19. Baka

1K 59 12
                                    

      Uchyliłam na chwilę delikatnie powieki, pozwalając nikłym promieniom słonecznym mnie rozbudzić i przekręciłam się z pleców na bok, żeby sprawdzić godzinę w telefonie, który zawsze leży na szafce nocnej. Wyciągnęłam rękę w stronę pożądanego urządzenia, ale wymacałam jedynie pusty blat mebla, tyle że znacznie niższego. Zdezorientowana otworzyłam całkowicie oczy i zmarszczyłam brwi. Orientując się, że nie jest to mój pokój, a nawet dom, podniosłam się do siadu, podpierając rękoma o brązowe obicie kanapy. Rozejrzałam się dookoła i doszłam do wniosku, że skądś kojarzę te miejsce.
        Wysiliłam trochę swoje szare komórki, żeby odtworzyć w myślach wszystko z wczorajszego dnia. Śniadanie, Sasori, park... a potem młody Uchiha. No tak, przecież Sasuke przygarnął mnie do siebie, pozwalając tym samym trochę się ogarnąć. Spojrzałam po sobie i nic się mię myliłam, nadal mam na sobie jego ciuchy, które zdążyły przesiąknąć już moim zapachem. Może nie będzie mu to przeszkadzać...
      - O, już wstałaś.
      Obejrzałam się za siebie i w wejściu do salonu dostrzegłam karookiego, który wszedł w głąb pomieszczenia, niosąc w rękach jakieś materiały.
       - Hai... Wytłumaczysz mi, dlaczego tu spałam? - spytałam się niepewnie, podążając za nim wzrokiem.
        - Gdy wróciłem z chusteczkami już spałaś, więc wolałem cię nie budzić. - odparł spokojnie, odkładając rzeczy na fotel.
       Po jego słowach przypomniałam sobie o jeszcze jednej ważnej rzeczy, a mianowicie o pocałunku, do którego nie doszło. Nadal nie mogę uwierzyć, że tak niewiele do tego brakowało i mogło się to stać z jego inicjatywy.
       Chłopak obrócił się do mnie przodem i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Zmierzyłam go wzrokiem, nadal intensywnie myśląc o wczorajszym dniu, jednak nie dałam tego po sobie poznać.
       - Muszę wracać. - mruknęłam po chwili, wstając na proste nogi. - Sasori nie wie nawet, że tutaj jestem, a na pewno się martwi. Jeszcze dzisiaj szkoła, a rzeczy mam u siebie...
       Rozejrzałam się dookoła, przeczesując dłonią włosy do tyłu, ale i tak złośliwe kosmyki opadły mi z powrotem na twarz. Zirytowana tym, dmuchnęłam na jeden z nich i postawiłam pierwszy krok do wyjścia.
       - Dzięki za wszystko, ale będę już szła. - rzuciłam krótko, próbując na niego nie patrzeć.
      - Nigdzie nie idziesz. - stanął przede mną i zatrzymał, kładąc mi obie ręce na ramionach. - Sasori wie, gdzie jesteś i nie miał nic przeciwko. Przyniósł nawet wczoraj twoje rzeczy na dzisiaj do szkoły. - kiwnął głową w stronę fotela cały czas patrząc mi prosto w oczy.
      Z wrażenia aż uchyliłam delikatnie usta i stałam tak przez chwilę, wszystko dokładnie analizując. Czyli Sasuke gadał z moim bratem i wstawił się za mną, mimo że wcale nie musiał. Ale to oznacza, że Sasori musiał tu być. Jest mi to nawet na rękę, bo nie wiem nawet jakbym miała się przy nim zachować, gdybym wróciła do domu, a tu taka miła niespodzianka.
       - Dziękuję! - rzuciłam się wdzięczna chłopakowi na kark.
       Sasuke się tego nie spodziewał i na chwilę się zachwiał. Gdy miałam ręce zaciśnięte wokół jego szyi, ten nie wiedział zbytnio co zrobić ze swoimi, jednak po chwili położył je delikatnie na moich plecach.
       Wzdrygnęłam się na to i nie wiem czemu, ale mignął mi przed oczami jakby obraz z dzieciństwa. Ja i Sasuke jako dzieci. Też się przytulaliśmy. Przytulaliśmy się, siedząc na drewnianym balu, pod granatowym niebem przyozdobionym milionem małych gwiazd, a obok nas paliło się ognisko, którego płomienie traciły stopniowo na sile. Jednak wyczułam jakąś ciężką atmosferę, inną niż zwykle.
       - Sakura?
       Zamrugałam kilka razy oczami i skupiłam pusty wzrok na twarzy Uchihy, która znajduje się zaledwie kilka centymetrów przede mną. Jestem teraz od niego trochę oddalona, ale nadal mam dłonie splecione za jego karkiem. Wolę nie wiedzieć ile stałam jak posąg. Szybko zabrałam ręce, odsuwając się na bezpieczną odległość i odwróciłam głowę w bok. To było trochę niezręczne.
      - To gdzie są moje ubrania? - spytałam w miarę spokojnie.
      - Na fotelu. - mruknął chłodno, a ja podeszłam do miękkiego siedzenia, zabierając rzeczy. - Wszystko w porządku?
      - Hai... - rzuciłam krótko i poszłam szybszym krokiem do łazienki.
      Jak tylko znalazłam się w znanym mi już pomieszczeniu, zamknęłam naprędce drzwi i oparłam się o nie plecami, uprzednio rzucając rzeczy na pralkę w pobliżu. Zadarłam głowę do góry i przymknęłam powieki. Miałam właśnie kolejne wspomnienie, a właściwie przebłysk. Nie wiem dlaczego, ale tym razem mnie to trochę zabolało, zasmuciło. Nigdy tak jeszcze nie było. Chociaż nawet sama świadomość, że to wszystko tak wolno powraca i trzeba na to czekać, dołuje mnie.
      Wzięłam głębszy wdech i odepchnęłam się od drewnianej powierzchni. Podeszłam do eleganckiej umywalki i obmyłam twarz chłodną wodą, żeby się trochę ogarnąć, a zaraz potem przebrałam się niechętnie z ubrań Sasuke.
     Już ogarnięta i w swoich ubraniach poszłam do salonu. Nigdzie nie zauważyłam Sasuke, więc poczłapałam do następnego pomieszczenia. Nieśmiało przeszłam przez próg do dosyć sporej i nowocześnie urządzonej kuchni. Podłoga wyłożona ciemnymi panelami aż błyszczy od odbijających się promieni słonecznych, a białe i ciemnobrązowe meble kuchenne idealnie współgrają z jasnymi ścianami. Przy kuchence dostrzegłam karookiego, który mnie chyba nie zauważył i podszedł do stołu z ciemnego drewna na środku pomieszczenia, po czym położył na nim dwa talerze z parującymi jeszcze tostami.
      Wzięłam ostatni wdech na uspokojenie i pewniejszym krokiem podeszłam do stołu. Chłopak natomiast ponownie ruszył do kuchenki. Usiadłam ostrożnie na krześle, żeby nie zakłócić panującej ciszy.
       - Nie musisz się skradać. - odezwał się, stojąc do mnie plecami.
       - Wcale się nie skradam... - zerknęłam na niego lekko speszona.
       Nie wiem jak się zorientował, że już tu jestem, przecież byłam cicho. Ma jakieś moce, czy co?
       Chłopak podszedł do stołu, podając mi szklankę z sokiem i usiadł na wprost mnie. Przez chwilę patrzeliśmy się na siebie nawzajem, wyczekując jakichkolwiek słów od drugiej osoby, ale Sasuke zaraz spuścił wzrok na tosty, które zaczął ślamazarnie jeść, a sama wzięłam się za to samo.
       - To jak będzie z Sasorim? - spytał się po chwili, wyrywając mnie z transu. Posłałam mu pytające spojrzenie. - Będziesz dalej drążyć temat, czy będziesz czekać? - sprostował pytanie.
       Przez chwilę się zastanawiając, wbiłam wzrok w swój do połowy pusty talerz. Szczerze mówiąc to nie mogę znieść świadomości, że ukrywa przede mną coś ważnego, ale z drugiej strony to co, jeśli jest tak jak Sasuke mówił? Jeśli naprawdę są to bolesne wspomnienia i woli do nich nie wracać? Nie chce go mieć na sumieniu.
      - Chyba poczekam... Nie chce mówić - jego problem. Będę musiała tylko cierpliwie czekać, aż wyjawi mi prawdę, ale nie wiem czy wyrobię. - westchnęłam, podpierając o dłoń podbródek.
       Chłopak potknął z uznaniem głową i znowu zapanowała cisza, ale tym razem do końca posiłku. Nie wiem, o czym myślał Sasuke, ale ja dalej gnębiłam temat Sasoriego.

Zapomniane ~ SasuSaku [P O W R Ó T]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz