Wyszłam przed klub ze łzami w oczach. Akurat zaczął pokrapywać deszcz. Moje włosy szlak trafił, natomiast pod oczami widniały czarne smugi po maskarze. Przy wyjściu kręciło się kilka elegancko ubranych kobiet ze swoimi partnerami. Wiele z nich paliło cygara lub zwykłe papierosy. Mogłam jedynie pomarzyć, by wyglądać jak one - wysoko upięte fryzury pokryte warstwą lakieru do włosów, idealnie nałożony makijaż, francuskie manicure, najdroższe futro i suknie kupione u Channel. Właściwie nie musiałam marzyć, mogłabym być taką samą divą, gdyby mój ojciec nie ukrywał przed mamą i nami w jakim luksusie żyje. Wyobraziłam sobie jak wokół niego pałętają się takie śliczne damulki ubrane jak w latach 50. Szybko odrzuciłam od siebie te myśli i rozejrzałam się za taksówką. Właśnie jedna nadjeżdżała. Wyciągnęłam rękę. Taksówkarz zatrzymał się na moje polecenie, po czym wsiadłam do ciepłego i suchego samochodu.
Podczas podróży wpatrywałam się w otaczające mnie miasto. Wydawało mi się jakbym wszystko widziała w czarno białych barwach. Do tego jeszcze bardziej się rozpadało, co dodawało dziwnego uczucia chłodu. W głowie mnożyły mi się ciągle stosy myśli na temat mojego taty. Raz wyobrażałam sobie jak on tutaj żył. Może kiedyś szedł chodnikiem po tej ulicy, na której aktualnie się znajduję? Spojrzałam dalej i ujrzałam najbardziej ekskluzywny hotel znajdujący się w najwyższym wieżowcu w mieście. Może mój ojciec tam sypiał? Z drugiej strony myślałam nad moją mamą i Justinem. Jak oni na to zareagują? Przecież muszę im to powiedzieć. To sprawa nas wszystkich, nie mogłabym ich nie powiadomić o zaistniałej sytuacji. Jednak długi taty muszę zachować dla siebie. Nie chcę im sprawiać jeszcze gorszej przykrości. Jestem dorosła i sama dam sobie z tym radę. Chociaż jeszcze nie wiem w jaki sposób to zrobię to sprostam temu zadaniu. W innym przypadku ten diabeł Vernon jest do wszystkiego zdolny. Jest mafiozą. Nie obchodzi go nasze życie. Życie rodziny jego przyjaciela.
Było grubo po dziesiątej w nocy, kiedy weszłam do swojego mieszkania. Przebrałam się w suche ubrania i związałam wilgotne włosy, następnie udałam się do kuchni w celu zaparzenia sobie herbaty. Nie lubię pić niczego ciepłego, prócz kakaa jednak dzisiejszy dzień był wyjątkiem. Z wielkim trudem znalazłam pudełko z herbacianymi saszetkami. Na blacie leżała ponad tygodniowa gazeta. Otworzyłam ją, kładąc na niej kubek. W tym momencie czajnik zaczął wesoło gwizdać, a ja szybko wyłączyłam palnik. Chwycił za rączkę od czajnika, natomiast drugą złapałam kubek. Pech chciał, że z lekkiego rozkojarzenia rozlałam wrzątek na cały blat i w dodatku po części na swoją rękę. Głośno krzyknęłam, po czym popędziłam do kranu by "ostudzić" dłoń. Otworzyłam strumień chłodnej wody i poczęłam klnąć pod nosem. Z bólu poleciało mi kilka łez.
- Jestem zerem. - podsumowałam dzisiejsze wydarzenia z wściekłością i rezygnacją.
W aspekcie tych wydarzeń postanowiłam zadzwonić do najbliższej mi osoby. Poirytowana tym wszystkim chwyciłam za słuchawkę i wybrałam numer. Mijał już ostatni sygnał połączenia, gdy w ostatniej chwili nawiązał się kontakt.
- Co tam, Chris? - zawołała wesoło.
- Megan? - zaczęłam smutno. Przyjaciółka czujnie wyczuła ten ton.
- Miałam pytać czy wszystko jest w porządku, ale chyba nie jest. Za chwilę jestem u Ciebie. - zakończyła rozmowę.
Tak też i się stało. W progu pojawiła się moja kochana Megan. O dziwo, była ubrana dosyć skromnie i nie czuć było od niej alkoholu. Patrząc na mnie miała współczującą minę. Zdjęła swoją jeansową kurteczkę i przysiadła się obok mnie na kanapę.
- Hej. - szepnęła z poważną miną. - Co się dzieje?
- To długa historia.
- Co Ci zrobił ten dupek? - uniosła ton ze zdenerwowania. Wpatrywałam się na nią zdziwiona, jednak po chwili skumałam o co jej chodzi.
CZYTASZ
F&F | Miami Cash
FanfictionREAKTYWACJA OPOWIADANIA Z KOREKTAMI. STARY OPIS: Po udanym skoku w Rio de Janeiro rodzina Dominica Toretto zaszywa się w różnych zakątkach świata. Mia i Brian spodziewają się dziecka, jednak ich szczęście nie trwa zbyt długo. O'Conner powraca do mi...