Kochana Annie!
Ehh... zbliżamy się już do końca, wiesz? Jak mówiłem. Siedem listów przez siedem dni. Dzisiaj mamy dzień szósty, czyli szósty list. Ciągle nie dochodzi do mnie, że tak szybko to minęło. Od razu chce Ci powiedzieć, że jutro dostajesz tak jakby dwa listy. Jeden jak zawsze dla Ciebie, a drugi będzie kopią tego, co zamierzam napisać i wysłać do mojej rodziny. Pewnie byłabyś ciekawa co tam będzie więc Ci to zaprezentuje. Aczkolwiek to dopiero jutro. W dzisiejszym liście chce Ci opowiedzieć jaką rolę pełni depresja w moim życiu.
Pewnie myślisz i znasz osoby, które traktują depresję jak po prostu gorszy dzień. Ze depresję mają ludzie, którzy chcą chwile uwagi i najczęściej są to dziewczyny... Jednak tak nie jest. Depresja ma swoje "etapy". Ostatni etap jest najgorsze. Na samym początku odczuwasz smutek, w pewnym sensie pustkę. Masz wrażenie, że to tylko gorszy dzień. Jednak jest to dłuższe. Żyje się z myślą, że to taki okres w Twoim życiu, że musisz przez to przetrwać z zaciśniętymi zębami. Później tracisz ochotę na cokolwiek. Na wyjścia z domu, nie masz ochoty oglądać telewizji, grać na komputerze. Masz ochotę po prostu leżeć i gapić sie w pustą ścianę. Nadal nie uznajesz tego za depresję. Juz nie cieszą Cię te same rzeczy, czynności, tracisz jakiekolwiek hobby. W moim przypadku było to występowanie na scenie. Tracilem zapał do tego, nie chciałem tego robić. Ludzie zaczynają dostrzegać co się dzieje, nawet oni czują ze schodzi to ku depresji, aczkolwiek ty się do tego nie przyznajesz. Unikasz tego tematu jak ognia bo uważasz, że to Ciebie nie dotyczy. Mimo wszystko odrzucasz ich pomoc, nie chcesz jej. Czujesz, że robi się niepotrzebne zamieszanie wokół Ciebie. Nie chcesz tego. Nie rozumiesz czemu tak ludzie zwracają na Ciebie uwagę przecież to tylko "gorszy dzień"...
Gorszy dzień, który przemienia się na tygodnie..
Miesiące...
A powoli mija już rok.
Każdy próbuje Cię uświadomić, że jest coś z Tobą nie tak, idą do psychologa. Ty i tak nie przyjmujesz tego do wiadomości. Wolisz żyć bez tej informacji...
Albo nie chcesz już w ogóle żyć?
To właśnie ostatni etap.
Kiedy potrafisz leżeć cały czas, analizując co się z Tobą dzieje. Niestety nie dochodzisz do pozytywnych wniosków. Nie uznajesz tego za depresję, chcesz zainteresowania wokół siebie. Chcesz to wszystko przerwać raz na zawsze. Skończyć to i najlepiej żeby nie było głosu po Tobie. Nie boisz się tego. Mimo, że nie wiesz co Cię czeka po drugiej stronie to i tak tego chcesz. Patrzysz na to wszystko strasznie egoistycznie wtedy. Myślisz tylko o sobie, nie uwzględniasz tego, że ludzie mogą tęsknić za Tobą, płakać, żałować ze nie pomogli Ci bardziej, efektywniej. Rodzina można siebie obwiniać, gdzie zrobili błąd.
Nie.
Liczysz się tylko Ty, to co ty czujesz.
A obecnie czujesz się niepotrzebnie, niechciana."Wielki dzień"
Chcesz to zrobić.
Przygotowałas wszystko co będzie potrzebne nawet małe lisciki z przeprosinami dla rodziny.
Chcesz tego najbardziej na świecie, nie chcesz dłużej żyć.
Jesteś już blisko, jeden ruch.
I nagle...
Zacinasz się
Czujesz wielką bezsilność i zaczynasz płakać. Zdarza Ci się to dość często. Jednak teraz to inny płacz, gorszy, pełen bezsilności..
Kiedy Twoja mama widzi Cię w pokoju, a Ty siedzisz na podłodze, jedna ręką trzymasz zyletke, nie poziomo po ręce tylko pionowo, wtedy doswiadczas najgorszego uczucia. Zaczynasz płakać jeszcze bardziej, zwłaszcza jak własna matka zaczyna Cię przytulać. Zaczynasz ją przepraszać i odkładasz zyletke. Nie możesz tego zrobić mimo że bardzo chcesz.
Nadal nie uświadamiasz sobie, że to depresja.
Chce żebyś wiedziała, Annie ze to wszystko co Ci pisze jest z mojego własnego doświadczenia. Nie wiem, czy każda depresja tak wygląda, ale moja tak wyglądała. Oczywiście, nie pozbyłem się jej do końca, jeszcze we mnie siedzi. Nadal mam uczucie tonięcia we własnym złym samopoczuciu i zajebiście niskiej samoocenie. Uświadomiłem sobie, że to depresja. Teraz dostrzegam to jaki byłem ślepy na to wszystko. Jakbym chodził z klapkami na oczach i nic nie widział.
Satysfakcjonowalo mnie to, że pewien czas udawało mi się wychodzić z tego gówna, jednak przez wszystkie sytaucje w moim życiu powodowały, że ona wracała. Weszła w moje życie nieodwracalnie.
Podczas depresji droga śmierci wydawała mi się łatwiejsza od tej trudniejszej drogi życia.
Teraz szczerze mówiąc trudno jestem prawie pewny swojej ostatecznej decyzji, prawie.
No cóż... mam nadzieje, że ten list choć trochę Ci się spodobał. Jutro ostatni list i przestanę Cię męczyć, haha. Domyślasz się już o czym on będzie? Jaki porusze temat? Bo mi się zdaje, że to dość oczywiste.A tak w ogóle...
zastanawiam się Annie, czy Ty tez jesteś typem takiego człowieka jak ja. Zimny, depresyjny. Szczerze mówiąc mam nadzieje, że nie. Życie jest zbyt krótkie i mimo wszystko piękne by marnować je na płacz i nasze problemy.
Jeśli jesteś w takiej sytuacji blagam Cię, nie popełniaj takich samych błędów jak ja..Riker
CZYTASZ
7 Letters | R.L.
FanfictionMijały dni... Tygodnie... Miesiące... Minął rok od najgorszej decyzji. Każdy dzień był tak samo szary. Ostatnie 7 dni... Ostatnie 7 listów... Co będziecie po tym? Jak wyśle je wszystkie?