III.

43 6 0
                                    

Usiadłam na parapecie po jego zewnętrznej stronie. Odwrocialm się, żeby dostrzec mojego towarzysza szczerzącego się do mnie w szerokim uśmiechu.
- To tak moja szkolna gwiazda spędza swoje niezwykle przerwy?
-Owszem, owszem. Zapraszam, najlepsze miejsce jakie kiedykolwiek znajdziesz. Stad widzisz wszystkich i możesz oglądać codziennego dramaty i śmiać się do rozpuku z niezdarnych czwartoklasistow calujacych się w rogu, udających, że wie co to miłość. - Uśmiechnęła m się niezdarnie po tym jak zdałam sobie sprawę jak psychicznie musiałam teraz brzmieć. Moje zdanie potwierdził Will, patrząc się na mnie z uniesiona bawią, próbując ukryc śmiech.
-Powiedz mi coś o sobie?
-Co chcesz wiedzieć?
- Wszystko. Bo zamierzam zostać tu z tobą na dłużej.
Ciepło przebiegło przez moje ciało, nic nie rownalo się temu uczuciu. Jedyne co przyszło mi do głowy to gorące, pożywne mleko przygotowywane przez moją mamę każdego ranka , przepływajace przeze mnie, wkradajacym się w każdy zakamarek. Od czubka głowy aż do małego paluszka. To wzbudziło we mnie drgawki przyjemności.
Miło nam się rozmawiało. Czas szybko mijał. Śmiałam się tak mocno, że wszystkie wrony zleciłay z dachu (najprzyjemniejszego śmiechu to ja nie mam). Jednak jemu chyba mu to nie przeszkadzało. Przesunął się bliżej mnie. Nasze ręce stykaly się małymi paluszkami. Serce waliło mi w piersi. W obawie, że to usłyszy odsunelam się o milimetrów, gdyż moje ciało nadal chciało być blisko jego. On nachylil się do mnie, objął mnie swoim ramiem.Nie zaregowalam. Ręka niby przez przypadek spadła na mój biust. Przesunął się bliżej. Czulam jego piżmowy zapach. Jego ciało mnie zniewalalo. Coś kazalo mi przysunąć się bliżej. Poczułam, jego ręce wędrujące niżej i nizej. I za nim się zorientowałam zaczął dobierać się do mnie.
-Hej! - krzyknęłam, chociaż cząstka mnie nie chciała przestawać.
- Co to ma znaczyć? - powiedział podniesionym głosem.
- Co to ma znaczyć?! Ty się jeszcze pytasz!? - Odpowiedziałam podniesionym głosem, z nutka pogardy. Skąd nagle we mnie tyle stanowczości?
-Nie tego od ciebie oczekiwałem. Myślałem, że się zabawimy. - uśmiechnął się zadziornie, ale tym razem jego uśmiech wywołał u mnie drgawki wstrętu.
-Słucham? Chyba źle mnie zrozumiałeś.- Jego odzywki zaczęły działać mi na nerwy.
-Czego miałbym chcieć od takiej łajzy jak ty? Jesteś seksowna. Ale nic więcej. Powinnaś była się przyzwyczaić. Zmarnowałem na ciebie czas.- Odwrócił się i odszedł powolnym krokiem, z rękami z kieszeniach i satysfakcja na twarzy. Ja natomiast siedziałam nieruchomo, aż dzwonek wybudzil mnie z mojej małej 'hibernacji', a jedyno pytanie nie dawało mi spokoju: 'Co to do cholery było?'. W pewnej chwili zaczęłam się śmiać. Czemu? Z bezsilności. Z bezradności. Prawdziwy ze mnie wrak człowieka, hm? Pomyslalam.

Raz na zawszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz