Epilog

2.8K 189 13
                                    

Było upalne lato. Ginny tylko w krótkich spodenkach i bluzeczce bez ramiączek przygotowywała obiad. Właściwie mogła kazać to zrobić skrzatowi, ale póki co lubiła gotować posiłki dla męża.
— Dla męża — powtórzyła z lubością. Od niecałych dwóch tygodni mogła mówić do Harry'ego: mąż. A on do niej: żona. To było wspaniałe.


Harry był w pracy. Jako auror miał dość dużo roboty, ale jego zarobki były wysokie. Ginny mogła więc nie pracować. Hobbystycznie zajmowała się dziennikarstwem. Od czasu do czasu pisała teksty dotyczące Quidditcha, a czasami nawet grała amatorskie mecze.
Teraz jednak była wolna od wszelakich zajęć.
Spojrzała na zegarek. Za parę minut miała do niej wpaść Hermiona, która podobno miała jakąś ważną sprawę.. Jej przyjaciółka pewnie bardzo się śpieszyła, kiedy pisała wiadomość, bo pismo było dosyć niezgrabne.

Młoda pani Potter podeszła do drzwi. Szatynka zwykle się nie spóźniała, a Ginny wprost zżerała ciekawość, o co może chodzić.

W tej samej chwili w ich salonie coś załomotało. Rudowłosa szybko przeszła do tego pokoju. Z kominka właśnie wychodziła zdenerwowana i kaszląca Hermiona.
— Witam, Ginevro Potter — uśmiechnęła się krzywo. Wiedziała, że jej przyjaciółka lubi jak mówi się do niej po nowym nazwisku.
 — Cześć! — Przytuliły się na powitanie. — Myślałam, że nie lubisz podróżować proszkiem Fiuu.
 — Zgadza się, nie lubię tego — wyznała Hermiona. — Jednak dzisiaj zagapiłam się, a nie chciałam przyjść za późno.
 — Mogłaś się teleportować.
 — Wiem, ale muszę się przyzwyczaić. Praca w ministerstwie wymaga różnych środków transportu.
Hermiona od roku pracowała w Departamencie Przestrzegania Prawa Czarodziejów i szło jej bardzo dobrze. Nie awansowała jeszcze ze względu na krótki staż, ale wszystko było na jak najlepszej drodze by zrobiła karierę.  — Siadaj, proszę. – Rudowłosa zaprosiła przyjaciółkę na kanapę. — Fimka! Przynieś nam coś zimnego do picia!
Skrzatka zniknęła tak szybko jak się pojawiła, a Ginny zaśmiała się widząc minę Hermiony.
 — Nie martw się, traktujemy ją bardzo dobrze. Ty chyba nigdy nie będziesz miała skrzata domowego, prawda?
 — Jeszcze nie wiem. Przejdźmy jednak do sedna sprawy. — Szatynka starała się ukryć swoje podekscytowanie, ale widać było, że aż kipi z niecierpliwości.
 — Ostudź swój zapał — zażartowała młodsza, kiedy Fimka przyniosła napoje. Hermiona pociągnęła kilka łyków, a pani Potter usiadła wygodniej i poprosiła: — Teraz mów.
 — Pamiętasz Złoty Zmieniacz Czasu?
 — Oczywiście. — Tej przygody nie mogła zapomnieć, mimo że się starała. Teraz była ciekawa, co w związku z tym odkryła Hermiona.
 — Jak wiesz, prowadziłam badania również nad innymi przedmiotami. Udało mi się też odkryć Platynowy Globus! — szatynka zrobiła przerwę, najwyraźniej chciała pomnożyć ciekawość przyjaciółki. Ginny miała nadzieję, że nie będzie musiała wysłuchiwać dokładnego opisu tego globusa. Na szczęście Hermiona zaczęła już opowiadać o najważniejszej sprawie:
 —Ministerstwo Magii stworzyło Departament Magicznych Przedmiotów. Chcieli dodać „z Bajek" albo „Nieistniejących", ale nie brzmiałoby to poważnie. Dobra, teraz uważaj. Zostałam szefową tego działu!
 — Gratuluję! — Rudowłosa rzuciła się przyjaciółce na szyję.
 — Uważam, że ty też powinnaś dostać tam posadę. W końcu przyczyniłaś się bardzo do naszych badań nad Zmieniaczem.
Dziewczyna spoważniała. Nie, nie chciała takiej pracy.
 — Nie, dzięki – starała się odmówić kulturalnie. — Naprawdę, to nie dla mnie. Poza tym mam niemiłe wspomnienia z magicznymi przedmiotami.

Hermiona starała się namówić koleżankę do tej posady przez jeszcze kilkanaście minut, ale Ginny nie ugięła się.

 — Dobrze. Przecież nie będę cię zmuszać. Ale od premii się nie wymigasz. Dostaniesz specjalną nagrodę za ułatwienie badań nad magicznym przedmiotem. Proszę, tu masz oświadczenie – to mówiąc, podała jej plik kartek i długopis.
 — Serio, 1000 galeonów za coś takiego? Przecież ja właściwie nic nie zrobiłam.
Ginny szybko skreśliła ostatnie zero w kwocie i podpisała się zamaszyście.
 —Proszę. — Oddała kartkę — teraz nie możesz nic zmienić, bo oskarżę cię o zmienianie treści umowy po podpisaniu.
Hermiona westchnęła.
 — Dobrze, ja już lecę — uśmiechnęła się. — Mam parę innych spraw.
 — Cześć — pożegnały się uściskiem. Ginny podała szatynce garstkę proszku Fiuu, ale ta odmówiła.
 — Dzięki, ale deportuję się. Raz dziennie mi wystarczy.
 —- Pa!
Oprowadzała Hermionę wzrokiem, kiedy ta szła przez ogród i w końcu zniknęła.
Była zadowolona z podjętej decyzji. O Zmieniaczu Czasu wolała na razie zapomnieć...


Czterej Huncwoci i RudaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz