5- Małe Igrzyska - część 1

299 25 18
                                    

Nastąpi mała zmiana planów, jako że nie za bardzo wiem, jak by to dalej rozwinąć. Proponuję wam, czytelnikom, którzy wiedzą już, jak różni bohaterowie się spotykają, serię pojedyńczych opowiadań, w których jakoś sensownie się ich połączy i wymyśli ciekawą fabułę :)

Dedykacji nie będzie. Wszyscy, którzy zaproponowali co najmniej jedną postać, która wystąpi w tym rozdziale mogą czuć się udedykowani ;)

------------------------------------------------------

Kobieca postać weszła do ciemnego pomieszczenia. Rzuciła pod ścianę plecak i usiadła na obrotowym krześle, podjeżdżając nim do blatu pełnego różnych guziczków i dźwigni.

- Hmmm, na co dzisiaj mam ochotę? - zaśmiała się psychopatycznie, po czym przejechała dłonią po pulpicie.

- Dajmy może taki zestawik; Pingwiny, Juliana... - zaczęła wymieniać, naciskając kolejne klawisze - ...Wiewióry i Wiewióretki, Ciastka, Stuarta Malutkiego i Hello Kitty. Tak, to może być ciekawe - rozsiadła się wygodniej w fotelu i zmieniła wyświetlany na dużym ekranie przed nią pokój na górski szczyt.

- Gdzie by ich umieścić? - obraz zmienił sie na polanę otoczoną lasem, z metalową konstrukcją na środku. Zaśmiała się - Tak... Igrzyska Śmierci! - krzyknęła, śmiejąc się - kochani, przyjmujemy zakłady!

~~~~~~~~~

Skipper otworzył oczy, wstając powoli.

- Kowalski! Analiza sytuacji! - mruknął, próbując pozbyć się zawrotów głowy. Odpowiedziała mu cisza.

- Kowalski? - powtórzył, rozglądając się. Był sam w małym, okrągłym pomieszczeniu. Z niewidzialnych głośników dobiegł go kobiecy głos. "Witajcie na pierwszych Małych Igrzyskach Śmierci!" powiedział. "Zaraz platformy, na których stoicie wysuną się na otwartą przestrzeń. Jeżeli zejdziecie z nich przed czasem, uruchomicie ukryte na całym terenie miny. Nie radzę." W tym momencie podłoga zadrżała i ruszyła do góry. Skippera oślepiło jasne światło. Po chwili zobaczył, że na podobnych platformach stoją jego żołnierze, kilka nieznanych mu zwierząt i...

- O matko... - jęknął, gdy dotarło do niego, kto został ulokowany po jego prawej stronie.

- Heloł, sąsiedzie! - pomachał mu Król Julian. Pingwin odwrócił się do niego plecami, udając, że nic nie słyszał. Przed sobą miał teraz białego, uśmiechniętego kotka w różowej sukience.

- Nie no, ja nie wierzę! Umarłem i trafiłem do piekła! - jęknął. Wtedy znów odezwał się kobiecy głos. "Przed wami stoi metalowa konstrukcja. Leżące w niej przedmioty pozwolą wam przeżyć i wygrać. Ostatni stojący na nogach tudzież łapach czy płetwach wygrywa. Możecie zawiązywać sojusze, ale wiedzcie, że wygrywa jedna osoba, więc nie będą one zbyt trwałe." Skipper od razu wydał swoim podwładnym rozkazy, używając ustalonych dawno temu znaków. Pozostali pokiwali głowami. "Zacznijmy Igrzyska! Z platform możecie zejść za 3...2...1..." Wtedy rozległ się gong i wszyscy popędzili w kierunku rogu obfitości. To znaczy wszyscy oprócz Ciastka, który z krzykiem pobiegł prosto do lasu.

- Dziewczyny, zostańcie tutaj! - krzyknął Alvin i razem z Szymkiem i Teodorem ruszyli za resztą. Pierwsze do celu dotarły pingwiny, które ślizgały się na brzuchach po wilgotnej trawie.

- Rico - broń, Kowalski - zapasy, Szeregowy - przerażona mina i meldujcie jak blisko jest reszta - powiedział Skipper i sam zaczął przekopywać się przez stertę rzeczy zgromadzonych w metalowej konstrukcji.

- Szefie, zbliżają się! - krzyknął Szeregowy. Rico wybełkotał coś rozkładając płetwy.

- Jak to nie ma tu broni?! - zapytał z niedowierzaniem Skipper. W odpowiedzi usłyszał kolejny bełkot.

- Co?! Jak to laski cukrowe i żelki?! - powtórzył dowódca.

- Szeeeefieee! - krzyknął Szeregowy, przybierając najbardziej przerażoną minę, na jaką było go stać.

- Rico! Daj mi prawdziwą laskę! - powiedział Skipper. Pingwin zaśmiał się i wydobył z trzewi maskotkę pingwinicy.

- Chętnie żołnierzu, ale to w czasie wolnym. Teraz poproszę laskę dynamitu i ogień.

- Ka-bum?

- Tak, Rico. Ka-bum - szalony pingwin zaczął rzucać wszędzie naokoło laskami dynamitu, zmuszając resztę uczesników igrzysk do cofnięcia się. Wszyscy uciekli do lasu.

- Rico, stop! Kowalski, jakieś opcje? - zapytał Skipper z uśmiechem.

- Proponuję kriohilizator cząsteczek molekularnych

- A po pingwiniemu?

- Cztery bronie naładowane słodkimi pociskami, które w kontakcie z żywym ciałem rozszczepiają się, powiększając wielokrotnie swoją objętość i unieruchamiając ofiarę - wytłumaczył naukowiec.

- Może być. Zbudujcie te równie bezsensowne jak przydatne bronie. Szeregowy, pomagacie Kowalskiemu. Ja z Rico idziemy zabezpieczyć teren.

~~~~~~~~~ (w tym czasie)~~~~~~~~~

Alvin pozbierał wszystkich, którzy nie byli pingwinami i zgromadził ich w jednym miejscu.

- Proponuję sojusz anty-pingwini - powiedziała wiewiórka. Reszta pokiwała głowami.

- Czy komukolwiek udało się cokolwiek schwycić z rogu obfitości? - zapytał Szymek.

- Mam paczkę zapałek - odpowiedział Stuart Malutki.

- A gdzie ta dziwna fretka? - zapytała Hello Kitty. Wszyscy rozejrzęli się i wzruszyli ramionami.

- Dziewczyny, znajdziecie ją, dobrze? - poprosił Teodor, zwracając się do Wiewióretek. Pokiwały łebkami i pobiegły w las.

~~~~~~~~~(wracając do pingwinów)~~~~~~~

Skipper i Rico wrócili po wstępnym przeszukaniu najbliżeszj okolicy.

- Kowalski, mamy jakąś rybkę? Zaczynam być głodny... - jęknął Szeregowy.

- Po przeszukaniu wszystkich tych rzeczy stwierdzam, że jedyne pożywienie, jakim dysponujemy są słodycze - odpowiedział spokojnie naukowiec.

- Heloł sąsiedzi! - usłyszeli za sobą.

- Oddział! Manewr delta, quadra, alfa, zoma! - krzyknął Skipper, wymachując skrzydłem. Pingwiny otoczyły Juliana, który stał uśmiechnięty z małym plecakiem w łapce.

- Ogoniasty?! Kowalski, czy nasza broń jest już gotowa? - Skipper zatarł płetwy z wrednym uśmiechem na dziobie.

- Tak, szefie. Zdążyłem zrobić jedną sztukę.

- Sąsiedzi! Zobaczcie co mam! - krzyknął Julian, otwierając plecak. Pingwiny doszedł niebiański zapach solonych śledzi.

- Kowalski! Proszę pozbyć się lemura, a mi wręczyć ten magiczny plecaczek - uśmiechnął się Skipper

- Szefie, mamy problem. Obliczyłem, że jeżeli strzelę, śledzie przepadną razem z Julianem.

- Pingwiny! W zamian za ochronę, mogę się z wami podzielić tymi cuchnącymi rybami.

- Że też z tych wszystkich bezużytecznych śmieci musiał wziąć właśnie śledzie?! Czemu?! No czemu?! - krzyknął Skipper w stronę nieba, klękając i rozkładając płetwy w geście desperacji.

- To jak będzie, sąsiedzie? Może przemyślicie to przy rybce? - powiedział lemur, rzucając po jednym śledziu każdemu pingwinowi.

- Panowie! Narada! - krzyknął Skipper. Przez chwilę omawiali wszystkie za i przeciw, po czym dowódca przekazał lemurowi dobrą wiadomość.

- Zgoda

------------------------------------------------------

Nareszcie się zebrałam i to napisałam! Taaak! Mam nadzieję, że nie zanudziłam was za bardzo ;) Druga część "Małych Igrzysk" powinna być lepsza, ta jest swoistym rozkręceniem serii.

Czekam na wszelkiego typu komentarze! :) Wszystkie propozycje dupków są skrzętnie zapisywane i czekają na swoją kolej.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 15, 2014 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Mieszanka wybuchowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz