Szłam korytarzem pałacu Canterlot. W jakim celu? Sama tego nie wiem. Doszłam do końca i podeszłam do drzwi biblioteki. Kolejny dzień nudnego życia, lubię czytać książki ale bez przesady żeby cały czas być w tej bibliotece. Biblioteka, biblioteka i znowu biblioteka. Chyba zaczynam świrować. Podeszłam do biurka i usiadłam. Witaj najnudniejsze 8 godzin. Po mniej więcej 4 godzinach umierania z nudów. Do biblioteki od tak, nagle wpadł strażnik. Ciekawe co go tu przywiało. Podchodzi do mnie. Oj czuję, że będą z tego kłopoty, a przeczucie mnie nigdy nie zawodzi.
-Księżniczka Celestia cię wzywa. - No i wykrakałam. Niestety, ale muszę ruszać na jakże głupie przemówienie. Super jeszcze tego mi brakowało. Kiedy wchodzę do sali tronowej widzę Celestie i Cadence. Obydwie ze sztucznym uśmiechem na twarzy
- Po co miałam się zjawić? -rzuciłam pytanie. No tak, ściany mi odpowiedzą. Ponowiłam próbę zadnia pytania.
-Po co musiałam tu przybyć? - rzekłam najgrzeczniej jak umiem.
-Musimy cię wysłać na misję, będzie ci towarzyszyć Cadence.- rzekła Celestia. Jasne nie mam co robić tylko uganiać się w lesie Everfree i cholera wie gdzie.
-Gdzie będzie ta misja i w jakim celu? -spytałam.
-Macie się udać do Drzewa Harmonii, oczywiście w lesie Everfree - rzekła Celestia. Powinnam przepowiadać pogrzeby.
I jeszcze uśmiechnęła się do mnie sztucznie. Z chęcią bym jej teraz przywaliła, ale niestety jest Wielką Władczynią Eqestrii. Czyn ten spowodowałby natychmiastowe wtrącenie do lochów lub jeszcze inne okropieństwo, którego wolałabym uniknąć. Byłam w lochach dwa razy i sądzę, że nie jest to przyjemne miejsce. Odgłosy torturowanych kucyków nie są muzyką dla mych uszu.
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał . Do zobacznia :D
CZYTASZ
Wybór?
FanficKsiążka będzie opisywać trudne przeżycia bohaterki. Jeśli lubisz tragiczne zakończenia związane z My Litle Pony to zapraszam do przeczytania tego opowiadania.