Dryń dryń! Dryń dryń!! Budziku zamknij się! Nie wyspałam się dzisiaj za bardzo. Myślałam o dziewczynach i Londynie. Teraz zaczynam nowe życie..
-Megan, wstawaj, śniadanie! - krzyknęła moja mama z dołu.
-Zaraz przyjdę! - krzyknęłam - ale w ogóle mi się nie chcę - to już powiedziałam do siebie.
Po kilku próbach w końcu udało mi się wygramolić z mojego łóżka. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym przy okazji nie zahaczyła o miętowy baldachim nad moim posłaniem.
Mój pokój cały był urządzony w kolorach białym i miętowym, tak samo jak moja sypialnia w poprzednim domu. Ściany i meble były białe, a dodatki typu firany, świeczniki i jakieś inne tego typu rzeczy, były miętowe.
Wyciągnęłam z jednego kartonu białą koszulkę na krótki rękaw, czerwoną spódnicę przed kolano i czarno-niebieską koszulę do przewiązania. Wzięłam wcześniej wybrane rzeczy i poszłam do mojej łazienki.
Moi rodzice byli producentami muzycznymi, więc do biednych się nie zaliczali, ale nie byliśmy też bogaci jak Kardashianowie. Cóż, stać ich było na piętrowy dom z 5 pokojami, 4 łazienkami i wielkim ogrodem z basenem. Szczerze, trochę mi to przeszkadzało, bo nikt nowo poznany nie chciał się ze mną przyjaźnić, bo jestem jaka jestem, tylko dlatego, że mam wielki dom i na nazwisko Music.
Przejrzałam się w moim dużym lustrze. Wyglądałam dobrze, jak zawsze. Moje długie brązowe włosy zakręciłam, zrobiłam lekki makijaż a w pasie, zawiązałam koszulę. Chwyciłam mój czarny hipsterski plecak i również czarne botki i zeszłam na dół.
-Cześć wszystkim! - zawołam, wchodząc do obszernej kuchni, w której siedziała już cała moja rodzina.
-Hej Meg, siadaj zrobiłam twoje ulubione naleśniki!
-Naleśniki! - można powiedzieć, że wręcz się na nie rzuciłam. Kocham naleśniki.
Po skończonym posiłku, pożegnałam się z mamą i pojechałam razem z tatą i Nessą do mojej nowej szkoły.
Ledwo przekroczyłam próg dziedzińca, od razu podeszło do mnie kilku uczniów, którzy chcieli się przywitać. Wspominałam, że Verthbey to małe miasto, w którym wszyscy się znają? Dlatego tak zdziwiła ich nowa twarz. Na razie nikomu nie mówiłam, o mich rodzicach. Stwierdziłam, że nie chcę przechodzić tego samego po raz kolejny.
Szukałam gabinetu dyrektor Clar, gdy na kogoś wpadłam. Ja to naprawdę mam pecha!
-Przepraszam, to moja wina! Nie patrzyłam, gdzie idę. Nic ci nie jest? - usłyszałam głos nade mną. Kobieca dłoń pomogła mi wstać.
-Nie, nic się stało, naprawdę. - wtedy dziewczyna dopiero mogła mnie zobaczyć.
-Ooo! Wiesz, nie chcę być nieuprzejma, ale nigdy cię nie widziałam. Jesteś tu nowa?
-Tak, jestem Megan.
-Ja jestem Annie i będziemy teraz przyjaciółkami - po tych słowach mnie serdecznie uściskała. Pomyślałam, że to miłe, i że ta dziewczyna jest trochę zwariowana - jaką masz teraz lekcję?
-Właśnie nie wiem, bo muszę iść najpierw do dyrektorki po plan lekcji. Wiesz gdzie to jest?
-Ależ oczywiście! Chodź, zaprowadzę cię.
Poszłam z moją nową koleżanką do pani Clark i wyszło tak, że prawie wszystkie lekcje, będziemy miały razem.
-Czyli teraz mamy angielski. Zostało jeszcze trochę czasu do dzwonka. Chcesz poznać resztę moich przyjaciół?
-Tak, jasne. Tylko, że jestem trochę nieśmiała.
-Oj, to nic. Oni też tacy są. Tylko ja jestem troszkę inna - puściła do mnie oczko.
Po kilku chwilach byłyśmy pod drzewem na dziedzińcu, a Annie przedstawiała mnie innym. Dopiero teraz zwróciłam uwagę, na to, co ma ubrane. Miała na sobie czarne krótkie spodenki z wysokim stanem, a pod nimi legginsy galaxy, Czerwono-czarną koszulę, nie zapiętą do końca i niechlujnie włożoną w spodenki.
-Hejka, wyrzutki! To jest Megan jest tutaj nowa. Przedstawcie się jej, jest nieśmiała - mówiąc ostatnie zdanie, zatknęła usta z mojej strony, choć i tak ją słyszałam.
Pierwsza podeszła do mnie niebieskooka blondynka. Była naprawdę ładna.
-Cześć, jestem Victoria, ale mów na mnie Tori. Skoro Ann wzięła cię pod swoje skrzydła, musisz być fajna - wszyscy zaczęliśmy się śmiać po jej słowach.
-Hejka, a jestem Max, ale mów na mnie Max - teraz też się zaśmiałam. Oni naprawdę są zabawni!
-Wiem, że Max jest taki słodziutki, ale niestety, gej - powiedziała mi na ucho Tori, ale i tak reszta słyszła.
-O jacie! - spojrzałam na zegarek - zaraz się spóźnimy!
I tak zdobyłam pierwszych przyjaciół w tej szkole.
----------
Nareszcie jest pierwszy rozdział!
Mam nadzieję, że na niego czekaliście, bo ja bardzo!
Jeśli, spodobali wam się wyrzutki, jak i sama Megan, dajcie znak o tym w komentarzach.
Nie zapomnijcie o gwiazdce, to bardzo motywuje.
Lecę pisać następny rozdział!
~Martha
CZYTASZ
Megan - co tu więcej mówić?
Teen FictionMegan to zwykła 17 - latka, przynajmniej tak jej się zdawało, dopóki nie poznała pewnego bruneta o szmaragdowych oczach. Był przystojny, miły, ale gdzieś musiał być haczyk tak idealnego mężczyzny... Ta historia łączy zakazaną miłość i elementy fanta...