9

391 35 8
                                    

Kilka dni później wróciłeś na scenę, a osiemnastego marca zagrałeś swój ostatni koncert z chłopakami, choć nie wiedział o tym nikt oprócz mnie, Twojej rodziny, zespołu i pracowników Modestu.

Znowu widziałam łzy w Twoich oczach, jednak tym razem już wiedziałam, dlaczego tam były.
Stałam za kulisami, patrząc, jak śpiewacie wspólnie piosenki, rozbawiając fanki. Niektóre były tak zaobsorbowane Wami, że nie słyszały smutku i żalu w Waszych głosach, które bezskutecznie próbowaliście ukryć.

Gdy na koniec się przytuliliście, nie miałam pojęcia kiedy, ale zaczęły mi płynąć łzy z oczu. Wiedziałam, jak bardzo Ci na nich zależy i jak bardzo nie chcesz ich opuszczać. Nie wiedziałam jednak, dlaczego musisz to robić.

Od czasu kiedy w Walentynki powiedziałeś mi o tym, nie chciałeś wracać do tematu. Bąknąłeś coś o jakiejś sprawie, w którą zostałeś zamieszany, choć w ogóle cię ona nie dotyczyła. Wymigiwałeś się od odpowiedzi. Za każdym razem gdy pytałam, odwracałeś kota ogonem albo kłamałeś. Robiłeś to tak często, że przestałam być pewna, czy cokolwiek co mówiłeś, było prawdą.

Zeszliście ze sceny, a Ty wtuliłeś się we mnie, cicho łkając, kiedy Louis kopnął krzesło tak mocno, że poleciało aż pod ścianę. Niall siedział na kanapie z podwiniętymi nogami pod klatkę piersiową, a Liam był obok niego, patrząc na blondyna z niepokojem. Harry zdjął buty, przesunął je stopą z rozmachem pod szafę, rozpiął koszulę i zaczął wycierać nią twarz. Usiadł pod ścianą i schował głowę w materiale.

Miałam wrażenie, że świat się łamie w posadach, niebo rozpada się i cała ta maskarada opada. Opadają twarze przybierane za każdym razem, kiedy trzeba było grać jedną z głównych ról. Opadają wymuszone uśmiechy, które były skierowane do ludzi, którzy przyszli posłuchać muzyki na koncert. I cała rzeczywistość kruszy się na naszych oczach.

,

Cały czas odświeżałeś stronę internetową, aż w końcu pojawił się post na Facebooku o Twoim odejściu z zespołu. W mgnieniu oka pojawiały się komentarze zdesperowanych fanek, a Ty z każdą chwilą coraz bardziej pogrążałeś się, pragnąc wyrwać sobie wszystkie włosy z głowy.

Twój telefon wibrował od powiadomień, więc go wyłączyłam. To było zbyt wiele.

- Wyłącz to, Zayn - poprosiłam, ale mnie nie słuchałeś. Widziałam łzy majaczące w kącikami Twoich oczu. To naprawdę było za dużo. - Błagam cię, wyłącz to. Poczujesz się jeszcze gorzej, czytając te komentarze. One nie wiedzą, przez co ty przechodzisz. Myślą o tobie, jak o idealnym chłopcu, który nie ma problemów. Nie mogą oceniać ciebie i twoich wyborów, nie znając twojej prawdziwej twarzy.

- Ty nie rozumiesz, Perrie - powiedziałeś, kręcąc głową. Miałam wrażenie, że jest zupełnie odwrotnie. - One są zdesperowane, one mówią... że chcą się zabić.

Przez sekundę zabrakło mi oddechu. Zabić się?

- Nie mogłeś przewidzieć ich reakcji, Zayn - wyszeptałam, obejmując Cię delikatnie ramionami.

Usiadłam Ci na kolanach, odgradzając od laptopa. Lampki choinkowe migotały na szafie, a żyrandol w drugim końcu pokoju rozświetlał delikatnie pomieszczenie tak, że bez trudno mogłam zobaczyć Twoją twarz.

Lewą dłonią sięgnęłam do tyłu i zamknęłam go, a drugą zaczęłam głaskać Cię po głowie.

- Mówią tak, ponieważ były do ciebie przywiązane. Próbują znaleźć jakieś wytłumaczenie na tą sytuację, chcą, żebyś wrócił do zespołu i będą próbowały osiągnąć to ze wszystkich sił - powiedziałam cicho, przenosząc dłoń na Twój policzek. Wpatrywałeś się we mnie z bólem w oczach. Nie umiałam w nie patrzeć. Kiedy widziałam Cię w takim stanie, rozpadałam się na strzępy. Oddychałam ciężej. - Będą błagać, płakać i rozkazywać. Szantażować i grozić, że się pokaleczą. Wiesz dlaczego?

Pokręciłeś głową, a ja zamknęłam oczy, by po chwili znów je otworzyć, z większym trudem niż zazwyczaj.

- Bo jesteś dobry. Pokazałeś im swoją dobrą stronę, wiedzą, jaki jesteś wobec innych. Wiedzą, że nie umiesz na to bezczynnie patrzeć. Chcą, żebyś poczuł się tak bardzo zraniony jak one, żeby to zmusiło ciebie do powrotu - dokończyłam, układając się na Twojej klatce piersiowej. Wbiłam wzrok w podłogę i starłam łzy spływające mi po twarzy.

- Najgorsze jest to, że zaślepia je uczucie zdrady. Uważają, że zdradziłeś je i chłopaków... Nie widzą, jaki jesteś nieszczęśliwy. Nie widzą, jak trudno będzie tobie po odejściu, bo według nich jesteś perfecyjny - dodałam, pociągając nosem i zaciskając pięść na Twojej koszulce. To było niesprawiedliwe wobec nas. - Ale przecież nikt taki nie jest, prawda? Nawet my.

- Kocham cię, Perrie - powiedziałeś łamiącym się głosem, okrywając nas kocem. - I nigdy nie przestanę.

- Gdybym ciebie straciła, zachowywałabym się tak samo, wiesz? - Uśmiechnęłam się blado. - Nie umiem już żyć bez ciebie. Gdybyś mnie zostawił...

Położyłeś mi palec na ustach, więc ucichłam. Może za dużo powiedziałam. A może potrzebowałeś więcej spokoju.

Z tamtego wieczoru pamiętam jeszcze jak pocałowałeś mnie w czoło i wymamrotałeś coś, że jestem zbyt dobra, by tyle cierpieć z ich strony i że nie zasługujesz na mnie. Chciałam temu zaprzeczyć, ale byłam już na granicy snu i po chwili zupełnie się wyłączyłam.

To ty jesteś zbyt dobry dla nich, Zayn.

Jeśli nie chcesz spróbować,
po prostu czasem spróbować.

..

heja, w końcu jestem i kolejna długa część sylm też ✌
to już prawie końcówka, chyba jeden rozdział i epilog został, tak myślę... :'(((

say you love me; edwards&malik ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz