Odkąd ruszyliśmy z pod szkoły nie odezwaliśmy się do siebie. Przerwałam tę niezręczną ciszę pytaniem:
-Michael ty w ogóle wiesz gdzie ja mieszkam, że jedziesz tak bez słowa?
-Tak. Twoja nauczycielka mi dała adres jak byłem zanieść klucze z sali.
-Uhym. Ty znasz moją dzielnicę?
-Tak kiedyś tam mieszkałem, ale moi rodzice postanowili się przeprowadzić. A ty mieszkasz właśnie w nim. - powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Muszę po drodze stanąć na stacji benzynowej mam prawie rezerwę. Poczekasz na mnie?
-Jasne, nie ma sprawy.
-Zaraz wracam.
Powiedział zamykając auto na klucz bym nie mogła wyjść lub nikt nie mógł tu wejść prócz niego. Czekałam na niego zaledwie 6 minut. Gdy wszedł do auta zapytał się mnie, czy dobrze się czuję.
-Wszystko w porządku, tylko marzę już o śnie.
-Za 5 minut będziemy u ciebie. Jak zaśniesz to cię obudzę.
-Nie zasnę spokojnie.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudził mnie budzik patrzę na blokadę mojego telefonu i nie mogłam uwierzyć w to co widze. Dzisiaj jest piątek, 30 paźdzernika, godzina 6 rano, to dzisiaj jest dyskoteka. Dzisiaj spotykam się z Patrykiem i pomagam Oli sie przygotować do imprezy. Czyli to był tylko sen? Tylko piękny sen?Nie wierzę, poprostu nie wierzę! Miało być tak pięknie! A to tylko mój mózg mi plecie figle? Nie nawidze tego durnego mózgu poprostu nie nawidze.
----------------------------------
To już koniec tego krótkiego ff.
Mam nadzieję, że się podobało.
Piszę już nowy i mam nadzieję, że się spodoba. Do napisania!!