Pogrzeb

157 20 1
                                    

- Mia! - zawołała mama z kuchni - możesz do mnie przyjść na chwilkę? - zbiegłam po schodach i stanęłam przed rodzicielką

- Co się stało? - zapytałam, kątem oka zauważyłam Shawna siedzącego na kanapie z głupim uśmieszkiem

- Idź z naszym gościem do sklepu i kupcie sobie jakieś czarne ubrania na pogrzeb - powiedziała

- Shawn potrzebuje garnituru żeby ładnie wyglądać w trumnie - burknęłam

- Ładnemu we wszystkim ładnie - wtrącił przygłup

Tym sposobem byłam zmuszona znosić manipulanta cały wieczór. Spacer do centrum zajął nam ponad półgodziny. Całą drogę panowała absolutna cisza. Kiedy dotarliśmy na miejsce było zupełnie ciemno. Udaliśmy się do jednego z tych drogich, eleganckich sklepów. Ja patrzyłam sukienki, a on koszule. Wybrałam kilka fajnych rzeczy i poszłam do przebieralni. Kiedy byłam już zdecydowana co chcę kupić zaczęłam szukać Shawna, chciałam jak najszybciej wrócić do domu. Zobaczyłam jego buty w jednej przymierzalni, więc ustałam naprzeciwko niej i czekałam. Książę raczył wyjść po kilkunastu minutach, nie zwracając na mnie uwagi udał się w stronę kasy. Po chwili do niego dołączyłam. Zapłaciliśmy i mogliśmy już wracać, ale chłopak zatrzymał się przy jednej wystawie:

- Mia! - krzyknął - kup sobie te buty - pokazał na czarne, bardzo wysokie szpilki

- Puknij się w czajnik - odburknęłam i poszłam dalej

Zanim się obejrzałam zebrała się wokół niego grupka dziewczyn. Wiedząc że nie wygram usiadłam zrezygnowana na ławce i czekałam. Plastiki szczebiotały wesoło. Wyglądały jakby nie miały darów. Do głowy wpadł mi pewien pomysł. Czy ich natapirowane, wylakierowane włosy będą tak samo piękne na mokro? Skierowałam dłoń w ich stronę i ścisnęłam w pięść. Raz, dwa, trzy. Wszystkie ślicznotki stały się zmokłymi kurami. Pokazałam Shawnowi, że mamy wracać. W drodze do domu chłopak wyjął papierosy i zapalił jednego, zaciągnął się po czym buchnął mi dymem w twarz. Starałam się go ignorować, jednak powtórzył czynność. Złapałam peta, rzuciłam na ziemię i zdeptałam. Manipulant wyciągnął całą paczkę, którą po chwili mu wyrwałam i oblałam. Gdy byliśmy na miejscu pobiegłam do pokoju i zamknęłam się na klucz. Położyłam się na łóżku i wpatrywałam w sufit. Po około godzinie usłyszałam puknie do drzwi, otworzyłam je i ujrzałam Alice. Weszła do środka, a ja przekręciłam klucz w zamku. Przyjaciółka się do mnie przytuliła. Powinnam była z nią porozmawiać, zamiast zajmować się jej bratem. Dziewczyna puściła mnie i ułożyła na kanapie. W krótkim czasie zasnęła. Przykryłam ją, a sama poszłam spać na podłodze.

Kiedy wstałam Alice już nie było. Odświeżyłam się, dostawszy wiadomość od znajomych, wzięłam plecak i wyszłam na zewnątrz. Wsiadłam na tylne siedzenie białego samochodu. Prowadził William, przystojny, wysoki, ciemnowłosy, nosił okulary z czarnymi oprawkami. Obok siedziała Marie, jego dziewczyna, blondynka, szczupła, drobniutka, naprawdę śliczna. Przy mnie był Jayden, szalony, chudy, średniego wzrostu, brązowowłosy. Przy oknie znajdowała się miłość jego życia Freya, nieco niższa od swojego wybranka, chuda, o włosach w kolorze miedzi. Moja paczka. Na nieszczęście zobaczyli jak Shawn wychodził:

- Możemy już ruszać? -zapytałam zniecierpliwiona

- Nie chcesz żebyśmy zabrali twojego kolegę? - zaśmiał się William

- Jedź, bo się spóźnimy! - pośpieszyłam

Weszliśmy do klasy matematycznej przed dzwonkiem. Siedziałam sama, w ławce za Marie i jej ukochanym. Lekcja się zaczęła, kiedy do sali wparował manipulant. Z uśmiechem na ustach podszedł do nauczycielki:

- Dzień dobry miła pani - szczebiotał - jestem Shawn Walker, nowy uczeń

- Miło mi chłopcze, że wybrałeś akurat moją klasę - uśmiechnęła się wychowawczyni - zajmij jakieś wolne miejsce.

Chłopak dosiadł się do mnie z tym swoim głupim uśmieszkiem. Wyjął karteczki z piórnika, napisał coś na jednej i mi podał:

S: Powiesz mi wreszcie dlaczego dostałem swoim własnym telefonem w twarz?

M: Nie mam ochoty z tobą gadać, tym bardziej pisać

S: Mia o co ci chodzi?

M: Manipulowałeś mną?

S: Nie, dlaczego tak myślisz?

M: Możesz nie kłamać?

S: Nie kłamię

M: Daj mi spokój

S: OK, masz to jak w banku

Gdy tylko dzwonek zadzwonił podeszłam do wychowawczyni i wręczyłam zwolnienie z następnych lekcji. Niestety mama napisała wspólne dla mnie i Shawna. Nauczycielka spojrzała wymownie, a ja tylko powiedziałam "Zmarli mu rodzice, moja mama przejęła opiekę nad nim i jego siostrą" i wyszłam. Do domu wracałam sama, chłopak jak się okazało siedział na kanapie i oglądał telewizję. Już miałam sięgnąć po sok z lodówki, kiedy on użył telekinezy i zaczął go pić. Ścisnęłam pięści i bum. Poraził go prąd:

- Czy ty jesteś normalna?! - wydarł się, podszedł do mnie i zamachną. W ostatniej chwili złapałam go za nadgarstek i wykręciłam rękę

- Następnym razem dziesięć razy pomyśl, zanim zechcesz mnie uderzyć - syknęłam

- Bo co mi zrobisz? - warknął, a ja poprowadziłam prąd przez jego ciało

- To - odpowiedziałam i pobiegłam do pokoju, już miałam chwycić klamkę, kiedy drzwi się zatrzasnęły. Biegłam dalej, ale manipulant pozamykał wszystkie wyjścia. Odwróciłam się w jego stronę i skierowałam wodę na jego twarz. Silny, zimny strumień jak z wodospadu. W czasie, gdy go oblewałam szukałam ucieczki.

Okno tuż za nim. Poprowadziłam prąd i podbiegłam do szyby, wskoczyłam na parapet i hop na ziemię. Uciekałam w głąb lasu. Jak najdalej i jak najszybciej. Wspięłam się na drzewo z nadzieją, że mnie nie zauważy. Usiadłam na jednej gałęzi i wypatrywałam przeciwnika. Cip cip, gdzie jesteś? W końcu się pojawił. Wyglądał na bardzo zdenerwowanego. Rozglądał się na wszystkie strony, ale nie w górę. Wchodził w coraz gęstszy las, więc postanowiłam wrócić do domu.

Wbiegłam po schodach i zamknęłam się w pokoju, aby mieć pewność, zabarykadowałam drzwi krzesłem. Poszłam do łazienki żeby wziąć prysznic i doprowadzić się do porządku przed pogrzebem państwa Walkerów. Wykonałam makijaż i fryzurę po czym założyłam nową sukienkę i koturny. Będąc gotowa zeszłam do mamy, która już wróciła z pracy. Zaraz mieliśmy wyjeżdżać. Wszyscy byli gotowi i zapakowaliśmy się do samochodu.


Our little secretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz