V. Podróż

70 12 4
                                    

Godzina piąta rano, Stark grzebał coś przy zbroi. Nie była to ta zbroja którą wczoraj miał na sobie, na razie był to sam szkielet. Na komputerze wyświetlał się obraz przedstawiajacy projekt zbroi innej niż wszystkie dotychczas. Miała ona czarno żółty kolor, czerwone oczy których kontury zwezaly się dopiero z tyłu kasku. Sam kask był cały czarny, bez tradycyjnego otworu na usta. Stark rozmawiał z Wiktorią, gdy weszła Natasha, a w tym samym momencie plany zbroi zniknęły z ekranu.

-Dzień dobry-powiedział Stark-Kawa, herbata? Częstuj się, świeżo zapażone.

-Dziękuję, co robisz?

-Naprawiam Mark3, wymieniam poszczególne części. Wiesz, zawory, repursory. No i może dodam w końcu lepsze głośniki.

-A ha- uznawszy wersję Tonego wypiła łyk kawy i usiadła na najbliższym krześle. Jej długie zgrabne, lekko opalone nogi wystawały z pod szlafroka.

-Skąd masz ten szlafrok?

-Był w łazience, powieszony na haczyku. Jest nawet na nim moje imie-Natasha obróciła się plecami do Tonego i uniosła włosy. Na karku widniały jej inicjały ,,N.R,,

-Wiktoria nie uczyła się dziergania, Jarvis?-zawołał Stark.

-Tak sir-stara zbroja starka Mark2 podeszła do niego.

-Czy dawałeś Wiktori do czytania, książki o szyciu?

-Nie sir. Pan nieświadomie po kilku drinkach ,niecały miesiąc temu przyleciał tu z Pana żoną dodał do programu szycie.

-Napewno?

-Nawet mam nagranie z tego dnia, jeśli chce mieć Pan pewność.

-Lepiej nie, wolę by Panna Romanoff nie czuła zazdrości z powodu przyjemności jaką miałem z Pepper.

Natasha uśmiechnęła się, spojrzała na Tonego i powiedziała.

-Nadal jesteś taki sam, myślisz że wiesz wszystko.

-Nie prawda, ja po prostu nie chce byś czuła się nie zręcznie po tym jak nie wyszło Ci z zielonym.

-Od Banera minęło juz dobrych pare lat i raczej nie przejmuje się tym-powiedziała biorąc łyk kawy. Położyła kubek z resztką kawy na stoliczku i udała się do swojego pokoju- Zaraz wracam-odparła patrząc kantem oka na Tonego.

Minęło dziesięć minut i Natasha dalej nie wychodziła z pokoju.

-Wiktorio, poprosze obraz termowizyjny z pokoju panny Romanoff.

Na ekranie wyświetlił się żółto niebieski obraz, ukazujący Natashe rozmawiającą przez telefon.

-Wikrorio, przyblokuj urządzenie którym posługuje się nasz gość.

Na ekranie było widać jak Nat odciąga komunikator od ucha i przygląda się urządzeniu. Schowała je do kieszeni i udała się do głównego hangaru. Wchodząc do pomieszczenia usłyszała od Starka jedno zdanie.

-Będąc tutaj nie dzwonimy do mamusi czy też tatusia. Dobrze?

-Nigdzie nie dzwoniłam.

-Jarvis wyświetl kontakt z którym łączyła się Panna Romanoff.

-Kontakt jest zastrzeżony ser, niestety lokalizacja też jest niemożliwa do zamierzenia.

-Zrób zakłócenia sieci do dwóch kilometrów od bazy. Niech bedzie cisza i spokój-powiedział Stark.

-Tony czemu próbujesz stworzyć coś czego nie możesz okiełznać?-spytała Nat

-Bo nadal próbuje ochronić naszą planetę. Te wojny o te kamienie mocy zniszczyły wszystko co nasza planeta próbowała zachować w całości. Nasze starania na nic się nie zdają. Gdy dokończę Wiktorie, gdy nauczę ją wszystkiego, w tedy będę mógł spać spokojnie-Stark z powrotem zaczął grzebać w zbroi.

-A czemu masz zgodę Furyego?-kolejne pytanie Nat.

-Bo przy tym też pomaga mi Vision, ale częściej jest w jakiś sposób zajęty, więc dał mi troche swojej mocy. Wiktoria ma jego myśli, sposób myślenia. Ostatnio nawet się mnie zapytała jaki jest świat na zewnątrz.

-Co jej odpowiedziałeś?

-Że przemawia przez niego szaleństwo.

Nat nie skomentowała tego, wzięła łyk zimnej kawy jaką zostawiła wychodząc do pokoju. Popatrzyla na Starka i podeszła do komputera.

-Więc jak chcesz znaleźć gościa, który nasłał na ciebie tych ludzi i prawie zabił Ci żonę?

-Dzieki twojej pomocy. Wyślesz na czarny rynek wiadomość ze swojego telefonu ze poszukujesz fundatora na pozbycie się Starka. Poczekamy parę godzin i będziemy mniej więcej wiedziex ilu nam zostanie do przefiltrowania.

-Wiesz, jest mały problem...na czarnym rynku każdy ma do ciebie jakiś problem. A to że przez ciebie jego firma upadła, a to ze skasowałeś samolot. Albo po prostu cię nie lubi. Ale kiedyś słyszałam pewną rozmowe dwóch typków barze nieopodal Kalingradu. W kącie siedziało dwóch amerykanów i rozmowiali o tobie. Mówili że dostali zadanie które spowoduje przełom w interesach niejakiego Pana Day'a-powiedziała i zwróciła się do Jarvis-Jesteś połączony z siecią?

-Tak Panno Natasho.

-Znajdz mi wszystko na temat konkurencji pana Starka,

-Największą konkurencją są firmy ,,Medo,, , zajmująca się produkcja broni na skalę światową. Kolejna firma ,,Future,,. Robi badania każdej dziedzinie, produkuje silniki samochodowe.

-Ta firma ,,Medo,,...-zagadneła Nat- Już o niej kiedyś czytałam.

-Pewnie w jakimś magazynie- odparł Stark

-Nie... Czytałam o niej w tajnych archiwach T.A.R.C.Z.Y. Była zamieszana w sprawy z Mandarynem. Wiesz gościu który zrujnował Ci życie.

-Dzięki za przypomnienie- Stark puścił do niej ,,oczko,,- No dobra, czyli mamy podejrzanego numer jeden. Jarvis kto jest właścicielem tej firmy?

-Właścicielem firmy jest nie jaki Pan Aleksej Maroszko Junior. Odziedziczył wszystko po swoim zmarłym ojcu Seniorze Alekseju Maroszko. Firma istnieje tyle samo lat co ,,Stark Industries,, lecz na rynek światowy dostała się dziesięć lat temu. Odkąd zmarł Senior, wszystko dzięki nowym innowacją wprowadzonym przez jego syna-powiedział Jarvis

Zaś rosjanin z opsesja pomyślał Stark. Juz miał przygodę z jednym rosjaninem...złe ma z ty wspomnienia. Jego kariera wisiała na włosku. Ale jak to Tony, przyjął na klate wyzwanie i pokonał przeciwnika i jednocześnie się wyleczył z choroby powodowanej prze magnes w jego klatce. Złapał się za pierś przypominając sobie, że juz od dobrych kilku lat nic mu nie przeszkadzało.

-Jakie są te nowe innowacje technologiczne J.A.R.V.I.S.?-Zapytała Natasha

-Jedna z nich była zaprezentowana na Exposed możliwość leczenia ran dzięki nano technologi-powiedział

-Mózg sterowany chipem. Ale to nie był syn, miał na imię Patrick Wilson.

-Patrick Wilson jest przedstawicielem całej firmy, jego test IQ wynosi sto dziewięćdziesiąt osiem. Harward ukończył w wieku siedemnastu lat. Mógł wcześniej ale powiedział że chce być choć trochę normalny- powiedział Jarvis.

-Nikt z takim IQ nie jest normalny-stwierdziła Natasha- Pewnie ma jakieś zaburzenia psychiczne czy coś takiego.

-Cierpi na Arachnofobie, jego ojciec był kiedyś z nim w jaskini pod Górą Rashmore. W pewnym momencie spadło na niego kilka pająków, kilka go ugryzło.

-Oby tylko nie narodził się nam kolejny Spider-Man.-Stwierdził

-Dobra czyli ruszamy do rosji, a dokladniej gdzie?

-Moskwa, Panno Romanov- odpowiedział Jarvis.

_____________________

Napisałem to na szybko, jesli wam sie nie podoba to nastepny rozdział bedzie dłuższy i z impetem. Bardzo przepraszam.

IRON MAN- Nowy początekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz