Rozdział 13-

5.9K 352 6
                                    

- I teraz masz zamiar przeprowadzić u mnie terapię? -pytam spoglądając na niego z ukosa.

- Nie - odparł szybko.- Chciałbym tylko Ci pomóc.

- A skąd wiesz, że potrzebuję pomocy? - pytam dość chłodno.

- Domyślam się- odpowiada cicho jakby nie chciał by ktoś inny to usłyszał. Mimo, że byliśmy sami!- Wiem, że nie chcesz o tym gadać. Nie zmuszam Cię. Tylko pamiętaj. Jestem obok. Jeżeli kiedykolwiek będziesz chciała pogadać to jestem do dyspozycji o każdej porze dnia i nocy.

- Dzięki- mówię cicho.

Stoimy w milczeniu i żadne z nas nie chce tego przerwać. Czuję jakby naruszył moją strefę komfortu. Ale z drugiej strony chcę mu zaufać i o wszystkim powiedzieć. Pierwszy raz tak szybko chcę otworzyć przed kimś.

- Lubię stąd patrzeć na innych. Są jakby pionkami w grze planszowej. Każdy idzie we własnym kierunku. Nie patrzą na siebie nawzajem. Ale ja patrzę na nich i zastanawiam się czy już zawsze tak będzie. Czy zawsze będziemy w patrzenia w siebie?- mówi łagodnym głosem. Patrzy przed siebie. Wygląda na zamyślonego. Jego słowa są prawdziwe.

- Gorzej gdy jesteśmy skupieni tylko na sobie i do tego spychamy innych na dół. Odpychamy się od innych i staramy doskoczyć jak najwyżej- dopowiadam i również skupiam się na tłumie ludzi na dole.

- I tak nie doskoczą za wysoko. Ale spadną jeszcze szybciej i głośniej niż się spodziewali- mówi Evan, a ja spoglądam na niego. Jego słowa są dla mnie jakby zapewnieniem, że Ci ludzie nigdy nie zwyciężą. Gdyby tylko tak było.

***

- Ostatni przystanek naszej wycieczki to...- zaczyna Evan po kilkunastu próbach wydobycia tego z niego.

- Nie możesz po prostu powiedzieć? -pytam lekko zdenerwowana. Ciągłe niespodzianki.

- Za chwilę będziemy na miejscu- oznajmia pewnie Evan nawet na mnie nie patrząc.

To prawda. Minęło 5 minut, a my jesteśmy na miejscu. Przyjechaliśmy do Redson School Dance. Mogłam się tego spodziewać.

- Mogłeś powiedzieć, że tu przyjedziemy. Wzięła bym strój.

- Chciałem by to wyszło spontanicznie- odpowiada po czym wchodzimy do szkoły. Od razu kierujemy się na sale.

- Chciałbym spróbować zatańczyć bez wcześniej przygotowanej choreografii- proponuję Evan.

Nie jestem przekonana. Po pierwsze: nie jestem rozciągnięta; po drugie: nie wiem czy to wyjdzie; a po trzecie: nie mogę się zginać przez ból w kręgosłupie. Powinnam zaprzeczyć?

-Jasne- przytakuję, trochę wbrew sobie. Ale nie mogę się nie zgodzić. Pytałby dlaczego i co miałabym mu powiedzieć? Nie mogę się zginać, cały czas sztywnieje z bólu i właściwie powinnam leżeć w łóżku.

Evan puszcza muzykę. Nie słyszałam jej wcześniej, ale jest intrygująca. Evan podchodzi do mnie i zaczyna poruszać się, dodawać kolejne ruchy. Zaczynam koncentrować się na tym co mam robić i powoli wdrążam się w muzykę. Zgrywamy się. Jednak nie mam komfortu ruchy. Ogranicza mnie kręgosłup.

Jesteśmy przy końcu piosenki. Wykonuję chaînes(od autora: na dole wyjaśnienie) i ląduję wprost w ramionach Evana. Patrzy mi głęboko w oczy. Jestem lekko skrępowana. Jego ręce obejmują mnie w tali i oplatają wkoło. Oddychamy głęboko wpatrzeni w siebie. Nagle Evan odchyla mnie w tył. Czuję jeszcze bardziej przeraźliwy. Przymykam oczy i zaciskam szczękę. Jęczę z bólu. On podnosi mnie do góry i patrzy na mnie ze przerażeniem.

- Jasmnine?- wypowiada moje imię, jakby nie wiedział co powiedzieć. Zaciskam powieki, ale po kilku sekundach rozluźniam je.

- Pamiętasz jak mówiłam Ci o moim wypadku?- pytam, a on przytakuje.- Powiedziała Ci wtedy, że co jakiś czas boli mnie kręgosłup. Dziś wypadł ten czas.

Mruży oczy, stara się zrozumieć co powiedziałam.

- Dlaczego nie powiedziałaś?

- Po co miałam mówić?- pytam.- Nie potrzebuję litości.

- Po prostu się martwię. Przepraszam, że Cię tu zabrałem- mówi łagodnym głosem.

- Nie przepraszaj. Przeżyję- oznajmiam z wymuszonym uśmiechem. Zbyt mocno czuję ból by szczerze się uśmiechnąć.

- Zawiozę Cię do domu- mówi. Już mamy wychodzić z sali, ale tam pojawia się tata Evana.

- Dzień dobry- mówię pierwsza.

- Witaj. Chyba mnie pamiętasz- mówi radośnie tata Evana.

- Oczywiście- uśmiecham się.

- Ja za to nie zapomniałem Ciebie i twojego tańca- dodaje pan Redson.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej! Wiem, wiem, że rozdział powinien pojawić się wcześniej. Przepraszam.

Widzę, że spadła aktywność. Jeżeli to czytasz, daj gwiazdkę i napisz w komentarzu choć kropkę.

Chaînes- ciąg obrotów na palcach lub pół palcach dwóch nogach, podczas których lewa noga kończąc obrót staje na miejscu prawej. Nogi powinny być trzymane jak najbliżej siebie, nie "rozjeżdżanie się" podczas c. jest koniecznym warunkiem dobrego wykonania. Rozpędu do wykonania tours c. nabiera się wyrzucając jedną rękę w przód, później obie ręce trzyma się blisko tułowia złączone. Agrypina Waganowa porównuje c. do pędzącego łańcucha małych kółek kreślonego najczęściej po przekątnej sceny. C. bywa często elementem kończącym wariację np. po rzędzie piruetów lub jetés, oraz elementem łączącym te ewolucje w trakcje wariacji. ( tekst z Wikipedii)

Jeżeli jesteście zainteresowani jak to zrobić tutaj filmik https://www.youtube.com/watch?v=UKeXDmVFz18

W mediach piosenka do której tańczą.

Liczę na to, że wam się spodoba :)

Do następnego!



Tatuś nauczył mnie płakaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz