1

563 26 1
                                    


*Mia*

Poczułam delikatne szarpanie za ramie, ale byłam zbyt zaspana żeby zobaczyć co się dzieje. Nagle po moim ciele przeszedł nieprzyjemny ból. Przestraszona, szybko otworzyłam oczy. Ujrzałam nad sobą Dominica.

-Mia! Do cholery! Już pierwszego dnia się spóźnisz- zaczął na mnie krzyczeć. Mruknęłam niezadowolona i szybko podniosłam się z ziemi.

-Tak bo najlepszym sposobem na pobudkę jest zwalenie mnie z łóżka. Dzięki bracie- uderzyłam go lekko w ramie a on udał że go boli. Zaśmiałam się a po chwili Dom dołączył do mnie.

-Dobra młoda. Ubieraj się, na dole masz śniadanie. Jak skończysz jeść to cię zawiozę do szkoły.

-Nie musisz Dom, dam rade- zaśmiałam się

-Nie wątpię w to, ale masz 10 minut do pierwszej lekcji-powiedział ze spokojem

-CO?!- zapytałam zdziwiona. Pobiegłam szybko do łazienki, umyłam zęby i zrobiłam delikatny makijaż założyłam na siebie pierwsze lepsze ubrania. Mój wybór padł na czarne rurki z wysokim stanem, bordową, dużą koszulkę i czarne długie forsy. przeczesałam moje długie ciemne włosy i szybko zeszłam na dół do czekającego na mnie ze śniadaniem Dominica. Gdy zobaczy mnie zaczął się śmiać jak głupi. Nie wiedziałam o co mu chodzi.

-O cie tak bawi?- zapytałam zirytowana jego zachowaniem

-Nic, nic-oznajmił dalej się śmiejąc-To był tylko żart Mi, masz jeszcze pół godziny-powiedziawszy to znowu zaczął się śmiać. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie, faktycznie, wskazywał 7.30. Byłam tak zmęczona po podróży, że nawet nie spojrzałam wcześniej na zegarek.Popatrzałam na Doma z politowaniem.

-Dominic... Masz 22 lata a czasami zachowujesz się jak dziecko- powiedziałam. Próbowałam udawać poważną, ale mi nie wyszło. Zaczęłam śmiać się sama z siebie. Usiadłam obok Dominika i zaczęłam jeść śniadanie przygotowane przez Maggie. Jest ona starszą kobietą. raktuje ją jak członka rodziny. Była przy nas od kąt tylko pamiętam. Sama swoją rodzinę mąż wraz z ich jedynym synem zginęli wiele lat temu w wypadku samochodowym.

-Mia.

-Co?

-Jedz to a nie przymulasz- jak zawsze miły-- odwiozę cię do szkoły-dokończyłam jedzenie kanapek i pobiegłam na górę po plecak. Gdy zeszłam na dół w czasie, gdy Dominik dopijał kawę.

-Domo, jestem gotowa.

-Mi! miałaś tak nie mówić!-zaśmiałam się a Dom po chwili do mnie dołączył.

Zeszłam wraz z bratem do garażu. Wsiadłam do auta Dominica na miejsce pasażera. Dom zajął miejsce kierowcy w swoim Dodge'u Chargeru R/T z 1970 i otworzył pilotem garaż a następnie bramę. Odpalił auto a do moich uszu dotarł piękny i głośny ryk silnika. Wyjechaliśmy na drogę. Siedziałam cicho i wsłuchiwałam się w przyjemny dźwięk silnika i rozglądałam się po okolicy by zapamiętać drogę do szkoły. Do Los Angeles przyjechałam dopiero wczoraj więc nie miałam czasu na zwiedzanie okolicy. Droga zajęła nam 10 minut. Dominic zatrzymał się na parkingu przed szkołą.

-Na pewno chcesz dzisiaj tam iść?-spytał mnie, a ja rozejrzałam się po parkingu. Stało tam dużo młodzieży. Większość z nich patrzyła się na auto, bo jak zdążyłam zauważyć, nie było tu ani jednego dodga, większość aut to były mercedesy, porsche czy jakieś inne eleganckie wozy. Nie zauważyłam żadnego muscle cara.

-Dam sobie rade Dom- uśmiechnęłam się do brata i złapałam za klamkę- Dzięki!

-Jakby coś to dzwoń do mnie. Napisz do Mikea że już jesteś, może cię z kimś pozna- uśmiechnął się i puścił mi oczko na co ja prychnęłam.

- Pa Dom-odpowiedziałam z uśmiechem i wyszłam z auta.

Szłam w kierunku głównych drzwi wejściowych do szkoły. odwróciłam się gdy usłyszałam odjeżdżające auto Doma i w tej samej chwili ktoś na mnie wpadł. Okazała się to być niewysoka, ruda dziewczyna, nie utrzymała równowagi i upadła.Spojrzałam na jej twarz. Była ładna. Zauważyłam taż strach w jej oczach, podobnych do moich.

-Matko! przepraszam!-powiedziałam szybko i wyciągnęłam rękę do dziewczyny żeby pomóc jej wstać. Spojrzała na mnie niepewnie ale przyjęła pomoc. Pozbierałam jej książki które wypadły i podałam dziewczynie.Uśmiechnęłam się i przedstawiłam-jestem Mia, przepraszam zagapiłam się. Nic ci się nie stało?

-Nic się nie stało. Jestem Lydia i to moja wina nie patrzyłam gdzie idę- dziewczyna odwzajemniła uśmiech- jesteś tu nowa?- zapytała

-Taa.. dopiero wczoraj przyjechałam do miasta i nie orientuje się za bardzo-spojrzałam się na trzymany przeze mnie plan a potem na Lydię - Ymm.. wiesz gdzie znajduje się sala od chemii ?

-Tak, jasne. Chodź zaprowadzę cię- uśmiechnęła się i pociągnęła mnie za nadgarstek do szkoły. Jeszcze raz spojrzałam do tyłu zanim drzwi się zamknęły. Jakiś chłopak przyglądał się całemu zajściu.



See you again  //Dylan O'Brien// ❗ZAWIESZONE ❗Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz