Ogień. Ból. Ciepło. Tęsknota.
Nigdy nie doznałam tylu uczuć na raz. Nigdy nie czułam się taka słaba, jak teraz. Biegnę przez ulice zmasakrowanego Tokyo po drodze wymijając zwłoki niewinnych ludzi i ghuli. Ze łzami w oczach i dziwnym ukłuciem w sercu przypomniałam sobie, że nie jadłam od dłuższego czasu, jednak nie to jest teraz najważniejsze. Potykając się o przewróconą latarnię uliczną znów słyszę przeraźliwy krzyk. Docieram na miejsce. I znów: ogień. Ból. Ciepło. Tęsknota. Lecz tym razem jeszcze bardziej nasilone. Wpatruję się w płonący budynek – kawiarnię, która niegdyś była dla mnie jedynym schronieniem, ucieczką od wszelkich problemów. Teraz nie pozostało po niej nic. Na marne próbuję opanować wybuch płaczu. Zauważam postać wychodzącą z Anteiku niosącą na rękach owinięte prześcieradłem ciało. Zakrywam ręką usta i powoli wycofuję się chowając się za pobliskimi krzakami. Gdy zdałam sobie sprawę, że to Kaneki niesie Hide na rękach, omal nie krzyknęłam. I znowu: ogień. Ból. Ciepło. Tęsknota, ale tym razem największa z możliwych.Zerwałam się z łóżka i automatycznie spojrzałam na zegar. Dopiero piąta rano. Byłam cała spocona i ciężko mi się oddychało. Wspomnienia z tamtej nocy nie dawały mi żyć, chociaż minął już od nich prawie rok. Bolała mnie głowa i plecy. Chyba znowu rzucałam się przez sen. Prześladowała mnie myśl, czy gdybym zatrzymała wtedy Kanekiego, byłby tu przy mnie, głaskał mnie po głowie i mówił, że wszystko będzie dobrze? Na samo wspomnienie o chłopaku rozbolał mnie brzuch i poczułam ucisk w sercu. Czy on w ogóle jeszcze żyje? A jeżeli tak, to czy chociaż trochę mnie pamięta? Pustka wewnątrz mnie była nie do zniesienia. Myślałam, że Kaneki nic dla mnie nie znaczy, a jednak, odkąd nie pojawia się w telewizji, u mojego brata, czy w mojej kawiarni „Re", nie mogłam przestać o nim myśleć. Nigdzie go po prostu nie było. Dotychczas media huczały o bohaterskim zachowaniu ghula z przepaską. To tak, jakby rozpłynął się w powietrzu zostawiając za sobą tylko tępe wspomnienie z chwili, w których jeszcze z nami był. „Docenisz, jak stracisz", tak?
Wiedząc, że już nie zasnę, powoli wygramoliłam się z mojego dużego łóżka. Od razu poczułam chłód jesiennego powietrza. Zamknęłam spore okno, otwarte przez nocny wiatr. Podeszłam do lustra wiszącego nad komodą. Zaczesałam sobie grzywkę na oko i przebrałam się w strój do pracy. I tak nie miałam nic innego do roboty, więc zeszłam na dół prosto do kawiarni. Po drodze zapalałam wszystkie możliwe światła. Gdy nacisnęłam ostatni przełącznik moim oczom ukazała się spora sala pomalowana na ciepłe kolory. Stoły, krzesła, lada, półki – wszystko wyglądało tak jak w Anteiku, jednak „Re" różniło się kilkoma rzeczami, a mianowicie: zamiast jednej z małych półeczek, w rogu powiesiłam mini gablotkę ze stłuczonym kubkiem, który znalazłam pamiętnej nocy. Poza tym teraz ja tu rządziłam, nie pan Yoshimura. No i na miejscu Nishikiego, Enjiego i Irimi są...
- O, Touka. Cieszę się, że już wstałaś! – odezwał się za mną przyjazny, męski głos. – Znowu nie mogłaś spać? Rozumiem. Ja też często myślę o Kanekim. Zastanawiam się, gdzie się podziewa. Ale to chyba nie ważne, bo i tak wiemy, że sobie poradzi. Nie podda się tak łatwo. Wiesz o tym, prawda?
Odwróciłam się , a moim oczom ukazała się uśmiechnięta, wytatuowana postać. Tak, zatrudniłam w kawiarni Utę, Tsukiyamę (chociaż szczerze go nienawidzę) i Yomo, bo sama nie byłam pewna, czy jeszcze ktoś z zaufanych osób przeżył tę krwawą masakrę...
Przepraszam, że takie krótkie. Następne będą lepsze ;) Tak więc, CDN ^^
CZYTASZ
Zamknięci w płomieniach
Storie d'amoreTokyo ghoul Kaneki x Touka Może zawierać spoilery Akcja toczy się po wydarzeniach z 2 sezonu anime i jest tylko moją wersją Opowiadanie nie ma nic wspólnego z mangą.