocham cię, Zayn.

– Uhm... ja ciebie też.

Twoja odpowiedź była strasznie cicha i powiedziałeś ją na pograniczu jawy i snu, ale mimo wszystko cieszyłam się jak głupia.

Zatracałam się w Tobie i tym uczuciu coraz bardziej, wiedząc, że potem będę cierpieć.

Bo tak naprawdę nas nie było. Byłam ja, Ty, ale nie było nas.
To był związek, który był ustawiony, zaplanowany. Mieliśmy być razem, ale osobno. Dla Ciebie to był kolejny warunek, który musiałeś spełnić, pracując dla Modestu, a mi to wszystko wyszło spod kontroli, bo się w Tobie zakochałam i uwierzyłam w to, że możemy żyć długo i szczęśliwie, z happy endem jak na komediach romantycznych.

A Twoje bipolarne zachowanie wcale nie pomagało przestać mi zapomnieć o tym uczuciu.

Powiedz mi prosto w twarz, że mnie kochasz,
(...) Po prostu powiedz, że mnie chcesz, to wszystko czego mi trzeba.
Moje serce jest rozrywane przez Twoje błędy.

...

Pierwszy (wydaje mi się, że spieprzyłam, jednak nie mogłam się doczekać, żeby opublikować) całkiem długi, ale reszta będzie wahała się między 300-500 wyrazami. Rozdziałów podobnie jak w pierwszej części będzie niewiele, około 10.
Liczę na wasze opinie, naprawdę mi na tym zależy. Xx

Druga część „song stories” też jest o parze, która już nie jest razem. Zerrie zerwało zaręczyny w zeszłym miesiącu. :( Jeny... z starego składu dziewczyn chłopaków nie została już żadna. Najpierw Dani, potem Elka i teraz Perrie. Kurczę, szkoda trochę... :/

Pisanie tej części będzie trochę trudniejsze niż „All Of Me”, bo tutaj Perrie bije się z własnymi myślami. Z jednej strony kocha Zayna, a z drugiej nie chce przywiązywać do czułości z jego strony, bo wie, że ten związek jest fikcyjny. Z Zaynem jest inaczej, o czym dowiecie się w kolejnych częściach.
Nie jestem pewna, czy uda mi się to oddać tak, jak to wygląda w mojej głowie, ale postaram się, żeby wyszło jak najlepiej. Mam nadzieję, że was nie zawiodę. Enjoy xx

Pogrubiony tekst to cytaty z piosenki Jessie Ware „Say You Love Me”.

say you love me; edwards&malik ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz