Pierwszy list - Pierwszy dzień.

229 16 5
                                    

Drogi Nieznajomy
Chyba na sam początek powininem sie przedstawić? Powiedzieć kim jestem, po co pisze ten list. No cóż, mojej tożsamości dowiesz się później, albo i nawet w kolejnym liście, o ile do tego dojdzie. Wiem, przedstawie Ci swój wygląd. Jestem wysokim blondynem o brązowych oczach. Mam prawie 24 lata, skończę tyle lat ósmego listopada. Czyli tak... Nigdy nie miałem talentu do pisania listów, więc przygotuj się, że będzie on bardzo chaotyczny, czasem może i bez sensu. Jednak czuje wielką potrzebę napisania go. Od dłuższego czasu posiadam w pewnym stopniu załamanie, można to tak nazwć? Chodzi o to, że nie radzę sobie ze sobą. Przestałem wychodzić z domu, całkowicie straciłem kontakt z rodziną, co mnie bardzo boli. Kobieta, która jak myślałem, miała mi towarzyszyć do końca życia zostawiła mnie bo znalazła lepszego. Jestem osobą o dość słabej psychice, a tym bardziej słomianym zapale. Od pewnego (dłuższego) czasu nie radzę sobie z problemami, mój sposób na nie to ucieczka. Pewnie zastanawiasz się czemu straciłem kontakt z moją rodziną. Otóż była to tylko chwila, impuls, który był dany w złym momencie, który zniszczył tak wiele.
Parę tygodni temu, dowiedziałem sie, że moja narzeczona mnie zdradziła. Bo jak pisałem wcześniej, znalazła lepszego. Kogoś, kto nie działa impulsywnie, kogoś kto zapewnił by jej stały dach nad głową, kogoś kto każdego dnia mówił by jej kocham Cię i całował każdego wieczoru, kogoś kto przede wszystkim nie ma problemu z narkotykami. Oczywiście, dałbym jej stały dach nad głową, oddałbym jej swoje serce, byłbym przy niej. Byliśmy we sobą 2 lata. Przez ostatnie parę miesięcy zaniedbałem nasz związek. Za dużo poświęcałem się zespołowi, miałem coraz mniej czasu. Nie dostrzegałem momentów, kiedy naprawdę mnie potrzebowała. Zdarzały się wieczory, kiedy wracałem do domu naćpany - musiałem odreagować. Pewnego dnia, kiedy chciałem wszystko naprawić, jej rzeczy zniknęły z domu razem z nią. Jedyne co zostawiła to mały list, który leżał na blacie kuchennym. Było w nim napisane, że ma dość mojej stałej nieobecności w domu, że non stop jestem w trasie. Napisała, że wiele razy skrzywdziłem ją słownie, aczkolwiek nieświadomie. A przede wszystkim nie chciała być z narkomanem. Wyznała mi również, że znalzała kogoś lepszego. Na końcu jak to uznała "wybaczyła " mi za wszystkie błędy, bo mnie kochała, aczkolwiek nie daje już rady. Znalazła lepszego, ale ciągle mnie kochała. Tego samego dnia pojechałem do mojej rodziny. Wiedzieli, co się stalo, wiedzieli nawet, że to planowała. Moja siostra, zaczęła krzyczeć na mnie, jakim to nie jestem dupkiem - zgodziłem się z nią. Reszta rodzeństwa obwiniala mnie za moje postępowanie, zwłaszcza dotyczące narkotyków. Oni nic o tym nie wiedzieli. Nie wiedzieli, że jestem ćpunem, nie wiedzieli o "przekrętach" w jakie się wdałem. Przez cały czas wytykali mi moje błędy. W pewnym momencie nie wytrzymałem, zacząłem wytykać im ich błędy, jak to musieliśmy, a zwłaszcza ja całymi wieczorami siedzieć nad piosenkami, które wychodziły coraz słabiej. Starałem się, aczkolwiek zawsze było jakieś ale, najczęściej od mojego najmłodszego brata, że zła tematyka, to nie ma sensu, to jest idiotyczne. Nie dawałem sobie rady, problemy z zespołem, coraz większe problemy z teraz już byłą narzeczoną, problemy z rodziną, problemy z narkotykami i przekrętami. Wtedy zdecydowałem sie podjąłem decyzję, której żałuję do dziś - odszedłem z zespołu. Nie była to gadka, pod wpływem emocji. Była to moja, cholerna decyzja, nad którą myślałem już od dłuższego czasu ale dopiero wtedy poczułem odwagę im o tym powiedzieć. Kiedy podjąłem decyzję, Ross - mój brat wyrzucił mnie z ich mieszkania krzycząc wypierdalaj, więcej się do mnie nie odzywaj. Pamiętam jakby stało się to wczoraj. Przestałem odbierać od nich telefony, nie otwierałem drzwi, kiedy pukali. Odciąłem się od nich. Był to jeden z największych błędów jakich popełniłem. Stało się to równo rok temu. Teoretycznie rok już żyje w samotności . Zastanawiasz się zapewne, czemu pisze ten list do osoby, której nie znam. Większość ludzi pisałoby list, a później go spalili w ramach zapomnienia. Ja jako, że jestem osobą dość dziwną i oryginalną podczas długiego spaceru wybiorę sobie jeden dom, jedną skrzynkę na listy, do której będę wrzucać mój żałosny list. Wiedz, że mój list zawsze będzie w czarnej, charakterystycznej kopercie. Będziesz je otrzymywać najczęściej po godzinie pierwszej, drugiej, albo i czwartej, na pewno w nocy. Sądzisz, że jest to trochę psychiczne? Haha, ja też. Ale chce jakoś ciekawie spędzić moje ostatnie dni. Ale do tego dojdziemy później... Planuje pisać listy codzinnie przez siedem dni, będę wysłać te listy osobą, którym zasługują na parę słów z mojej strony. Osoby jak rodzeństwo, bliskie mi osoby czy rodzeństwo. Zapewne to dziwne uczucie, znaleźć list w skrzynce, w którym nadawca wypisuje swoje żale i pisze w sposób, jakby to było skierowane bezpośrednio do Ciebie, prawda?
Zapewne podczas czytania moich listów będziesz się zastanawiać, czy żałuję swoich decyzji, moich czynów. Dokładnego wytłumaczenia dowiesz się później, ale wiedz, że owszem, żałuję ich jak cholera. Wiem, normalny człowiek odwiedził by swoją rodzinę, pogadał, ale nie ja. Ja wolę uciekać od problemu i wysyłac te cholerne listy, których zapewne nie wyślę. Prawdopodobnie jestem największym tchórzem jakiego "spotkałeś ", nieznajomy. Nie rozumiesz mojej historii? Wszystko jest za bardzo pokręcone? Haha, spokojnie. Przez 7 dni będziesz zdobywać nowe informację na mój temat.
Domyślasz się już kim jestem?
Nie?
Jestem Riker, były basista zespołu R5.

7 Letters | R.L.  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz