Brandon od kilku dni siedział zamknięty w swoim pokoju i kompletnie wyprany z emocji wpatrywał się w swoje blade dłonie. Z pozoru były one czyste, ale blondyn i tak dostrzegał na nich ślady krwi.
Czasem budził się z krzykiem, bo w śnie nawiedzało go wspomnienie z tamtej nocy. Wtedy od razu sprawdzał swoje dłonie, a one zawsze, dosłownie zawsze, umorusane były w krwi. Jednak tylko gdy zamrugał i brał głęboki oddech, krew znikała, a on zostawał sam na sam z wyrzutami sumienia.
Blondyn westchnął ciężko i oparł swoją głowę o ścianę. Zmęczenie przymykało mu powieki, ale on nie miał ochoty na sen. Niechętnie podniósł się z podłogi i wyszedł z swojego pokoju do kuchni. Tam wstawił wodę na kawę i przygotował sobie kubek. Usiadł na wyspie kuchennej i wyciągnął z swoich spodni telefon, by sprawdzić, czy ktoś się do niego odezwał. Zauważył kilka wiadomości od Ashtona i Michaela, lecz postanowił je zignorować. Zablokował telefon, odłożył go na blat i zaczął bawić się swoimi palcami, lecz po chwili ekran jego telefonu zaświecił się i zawibrował. Ponownie go odblokował i wszedł w świeżo dostarczoną wiadomość.
Nieznany numer; Stary niedźwiedź mocno śpi
Brandon zmarszczył brwi i gdy już miał odłożyć urządzenie, telefon znowu zawibrował.
Nieznany numer; Stary niedźwiedź mocno śpi
Blondyn szybko zeskoczył z wyspy i przełknął głośno ślinę. Do jego uszu doszedł odgłos przypominający pochrapywanie. Niepewnie ruszył w stronę salonu, z którego ów dźwięk dochodził. Zapalił światło, lecz żarówka w lampie jak na złość się wypaliła i z sykiem zgasła. Pochrapywanie nasiliło się, a serce Brandona przyspieszyło swoje tempo.
Nieznany numer; My się go boimy
Brandon sapnął cicho i ruszył do przodu, próbując po omacku dostać się do kanapy. Starał się nie narobić przy tym niepotrzebnego hałasu.
Nieznany numer; Na palcach chodzimy
Dotarł w końcu do kanapy i ręką przejechał po jej szerokości. Nic nie wyczuł pod swoim dotykiem, więc odetchnął cicho. W tym samym czasie pochrapywanie zupełnie ucichło.
Nieznany numer; Jak się zbudzi to nas zje
Nagle w salonie zapaliło się światło. Chłopak zmarszczył brwi i nerwowo rozejrzał się po pomieszczeniu. Nikogo tam nie było. Znów odetchnął i powrócił wzrokiem na kanapę, na której coś rzuciło mu się w oczy. Na zielonkawej tapicerce leżał pistolet jego ojca. Nie miał zielonego pojęcia, jak on mógł się tu znaleźć i nie miał także zamiaru nad tym główkować. Sięgnął po broń i ruszył w stronę sypialni rodziców, w której znajdował się schowek na broń. Zanim jednak zdążył go schować, poczuł w dłoni dziwny skurcz. Ów skurcz wygiął jego dłoń w taki sposób, że lufa pistoletu była idealnie nakierowana na jego głowę. Brandon nie wiedział, co działo się z jego ciałem. Próbował rozluźnić rękę, lecz ta zawzięcie ściskała broń. Nagle jego palec się wyprostował i owinął wokół spustu. Blondyn zaczął krzyczeć.
Jednak jego wrzaski ucichły zaraz po tym, gdy po całym domu rozniósł się wystrzał pistoletu. Gdy jego ciało upadło na podłogę, telefon znów zawibrował.
Nieznany numer; Jak się zbudzi to nas zje
~*~
Calum sprawdzał swojego twittera i przesłuchiwał nowy album Fall Out Boy. Próbował odciągnąć swoje myśli od tej wielkiej tragedii, której był świadkiem. Nagle na jego skrzynkę przyszła wiadomość. Wszedł w swoje prywatne wiadomości i cały się spiął, gdy zauważył od kogo ta wiadomość była.
CZYTASZ
cry baby
Fanfictiongdzie największą wadą luke'a było to, jak naiwny czasem bywał. © robert-lucas; 2015