Rozdział 25

1.5K 188 3
                                    

Siedziałam na tylnym siedzeniu auta. Flos sprawnie załatwiła sprawę w klinice dla zwierząt. Wcisnęła tanią bajerę i wyprowadziła mnie na smyczy z kliniki. Fakt było to strasznie zabawne. Choć raz mogłam się poczuć jak pies, który idzie na spacer.
Atis siedzi z przodu i spogląda co trochę w lusterko. Widzę ten szeroki uśmiech na jego twarzy. Flos prowadzi auto co chwilę mówiąc coś obraźliwego na Luize.
- Chcesz ?- Zapytał Atis pokazując mi bułkę z szynka i serem.
Nie uwierzycie jak się ucieszyłam widząc jedzenie... Wyglądałam teraz jak pies proszący o smakołyka.
Atis podał mi bułkę, a ja zaczęłam ja pałaszować brudząc wnętrze auta. Ser oczywiście został nie tknięty...

Wyskoczyłam z auta. O jejciu.. Jak brakowało mi tego widoku.. Widoku domu, lasu i pełnej przestrzeni. Jak cudownie stać na zielonej soczystej trawie przed swoim domem... W którym jest nieproszony gość.... Wrr.. Ruszyła w stronę domu. Atis otworzył drzwi wejściowe przepuszczając mnie i Flos. Weszłam do salonu.. Ale nikogo nie było. Słyszałam ciche śmiechy dochodzące z kuchni. Weszłam do kuchni zostawiając z tyłu moich wybawicieli. Zastałam bardzo przykry widok. Wysoka, szczupła o rudych, długich włosach dziewczyna jest obejmowana przez mojego alfę. Chłopak mówi jej coś do ucha, a ona co chwilę śmieje się tym uroczym, wkurwiającym głosem. Całuje go w usta uśmiechając się seksownie.
Jak mogę go odzyskać kiedy on jest zapatrzony w tą idiotkę bezgranicznie.
Na moim grzbiecie poczułam czyjąś dłoń. Odwróciła się i spostrzegłam Ofelię, która patrzyła się na mnie z przejęciem w oczach. Po jej policzku płynęły łzy. Za nią stał Felcor, Mitis, Evi i Flos która trzymała mocno rękę Atisa.
Asper był tak zajęty, że nie zauważał nikogo prócz Luizy.
Wskoczyłam na blat, który znajdował się na środku kuchni. Czułam się dziką istotą o złamanym sercu. Moja wilczyca zawyła, a serce pękło.
Asper spojrzał w moje wilcze oczy. Zrobił zdziwioną minę po czym wypuścił dziewczynę z objęć.
Luiza popatrzyła na mnie. Widziałam w jej oczach strach.
- Twoi towarzysze nie żyją. Nie udało im się mnie zabić. .. Udało im się zrobić ze mnie dziką bestię, która bez zastanowienia zabije. Więc łaskawie zostaw go i odejdź jeśli ci życie miłe.- Powiedziałam w myślach.

- Carmen...myślałem że...- Mówił Asper.
- Że co... Że nie żyje.. Nie ja właśnie teraz zaczęłam żyć i starałam się odnaleźć drogę do was... do ciebie. Ale widzę, że ty już znalazłeś kogoś innego...- Odpowiedziałam.
Tak bardzo chciał się przemienić. Wybaczyć mu i przytulić się. Zaskoczyłam z blatu prosto pod nogi alfy. Spojrzałam na Luize, a w jej oczach było widać narastającą wściekłość.
- Idź i nie wracaj!- Krzyknęła Flos.
- Pójdę jedynie kiedy alfa tak zadecyduje!- Mówiła Luiza podniesionym głosem.
- W tym czasie to Carmen rozszarpie cię i nic z ciebie nie zostanie.- Mówił wesoło Felcor.
Alfa stał dalej oszołomiony. Nie wykonywał żadnych ruchów. Patrzył w przestrzeń poszukując czegoś
- Nie myśl sobie, że nie wiemy. Chciałeś nas wykończy jedno po drugim!- Krzyczał Atis.
- Asper ona jest fałszywa! Daliśmy się omamić!!- Mówiła Ofelia wycierając oczy z łez.
- Jak możesz?!- Zapytał w końcu Asper.
Nie rozumiejąc słów Aspera czekałam na więcej.
- Oszukałaś mnie... Nas... Ty..- Alfa usiadł na podłodze i pogłaskał mnie.
- A ja zapomniałem. Dałem się omamić i wykorzystać. Naraziłem watahę na niebezpieczeństwo... Co ja najlepszego zrobiłem...- Mówił Asper, a z jego oczu poleciały łzy. Zawarczałam w stronę Luizy i posłałam jej wrogie pełne nienawiści spojrzenie.- Albo sama wyjdziesz albo wyciągnę cię siła. I uwierz, że nie będzie przyjemnie.
Wiedziała, że w takiej formie nie dam jej rady.
Luiza zamieniła się w rudego wilka. Kłapała pyskiem na lewo i prawo. Próbowała mnie zastraszyć. Warczała, a to pokazywało, że ona w cale nie chce opuścić tego miejsca. Nie uśmiechało mi się z nią walczyć gdyż byłam zmęczona i głodna. Ruda rzuciła się na mnie przygniatając mnie do ziemi. Alfa wstał i zmienił się w wilka. Ugryzłam ją raz i drugi. Szarpała mną i gryzła zadając straszny ból. Nagle ciężar znikł. Głowa opadła mi na zimne kafelki. Byłam taka zmęczona chciałam odpocząć. Zamknęłam oczy i zasnęłam..

_________________________________
Chciałam wam powiedzieć, że następny rozdział będzie tym ostatnim. Nie ma sensu ciągnąć jej dalej. Myślę, że to jest odpowiedni moment.

;*** pozdrawiam

Lonely wolf   cz.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz