...::⁞⁞Rozdział 4⁞⁞::...

4.8K 252 29
                                    



...::⁞⁞Clary⁞⁞::...


Szłam pospiesznie, do jadali, wiedząc, że jestem już spóźniona. Emocje ze mnie powoli opadały po sytuacji jaka zaszła podczas mojego treningu. Do tej pory zastanawiałam się nad powodem, dla którego on to zrobił. Myślałam nad tym długo i tak naprawdę nic nie wykombinowałam.

Gdy wchodziłam do jadalni, słońce obdarowywało nas ostatnimi promieniami, ustępując swoje miejsca jasnemu księżycowi. Ten obraz sprawił, że najchętniej całe życie, bym oglądała tę malowniczą zamianę miejsc.

Zdziwiłam się, widząc stół zastawiony dla dwóch osób. Jace siedział już na swoim miejscu ubrany w ciemną koszulę i czarne spodnie. Niepewnie podeszłam do wolnego miejsca i gdy chciałam już siadać, chłopak wstał i podszedł do mnie, by odsunąć dla mnie krzesło, mówiąc:

- Witaj kochanie.

Miałam ochotę go uderzyć za ten tekst, ale nie chciałam ryzykować. I tak dziękowałam losowi, że nie powiedział o zaistniałej sytuacji Valentine'ie. Inaczej miałabym duży problem.

- Byłabym wdzięczna, gdybyś tak do mnie nie mówił – odpowiedziałam poirytowana, siadając na krześle.

Gdy tylko Jace usiadł wygodnie na swoim miejscu, zaczęliśmy jeść. Nie byłam przyzwyczajona do spożywania posiłków bez ojca, ale wiem, że kiedyś musiał nadejść ten dzień.

Po kilku minutach do pomieszczenia wszedł jeden z członków patrolujących teren w zmianie nocnej. Niósł w prawej dłoni srebrną tacę z umieszczoną na niej zgiętą w pół kartką papieru. Kiedy tylko stanął przede mną, skinął głową.

- Panienko wiadomość od ojca – odezwał się niskim głosem.

Rzadko go spotykałam. Był wysokim umięśnionym brunetem o popielatych oczach i wyrazistych rysach. Zawsze chodził ubrany w uzbrojonym strój bojowy. Często się zastanawiałam, po co to wszystko. Przecież samo miasto jest chronione, więc nie rozumiałam z jakiej racji, jest potrzebna na terenie posiadłości dodatkowa ochrona.

Chwyciłam kartkę i powoli ją wyprostowałam. Z każdym moich ruchem czułam na sobie spojrzenie blondyna. Obserwował mnie czujnie. Śledziłam wzrokiem każdą z kilku linijek, czytając uważnie. Chciałam mieć pewność, że czegoś nie pominęłam.


Clarisso musiałem wyjechać z Herondalami poza granice miasta. Żywię ogromną nadzieję, że uda ci się porozumieć z Jace'em.

Valentine Morgenstern


Jak zawsze krótka wiadomość pozbawiona jakichkolwiek szczegółów. Często boli mnie fakt, iż dla Jonathana jest lepszym ojcem niż dla mnie. W stosunku do mnie odnosi się tak, jakby to był przykry obowiązek.

Podniosłam spojrzenie nad kartkę i zauważyłam, że mężczyzna opuścił jadalnię, a Jace wpatrywał się we mnie wyczekująco.

- Co się stało? – zapytał, odstawiając szklankę.

- Nic. Ojciec wraz z twoimi rodzicami wyjechali.

Podałam mu kartkę i zaczęłam kontynuować posiłek w ciszy, zastanawiając się nad słowami Valentina. Może powinnam dać mu szansę? Boję się tego, nigdy z nikim nie byłam tak blisko, jak mam być Jace'em.

Po skończeniu kolacji udałam się do ogrodu. Przyszło minę myśl, że to może być idealny wieczór na spacer po ogrodzie.

Było fantastyczne rześkie powietrze, blask księżyca w pełni oświetlającego wszystko dookoła no i Jace, stojący przede mną. Podeszłam do niego, zauważając, że jego złote oczy przybrały ciemną barwę.

- Nie za późno na spacer?

Uśmiechnął się lekko.

- Mogłabym zapytać cię o to samo.

Cicho się zaśmiałam.

- Nie zaczniesz rzucać we mnie sztyletami, jak powiem, że przyszedłem tu do ciebie?

- Raczej wątpię – pokręciłam głową.

- Więc przyszedłem tu, bo wiedziałem, że będziesz w ogrodzie.

Nawet z takim półmroku widziałam, jak jego oczy zaczynały błyszczeć. Wyglądało to niesamowicie. Czułam, jak moje serce przyspiesza wraz z oddechem.


...::⁞⁞Jace⁞⁞::...


Jej odpowiedź mnie zaskoczyła. Nie spodziewałem się tego, ale jest to miłą niespodzianką.

- Czyli co przekonałaś się do mnie?

Nagle przystanęliśmy i Clary odwróciła się przodem do mnie. Wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem. Złote oczy spoglądały w zielone. Zacząłem sobie uświadamiać, jak bardzo pragnę znów poczuć jej usta złączone z moimi.

Miałem gdzieś, to jak zareaguje. Gdy byłem już blisko jej twarzy, ona wyszła mi naprzeciw. Oboje niemal, że rzuciliśmy się na siebie i zaczęliśmy gwałtownie, a zarazem zachłannie i namiętnie całować. Nigdy nie przeżyłem czegoś takiego. Objąłem ją w pasie jedną ręką, a drugą zanurzyłem w jej ognistych lokach. Ona zaś objęła mnie za szyję, błądząc jedną ręką po moim karku, a drugą trzymając na moim ramieniu. Doprowadzała mnie do szału. Wydałem z siebie gardłowy odgłos.

Obdarowując się nawzajem pocałunkami, dotarliśmy do drzwi domu, a następnie obijając się o ściany, dotarliśmy do sypialni Clary. Oparłem dziewczynę o drzwi i nacisnąłem klamkę, przez co wpadliśmy tam, o mało nie lądując na podłodze. Zatrzasnąłem drzwi, popychając je nogą. Ściągaliśmy, zszarpywaliśmy i zrywaliśmy z siebie ubrania. Podniosłem dziewczynę, chwytając ją za uda i położyłem na łóżku, przykrywając własnym ciałem.


Data publikacji korekty: 24

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Data publikacji korekty: 24. grudzień. 2017 r.

Pamiętaj! Czytasz, komentuj!

Mamy kolejny rozdział po korekcie. Mam nadzieję, że wam się spodobał. Dużo się w nim nie zmieniło, a nawet praktycznie nic. Kilka szczegółów oczywiście.

Chciałabym wam wszystkim życzyć wesołych świąt.

Pamiętaj! Czytasz, komentuj!

Dary Anioła - Inna HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz