Stałam i nie potrafiłam zrobić nic, tylko patrzeć się ze strachem w jego oczy. On widząc mój strach i niezdolność do najmniejszego ruchu uśmiechnął się.
-I gdzie teraz podziała się twoja odwaga, co? -mówiąc to wziął kosmyk moich włosów i zaczął się nim bawić. Przełknęłam głośno ślinę starając się cokolwiek zrobić. Wtedy mój brzuch postanowił ułatwić sprawę, gdyż głośno zaburczał. On słysząc to roześmiał się serdecznie. Miał piękny śmiech, taki który można by słuchać godzinami. Złapał mnie za rękę i poprowadził do kuchni. Posadził na stołku barowym, a sam zaczął przeszukiwać szafki. Po chwili mogłam się domyśleć, że robi naleśniki. Nie musiałam długo czekać, a już unosił się przyjemny zapach smażonego jedzenia. Postawił przede mną talerz z kilkoma a sam wrócił do dalszego smażenia. Zjadłam je i czekałam na dokładkę. Po jedzeniu on pozmywał, lecz nie odezwał się do mnie ani słowem. Sama też nie chciałam rozpoczynać rozmowy, ponieważ nie wiedziałam jak zareaguje. Patrzyłam tylko co zamierza. A on podszedł do mnie i podał rękę. Spojrzałam najpierw na nią, a potem na niego i niepewnie ją ujęłam. Pomógł mi zejść ze stołka i poprowadził do kanapy, gdzie mnie posadził, a potem usiadł koło mnie. Ze zdenerwowania bawiłam się palcami niewiedząc co zrobić. Złapał moje dłonie i położył sobie na udzie jednocześnie odwracając mnie ku sobie. Wpatrywał się we mnie czekając aż spojrzę mu w oczy. Gdy w końcu to zrobiłam ujrzałam w nich czułość, która mnie zaskoczyła.
-Em... -nie wiedziałam jak zacząć, a chciałam już przerwać tą ciszę. -Emm.... Czemu mnie porwałeś? -on tylko uśmiechnął się lekko.
-Bo spodobałaś mi się. -mówiąc to patrzył mi się głęboko w oczy. Dopiero po chwili dotarł do mnie sens tych słów.
-To nie daje ci prawa do porywania! -krzycząc wyrwałam mu swoje dłonie i zaczęłam chodzić po pokoju. -Skoro ci się podobam to trzeba było podejść i zagadać, a nie od razu porywać! Jesteś nienormalny! Wypuść mnie! -W miare jak się rozkręcałam jego rozbawienie i łagodność znikały. Już po chwili w jego oczach był tylko i wyłącznie lód.
-Siadaj. -syknął przerywając mój monolog.
-Nie! I nie przerywaj mi! Masz mnie wypu... -więcej nie zdołałam dodać, ponieważ dostałam z liścia od niego. Był na tyle mocny, że aż straciłam równowagę i upadłam na podłogę. Spojrzałam na niego ze strachem.
-Powiedziałem, że masz usiąść, czyli masz to zrobić. Już. -ostatnie słowo aż wysyczał. Patrząc na niego i nie robiąc żadnych gwałtownych ruchów podniosłam się z podłogi i usiadłam na krańcu kanapy gotowa w każdej chwili uciekać. -Wyjaśnijmy sobie jedną rzecz. Kiedy mówię, że masz coś zrobić to to robisz. Rozumiesz? -W strachu nie byłam w stanie zrobić nic, co tylko bardziej go rozwścieczyło. -Pytam się czy rozumiesz?! -ryknął nade mną na co się skuliłam i kiwnęłam głową na znak, że rozumiem. Kątem oka zobaczyłam jak wyciąga rękę, więc skuliłam się gotowa przyjąć cios, ale on tylko pogłaskał mnie po głowie. -To dobrze... Dobrze... -I cały zadowolony usiadł koło mnie na kanapie.Rozdział ma prawie 500 słów, to mój rekord ^^
I oczywiście znowu proszę o wasze opinie :)
CZYTASZ
Porwana
RandomMam na imię Ala i mam 17 lat. Zostałam porwana, ponieważ spodobałam się jakiemuś facetowi. Chcesz znać moje losy?