6

383 15 0
                                    

Ajm rili sry że rozdziału nie było.. ten jest dłuższy jak obiecywałam!

- Luke, chce pokazać ci pewne miejsce.

- To na co czekamy, chodźmy - uśmiechnął się ukazując swoje dołeczki.

Szliśmy drogą w lesie w ciszy. Trzymaliśmy się za ręce.. Było tak pięknie.

- Ok, już prawie jesteśmy kochanie - uśmiechnęłam się na widok miejaca w którym spotykałam się z przyjaciółkami - jesteśmy. I jak?

- Super, moge? - wskazał palcem na huśtawke zawieszoną na gałęzi drzewa.

Pokiwałam głową zgadzając się. Długo tu nie byłam, usiadłam na huśtawke obok. Tyle wspomnień.

- Laura.. mam ci coś ważnego do powiedzenia - zbliżył się do mnie i wpił się w moje usta - kocham cie.

Drrrr..

Kurwa no nie, chciałam wiedzieć jak dalej przebiegnie mój sen. Ale jak widać nie było mi to dane.. A co do huśtawek w lesie to znam takie miejsce, często w nim bywam. Ale ostatnio jakoś nie mogłam znaleźć czasu.

Odblokowałam i'phone'a i sprawdziłam kik'a. Dziwne.. nie było żadnej rozmowy z wczoraj, ale przeciez byłam w szpitalu.. o kurde. To też był sen? Czyli Harry też nie istnieje? Moja noga mnie nie boli, nie mam na niej żadnego bandażu ani nic. Bardzo realny sen.

LauraXx: heej

Luke96: o hej, pls zabierz mnie od tych debili

LauraXx: jakich debili?

Luke96: Calum'a, Asha i Michael'a

LauraXx: to ty ich znasz?!

Luke96: no tak, mieszkam z tymi pajacami.. zaraz.. ty znasz tych debili?!

LauraXx: taa poznałam ich ostatnio na imprezie na plaży

Luke96: okurde, akurat wtedy musiałem wyjechać

LauraXx: a co oni takiego robią?

Luke96: Calum biega nago, Michael robi sobie różowe włosy bo chce wyglądać jak barbie a Ashton szuka swojego pluszowego jednorożca..

LauraXx: haha jak chcesz możesz do mnie przyjść, mieszkam na ul. różanej 12, mój dom jest biały i w sumie jest największy w tej dzielnicy

Luke96: będę za 15 minut

15 minut?! Nic nie zdąże zrobić.. ehh dobra. Wzięłam ciuchy i pobiegłam do łazienki. Szybko się przebrałam i zaczęłam malować rzęsy tuszem. Nie miałam czasu na robienie większego makijażu. Wybiegłam z łazienki prosto do drzwi w które ktoś zapukał, przy biegu jak to ja musiałam zaliczyć glebe. Brawa dla mnie. Wstałam i otworzyłam drzwi.

- No hej, fajna fryzura - no oczywiście. Nie uczesałam się.

- Ee poczekaj chwile w salonie.. - pobiegłam znowu do łazienki. Rozczesałam już nawet długie kasztanowe włosy z jasnymi końcówkami. Dziwne bo ich nie farbuje a mam takie od dłuższego czasu.

- Jestem, - nagle zaburczało mi w brzuchu - zjesz coś?

- Pewnie, co masz? Moge zrobić nam śniadanie.

Otworzyłam lodówke, oczywiście nic w niej nie było.

- Ee może zamówimy .. pizze? - zaoferowałam.

- Czemu nie - Luke wyjął telefon - jaką?

- Hmm może z kurczakiem, nigdy nie jadłam.

Przyłożył i'phone do ucha i złożył zamówienie. Czekając włączyłam telewizor, akurat leciał "Gwiazd naszych wina". Spojrzałam na Luke'a błagalnym wzrokiem.

- No dobra, niech już to zostanie.. Ale ona i tak umrze!

- No dzięki - powiedziałam sarkastycznie - ale i tak go obejrze - wytknęłam mu język.

Nagle znalazł się nade mną i zaczął mnie łaskotać.

- Luke .. błagam przestań - nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.

- Najpierw przeproś.

- Nie mam za co.. - ledwo co mówiłam, zaczął mnie łaskotać jeszcze mocniej - dobra! Przepraszam no..

Przestał, oboje byliśmy zdyszeni jak byśmy nie wiadomo co robili. Po chwili przyszła wyczekiwana pizza.

••

- Było na prawde super, musimy to kiedyś powturzyć - spędziliśmy bardzo fajny dzień, po pizzy poszliśmy do wesołego miasteczka, i Luke właśnie odprowadza mnie do domu.

- Najlepsze było jak nie chcieli nas wpuścić na karuzele.

- Ale koniec końców weszlimy! - powiedział w geście obronnym.

- Taa ledwo, to było do siedmiu lat. A ty udawałeś niepełnosprawnego żeby wejść - teraz nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. A Luke po chwili do mnie dołączył. Nie wytrzymałam, musiałam gdzieś usiąść na myśl o niepełnosprawnym Luke'u. Chodnik był najbliżej, położyłam się na ziemi. Mój towarzysz nie dał rady i śmiał się ze mnie. Było jeszcze jasno, więc przechodnie dziwnie na nas patrzyli.

Po trzydziestu minutach uspokoiliśmy się na dość żeby iść dalej.

- Ehh jest dopiero 19.00 - spojrzałam zrezygnowanym wzrokiem na wyświetlacz.

- Jeśli chcesz.. możesz iść do mnie..

- Taa pewnie, czemu nie. Zobacze czy Ashton znalazł swojego jednorożca.

- Na pewno jeszcze go szuka, więc będziesz mogła mu pomóc.

- Z przyjemnością.

••

- Patrzałeś za kanapą? - spytałam zrezygnowana, ponieważ szukaliśmy pluszaka w pięć osób od ponad godziny.

- Nie.. OOO ZNALAZŁ SIĘ!!!

- Nie mogłeś tam zajrzeć na początku ugh - przewróciłam oczami, ale i tak zaczęłam się śmiać.

- MÓJ KOCHANY JEDNOROŻEK!! JUŻ MYŚLAŁEM ŻE BĘDĘ MUSIAŁ IŚĆ SPAĆ DO CALUMA.

- Coo?! Zakluczyłbym drzwi od pokoju. - wypowiedział się Calum.

- Ale już nie musze, ahaha mam konika - zaczął głupio się uśmiechać, dosłownie wyglądał jak gwałciciel. Jak by ktoś mu zrobił teraz zdjęcie, podpisałabyn je "zgwałcę cie:))".

Myśle że się podoba :)) bardzo możliwe że wstawie kolejny rozdział jeszcze dzisiaj :*

jak by ktoś chciał :

Snap : sarahpenguin14

KIK // L. H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz