Obudziłem się w salonie. Przede mną stał olbrzym ze śmierdzącą rzeczą w twarzy. "Cześć, dupku" wyskoczyłem z królewskiego łoża. "Tak tutaj nazywacie swojego króla wszechmocnego?" zapytałem z godnością.
"Nie, tak tutaj nazywamy dupków" odpowiedział olbrzym. "Czy ty wszystkich nazywasz dupkami?!" dobiegł mnie głoz zza olbrzyma. Spojrzałem tam, żeby ujrzeć dwóch człowieków.
"Masz z tym jakiś problem, dupku?" dymiące stworzenie też odwróciło się w tamtą stronę. "Proszę o więcej szacunku! Jestem Król Julian 13., samozwańczy władca wszystkich lemurów i pozostałych żywych stworzeń!"
"O matko i córko...." jeden z człowieków podniósł ręce w geście rezygnacji. "Hańba ci! Lekceważysz mnie!" krzyknąłem, podchodząc do niego. Westchnął. "Nie. Olewam cię, kmiotku" odpowiedział beznamiętnie.
Prychnąłem i odszedłem z godnością właściwą władcy mego pokroju. Usiadłem na łożu. "Niech mi ktoś przyniesie coś do picia!" krzyknąłem, kładąc się. Czekałem jedną minutę, czekałem dwie.
"Czy może się ktoś łaskawie pofatygować?!" krzyknąłem w końcu. "Sam się pofatyguj, dupku" usłyszałem tylko. "Morris, Mort...nie wierzę, że to mówię, ale... tęsknię za wami" wyszeptałem i skuliłem się.
CZYTASZ
Mieszanka wybuchowa
De TodoCo by było, gdyby wrzucić wszystkie moje (i wasze) ulubione postacie do jednego domu?