IV.Szpieg

159 15 9
                                    

Pod wieczór wszyscy byli na miejscu. Stark nie mógł wytrzymać i udał się pod budynek gdzie udawała się nieznajoma kobieta.

-Stark co ty wyprawiasz?!-krzyknął Fury przez radio.

-Wchodzę na imprezę,  jest tu zbyt cicho trzeba rozkręcić publikę. Jarvis,  zrób skan budynku.

-Skan zakończony. Budynek jest zamieszkały przez dwie osoby. Mieszkanie na drugim piętrze jest wyłożone ołowiem, co nie pozwala na skan tamtej części-powiedział Jarvis.

-No to jednak wejdziemy sobie do środka.

-Sir, odradzam tego posunięcia. Myślę że lepiej będzie jeśli wejdziemy otwierając drzwi i zamykając. W tedy właścicielka sama otworzy drzwi i nie będzie żadnych podejrzeń. I w tym momencie proponuje wkroczyć...jak to się mówi...do akcji.

-Jarvis ty się uczysz mówić po naszemu?

-Przecież dał mi Pan możliwość rozmowy we wszystkich językach znanych człowiekowi.

-I cały czar prysł-powiedział Stark i wzdychnął-Dobra kolego przełączam się na tryb incognito-Zbroja strarka przybrała kolor sciany- No to teraz po stoimy trochę w miejscu. Wyłącz oświetlenie zbroi i wszystko co może zakłócić ciszę.

-Tak jest.

Zbroja wyłączyła każde małe urządzenie jakie w sobie posiadała. Stał pod ścianą nie ruchomo patrząc wprost na drzwi. Cisza była przerażająca, ale nic nie wprowadziło teraz Starka z transu jakim bylo stanie i czekanie na osobę odpowiedzialną. Minęła godzina, w komunikatorze było słychać że ktoś zbliża się do budynku.

-Czarny płaszcz i jasne buty, wchodzi do budynku i kieruje się na piętro-mówił przez radio jeden z żołnierzy Fuyego.

-No to Jarvis, przygotuj ładunek bezwładności. Będziemy musieli trochę z nim pogadać.

-Cel wchodzi po schodach i kieruje się do Pana, Panie Stark-odezwał się Fury.

-Dobrze, to czekamy.

Nie minęła chwilą Jak zamek w drzwiach został otworzony i było słychać tylko zgrzyt klamki opadającej w dół. Drzwi odchyliły się i światło z korytarza wpadło do ciemnego mieszkania. Pokój nabrał kolorów, jasne ściany i ciemne meble kontrastowały się z elektroniką w jednym z rogów pokoju. Stark przyglądał się z ciekawością. Postać ściągnęła kaptur z głowy i spojrzała w stronę tam gdzie stoi stał Stark. Była to kobieta z opaska na oku koloru białego. Miała długie włosy ciemnego koloru, zdrowe oko było niebieskie, usta duże i wyraziste. Patrzyła w stronę Starka uśmiechając się szeroko.

-Wiem że tam stoisz, mógłbyś raz w życiu się nie ukrywać tylko stawicz czoła lęką.

Stark wytrzeszczył oczy i zniwelował kamuflaż. Jego czerwono-złota zbroja świeciła się w blasku świateł z sufitu.

-Skąd wiedziałaś że tu jestem Panno Romanowicz.

-Oh Stark jak bym miała nie pamiętać twojego kłamliwego zapachu. Jest jedyny w swoim rodzaju, po za tym jeden z paneli zbroi nie przybrał koloru ściany. Mógłbyś już zmienić zbroje na nową. Dobrze pamiętam wpadke w dwa tysiące siedemnastym gdy lecialeś lotem pokazowym i przy prędkości trzystu na godzinę skasowałeś trzy bleckhawki.

-To była mała awaria silników nośnych którą naprawiłem-odpowiedział Stark.

-I rok później prawie wleciałeś awaryjnie do pentagonu. Mistrzowska robota stark- powiedziała Natasza.

-A gdzie ty się podziewałaś droga Panno? Odkąd program Avengers się zakończył wcięło cię na kilka dobrych lat aż do teraz-powiedział Tony-I co najważniejsze czemu chciałaś zabić moją żonę?

IRON MAN- Nowy początekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz