Kolejny poniedziałek, kolejny nudny dzień w kolejnej już, nie tak nudnej szkole. Jak zawsze, przed wyjściem z domu zjadłam małą kanapkę i wypiłam szklankę niegazowanej wody. Od jakiegoś czasu nie jadam dużo, więcej piję wody niż jem. Może to dlatego że mam o 7 kg za dużo niż powinam? Sama nie wiem. Gdy mama zauważyła, że nie jadam zbyt wiele spytła się co się ze mną dzieje. Ja oczywiście odpowiedziałam, że wszystko dobrze i nie ma się o mnie martwić, lecz mnie nie posłuchała i umówiła na wizytę u lekarza. Nienawidze jej za to. Mniejsza z tym, gdy dotarłam do szkoły zobaczyłam, że na drzwiach wisi ulotka. Na niej napisano, że przyjmą ucznia/uczennicę do sklepu muzycznego jako kasjerkę. Zapisałam adres sklepu i numer właściciela, bym po lekcjach mogła się skontaktować w sprawie o pracę.
Ostatnia lekcja i najgorsza - wf. Jak ja nienawidze w-f'u. Dawniej uwielbiałam, były to jedyne zajęcia, na które z chęcią chodziłam do szkoły lecz teraz nie, a to wszystko przez durną nauczycielkę. Nazywna jest przez moją klasę "torturystką". Z tym się mogę zgodzić. Z klasą jej lekcje to tortury. Raz jak mieliśmy połączony w-f z klasą pełną przystojniaków, wszystkie dziewczyny mnie faulowły, gdy grałyśmy w hokeya. Ta suka, bo inaczej jej nie nazwe, nic sobie z tego nie robiła. Gdy ja tylko odbiłam piłeczkę i jej ulubienica lekko dostała po stopie, to już wszystkie punkty z drużyny, w której grałam dostały przeciwniczki.
-Ivy Hood dlaczego nie ćwiczysz?
-Bo mam okres. Przeszkadza pani?
-Grzeczniej młoda panno!!
-Niby dlaczego? Pani tak jak i reszta uczniów w tej durnej szkole, uprzykszacie mi życie, bo jestem nowa. Czemu w takim razie nie mam pokazywać jaka jestem na prawdę?
-Czyli:
*durna
*głupia
*ochydna
*gruba
*brudna
*i nikt z chłopaków na ciebie nie popatrzy.
Nagle usłyszałam pewną pustą lalunie, o imieniu Carly Irwin, która mówi o mnie te straszne i nie prawdziwe rzeczy.
-Ivy do dyrektora!
-To nie fair! A tą lalunia Irwin czemu nie idzie ze mną?
-Bo ma racje Panno Hood!! Do dyrektora i to już!!
Nie posłuchałam tej dziwki jebanej i zamiast pójść do dyrka, skierowałam się ku wyściu ze łzami w oczach. Nie chciałam spotkać ani jednego osobnika na korytarzu, a miałam 100% pewność, że nikogo nie spotkam. Myliłam się. Na środku korytarza wpadłam na kogoś i spadła mi z ramienia torba z książkami, po czym wszystko się z niej wysypało.
-Kurwa!! - powiedziałam pod nosem gdy zbierałam książki z podłogi.
-Jak ty się wyrażasz?
-Sory jeśli cię uraziłam, ale taka już jestem!
-Jestem Michael.
-A ja wkurwiona!
Wybiegłam z nie ogarem w torbie.
Weszłam w uliczkę, na której mieszkam i zrezygnowalam z wrócenia do domu i skierowalam sie ku lasu, gdzie ostatnio widziałam miłe miejsce z super zajebistym widokiem na jeziorko. Usiadłam na ławce i cicho szlochałam. Po chwili coś we mnie pękło i rozryczałam się jak małe dziecko. Zobaczyłam, że ktoś usiadł obok mnie, po czym wstałam i skierowałam się już ostatecznie w kierunku mojego domu. Niestety ten ktoś mnie złapał za rękę i wciągnął w pewna ciasną uliczkę i się do mnie dobierał.
-Blagam zostaw mnie! Co ja ci takiego zrobilam? Dlaczego ja?
-Bo jesteś sexy, a ja lubie gwałcić sexy laski! - wykrzyczał mi to w twarz, po czym powoli sciagal mi koszulke. 5 minut męczył się ze mną. Gdy już sięgał do zapięcia z mojego stanika, ktoś powalił kolesia na ziemie. Złapał mnie za rękę i pociągnął do jeszcze ciasniejszej uliczki myślałam, że to kolejny gwałciciel....
-Proszę zostaw mnie.... - załamał mi się głos.
-Nie bój się, ja cię tylko ratuje. Masz. -powiedział podając mi swoją koszulkę.
-Ciii, idzie tu.
Zatkał mi usta swoją ręką. Nie sprzeczałam się. Bałam się. Gdy gwałciciel sobie poszedł wyszliśmy z przyciasnej uliczki.
-To co zaczniemy od nowa?
-Hmm?
-Jestem Michael. A ty?
-I....Ivy.-wydukałam
-I co bolało?
-N..nie.
-Nie bój się ten dupek już sobie poszedł.
-N..nie o t..to cho...chodzi.
-A o co?
Wskazalam palcem na jego krwawiące ramię. Ten facet miał przy sobie nóż i przy ich walce musiał go nim dźgnać.
-To? To nic poważnego. Nawet tego nie czuję. Odprowadze cię.
-Dziękuję.
-Nie ma za co.