- Wybacz, Geralt! - powtórzył po raz setny Jaskier. - Myślałem, że Makao to łatwa gra!
- I z zawodowcami założyłeś się o cały nasz majątek! - wrzasnął Geralt. Szli teraz na piechotę traktem z Gaerne.
- Mówili, że dopiero zaczynają w to grać! Nie wiedziałem, że kłamią!
- Dlaczego, do kurwy nędzy, nie powiedziałeś mi, że masz aż tyle pieniędzy z występów! Ten Zeugl prawie mnie zabił! Miałem wyjątkowego pecha! Ty z tą struną też! To droga ku nieszczęściu! Przez potwora mam spalone ciało i zniszczoną kurtkę! Nie musiałbym z nim walczyć, gdybyś ty nie spoufalał się z dziwkami! Rozumiem jeden raz! Ale wydać tyle pieniędzy na burdel?!
- Nie pomyślałem...
- Ty nigdy nie myślisz! - Geralt miał już dosyć pecha, który ich prześladował. Jaskier w Makao przegrał również ich konie.
- Ale przynajmniej ranę sobie uleczyłem! - powiedział zdesperowany poeta.
- Nie uleczyłeś, kretynie! Czarodziej stworzył iluzję! Pod nią masz już pewnie ropę i zakażenie! Skąd wziąłeś pieniądze?! Nie mów, że z występów. Choćby iluzja była malutka, kosztuje majątek!
- No wiesz... To była czarodziejka, nie czarodziej. Ładna czarodziejka. I spragniona czarodziejka.
- Jakaś czarodziejka chciała z tobą? - Wiedźmin, mimo parszywego losu, zaczął się śmiać.
- Co w tym dziwnego? - naburmuszył się poeta.
- To droga ku nieszczęściu - powiedział Geralt i znów wybuchnął śmiechem.
***
Żyjesz, Jaskier? - spytał wiedźmin, obmywając ranę przyjaciela.
Iluzja czarodziejki już zniknęła, ukazując okropną, ropiejącą bruzdę. Towarzysze przebywali w namiocie zrobionym przez Geralta ze skór jelenia. Jaskier był w złym stanie. W jego ranę wdało się jakieś potworne zakażenie. Wił się teraz w bólu i pojękiwał.
- Wytrzymaj jeszcze! Jutro znajdziemy jakieś miasteczko i kogoś, kto cię uleczy - pocieszał wiedźmin, chociaż wiedział, że jego przyjaciel nie dożyje następnego dnia.
- Moja lutnia, Geralt... Pochowaj mnie razem z nią...
- Nikogo nie będę chował! Znajdziemy medyka i...
- Zrób to Geralt. Moja lutnia... Moja droga ku nieszczęściu...
Poeta zamknął oczy i zasnął. Minęła dłuższa chwila. Geralt siedział nieruchomo przy towarzyszu, który nagle przestał oddychać. Wiedźmin zamknął oczy. Po jego twarzy pociekła łza.
Nie. To niemożliwe. Mutanci nie płaczą.
" Nie jesteś mutantem, tylko zwykłym człowiekiem i dobrze o tym wiesz! "
Mężczyzna westchnął, starł z twarzy i zniszczył jedyny dowód jego człowieczeństwa. Podniósł ciało Jaskra i zaniósł je wraz z jego lutnią nad pobliską rzekę, którą wcześniejmijali. Położył go przy niej, po czym spojrzał na lutnie trzymaną w rękach. Jego twarz wykrzywił grymas wściekłości.
" Trach!"
Lutnia rozleciała się na kawałki, uderzając o kamień. Geralt westchnął znowu, podniósł ciało towarzysza i już miał je wrzucić do rzeki, kiedy wyszła z niej kobieta w białej sukni, którą wcześniej widział na skraju lasu. Z tą różnica, że teraz prowadziła za sobą jednorożca. Podeszła do Jaskra. Nie zareagowała na ostrzegawcze warknięcie wiedźmina i dotknęła twarzy poety. Rana zniknęła. Nie została nawet blizna. Śpiewak zaczął oddychać. Nie otwierał jednak oczu.
- Kim jesteś? Dlaczego mu pomogłaś? - zapytał Geralt. Kobieta była piękna, tylko jej twarz skalała podłużna blizna.
- Pomogłam mu, bo takie było moje życzenie. Kim jestem? Jestem panią światów, Geralcie z Rivii.
- Nie rozumiem - zdziwił się mężczyzna.
- Nie musisz rozumieć. Wiedz, że jesteśmy sobie przeznaczeni. Jednak ja jestem twoją drogą ku nieszczęściu. Teraz zapomnij wiedźminie. Zaśnij, jak bard Jaskier i zapomnij, że mnie widziałeś. Nie mogłeś mnie zobaczyć.
Geralt upadł na ziemię.
***
- Nic nie pamiętam, Geralt. Nie mogę zrozumieć, gdzie moja rana, albo chociaż blizna - powiedział Jaskier. Szedł wraz z przyjacielem traktem do Novigradu.
- Jaka rana? O czym ty mówisz? Chyba coś ci się przyśniło - odparł wiedźmin.
- Możliwe. Na pewno nie miałem żadnej rany?
- Tak, na pewno!
- Dobrze, wieżę ci. Wiesz w ogóle, gdzie prowadzi ta droga?
- Ku nieszczęściu, Jaskier. Ku nieszczęściu - rzekł wiedźmin, mimo parszywej sytuacji śmiejąc się.
CZYTASZ
Wiedźmin Droga ku Nieszczęściu
FanfictionDenerwuje mnie, kiedy wszystkie fanowskie opowiadania o wiedźminie dotyczą wydarzeń z gry. Jednak, żeby fani gier, a nie książek Sapkowskiego nie byli na mnie źli, że nie ma żadnej postaci z gier (oprócz Geralta i Jaskra), nie będzie żadnej postaci...